Kamaeru to przyjemna i spokojna gra żabach. No może nie do końca o żabach, a bardziej o młodej dziewczynie Cleo, która w przerwie od pracy wraca w miejsce, które pamięta z dzieciństwa. Tam trafia na swojego przyjaciela Axela, który tworzy coś na wzór schroniska dla żab, a my decydujemy się pomóc mu w tym eko-projekcie. To spokojna, cozy-gra, nastawiona na nieśpieszny rozwój. Swoją premierę na Switchu miała 8 czerwca 2024 roku. Gra trafiła również na PC i Xboxa.
Mechanika gry
Sama mechanika jest bardzo prosta. Stawiamy kolejne elementy otoczenia takie jak jeziora, rośliny, taczki, stoły czy krzesła. Z terenów roślinnych pozyskujemy surowce pod postacią jagód czy trzcin. Następnie z tego wytwarzamy różne smakołyki w kuchni lub artykuły papiernicze, które potem sprzedajemy. Za zarobione pieniądze sadzimy kolejne rośliny, tworzymy kolejne jeziora lub stawiamy kolejne meble.
Podczas naszej zabawy dookoła zaczną pojawiać się żaby i to najważniejszy element gry. Aby pozyskać którąś z nich do naszego „teamu”, musimy ją odpowiednio nakarmić. Mamy kilka rodzajów pożywienia, które pozyskujemy z terenów wodnistych (w sensie jeziorek). Mogą to być muchy, gąsienice, żuczki czy ważki. Każda żaba lubi coś innego, więc może wymagać na przykład 4 much lub 2 gąsienic, 1 muchy i 1 ważki. Możemy również robić im zdjęcia, zapełniając nasz album uroczymi fotami żab siedzących na huśtawkach czy wystających z wanny. Samych rodzajów tych płazów jest przeogromna ilość, bo ponad 570! Różnią się kolorami oraz rodzajem wzorków. Od paskowanych poprzez cętkowane czy całe w różnokolorowych plamkach.
Istotnym elementem jest równowaga w przyrodzie. Każda nasza roślina wychwytuje inną ilość dwutlenku węgla. Te informacje znajdziemy w naszym dzienniku.
Pojawi się też kilka różnych dodatkowych zabaw czy minigierek. Pierwszą z nich jest chociażby wspomniane gotowanie. Potem pojawi się możliwość tworzenia innych przedmiotów w kolejnych, odblokowanych miejscach. Z czasem dane nam będzie nawet krzyżować żaby! I tutaj pojawia się mała minigierka w formie kółka i krzyżyka. Wraz z postępem w naszej zabawie, poznajemy też innych bohaterów, którzy odblokują dla nas kolejne możliwości - np. zupełnie nowy teren na innym kontynencie czy pomoc w łapaniu owadów. Dzięki temu trafimy do warsztatu, gdzie będziemy mogli dowolnie malować zakupione przez nas meble.
Audio i Grafika
Część audio-wizualna to coś zdecydowanie wartego docenienia. Grafika momentami sprawia wrażenie, jakbyśmy na papierową planszę nanosili kolorowe naklejki z meblami czy roślinami. Wszystko jest delikatne w przyjemny sposób.
Spokojna muzyka, pełna wyciszających melodii oraz ładna, rysunkowa grafika dadzą ukojenie naszym skołatanym szarą codziennością nerwom. Melodie, mimo że spokojne, a w pewnym sensie senne, wpadają przyjemnie w ucho i idealnie wpasowują się w tempo rozgrywki.
Rozgrywka i podsumowanie
Pierwsze skojarzenia, jakie mi się nasunęły po uruchomieniu Kamearu, to Pine Hearts, o którym pisałem niedawno. Ten spokój, otoczenie natury i sporej ilości żabich przyjaciół.
Przyznam, że pierwsze minuty w symulatorze farmy były wizualnie ślicznie, ale byłem jednocześnie trochę pogubiony w sterowaniu i sporej liczbie okienek. Stopniowo, każda kolejna minuta napełniała mnie żabim spokojem. Miałem również drobne trudności w oknie kupowania i sprzedawania. Po wyborze mebla musiałem najpierw ruszyć kursorem, żeby aktywować nowootwarte okno i dopiero wtedy wybrać właściwą opcję i potwierdzić wybór. Jednak jest to drobnostka i związana jest z przeniesieniem sterowania z myszki na PCtach. Czasami wychodzi to płynnie i przeskok jest nieodczuwalny dla gracza, ale to nie jest jeden z tych przypadków. Droga przejezdna lecz wyboista.
Wspomniane minigry niestety przez swoją prostotę stają się mocno powtarzalne. Początkowe gotowanie, to kliknięcie 2 razy tego samego przycisku, ustawienie gałkami luster do paneli słonecznych oraz naciśnięcie ponownie kilkukrotnie tego samego przycisku, żeby wyprodukować więcej dóbr. Z jednej strony dodatek bez którego byśmy wiele nie stracili, ale może bez niego byłoby tu za pusto?
Zaskoczyły mnie również momenty, w których gra hamowała mnie w rozwoju. Mam tu na myśli, że musiałem spędzić 15-20 minut na robieniu tego samego, żeby rozwinąć odpowiednio swoje bagno. Z czasem robiło się to trochę nudne, ale co istotne, w ogóle mnie to nie zniechęciło. I świetnie, bo po mniej więcej 90 minutach, gra dała mi trochę więcej możliwości pod postacią nowych budynków czy kolejnej farmy i wciągnęła na nowo. W dużym skrócie Kamaeru: A Frog Refuge to zabawny i uroczy symulator żabiego rolnictwa. Jest przepełniony czułością, spokojem i mnóstwem różnokolorowych żab. Momentami wieje nudą, co może zniechęcić do regularnych sesji z tą grą, ale podkreślę, że jest to produkcja zdecydowanie relaksująca i nie powinniśmy od niej oczekiwać dużej ilości skomplikowanych mechanik czy eksplozji efektów. Kamaeru niewątpliwie pozostawiło po sobie przyjemne wrażenie, choć można było wycisnąć z niej trochę więcej.
Dziękujemy firmie Stride PR za dostarczenie gry do recenzji.