Recenzja IREM Collection Vol. 2 na Nintendo Switch
Irem Software Engineering to japoński deweloper i wydawca, znany przede wszystkim z tworzenia maszyn arcade, kiedy święciły one największe triumfy. Rozgłos na całym świecie zyskali we wczesnych latach 80’, będąc odpowiedzialnymi za takie tytuły jak Moon Patrol, czy Kung-Fu Master. Dziś porzucili oni gry wideo na rzecz popularnych maszyn pachinko, ale słuch o nich nie zaginął w naszym półświatku.
Kolekcje ich gier trafiały na retro konsole Evercade, a w listopadzie zeszłego roku Switch doczekał się pierwszej kompilacji. Był to zbiór shmupów (Shoot’em up/”leć i strzelaj”), w którego skład wchodziła seria Image Fight (dwie odsłony) oraz X Multiply.
Rok później tradycja powrotów do czasów arcade będzie kontynuowana, bo 14 listopada na eShop trafi Volume 2, gdzie znów znajdziemy dwie części jednej serii - tym razem run & gun Gunforce, wsparty przez typowego shmupa Air Duel.Gunforce uznawany jest za jednego z pierwszych run & gunów (?! - czytam opis i sam się dziwię), choć wyszedł dopiero w roku 1991. Jest to klasyczny reprezentant gatunku “idź i strzelaj”, którego huczne zapowiedzi po latach poddaje lekkiej wątpliwości. Żołnierz przedziera się przez początkowo przyziemne tereny, kończąc na walce z rasą obcych. I może gdybym urodził się wczoraj i nie wiedział, że 4 lata wcześniej wyszła Contra, to bym się dał omamić. Wiele poziomów bardzo mocno przypomina nieśmiertelny hit Konami. Niektórzy bossowie mają podobne założenia walki, a i samym wizerunkiem mogą tworzyć lekkie poczucie deja vu.
Gra oryginalnie na zachodzie pojawiła się na Super Nintendo, podczas gdy w Japonii cieszyli się nią na automatach. I łatwo będzie wam zauważyć, kto w tamtych czasach miał się lepiej. Wersja arcade jest zdecydowanie tą przystępniejszą, choć obie cierpią na odrobinę zbyt blisko usytuowaną kamerę. Łatwo się dać zaskoczyć mając tak ograniczone pole widzenia, ale taki urok tamtych lat. Na pochwałę na pewno zasługuje częste kierowanie pojazdami. Uproszczone, ale musiało rozbudzać fantazje graczy na początku lat 90’.GunForce II jest wyraźnym rozwinięciem formuły. Znacznie dynamiczniejszym od swojego poprzednika. Postać dzierży dwie bronie jednocześnie i już od pierwszych chwil czujesz się jak chodząca maszyna do zabijania. Tempo akcji robi wrażenie nawet dziś.
Była to jedna z ostatnich arcade’owych gier IREM, gdzie czuć znajomość gatunku i oprogramowania. Nawet dziś GunForce II mógłby być ciekawą alternatywą dla fanów, bez zgrzytu i nadmiernych archaizmów - te są zawsze, ale takie brzemię zesztywniałego gatunku. Ciekawostką niech będzie fakt, że ekipa odpowiedzialna za tę grę, stworzyła ikoniczne Metal Slug. Jeśli więc chcecie poznać ojca chrzestnego swojego ulubionego run & guna, to właśnie dostaliscie taką możliwość.
O Air Duel powiem najmniej. Głównie ze względu na fakt, że tamtejsze shmupy rzadko kiedy potrafiły się należycie wyróżnić. Jeśli wam się wydaje, że kiedyś w to graliście, to macie rację - wydaje wam się. Chyba że za młodu błąkaliście się po salonach arcade w Japonii, bo Air Duel nigdy z tamtejszych salonów nie wyszedł. Jest to jego debiut na zachodzie, co nieco ubarwi mi jego obecność tutaj. Podobnie do poprzedników szybko skręca on w tereny sci-fi, choć nigdy nie przestaje być dość sztampowym “samolocikiem”.Największy problem takich kolekcji to często ich objętość. Trzy gry (bo portów nie liczę) to trochę mało, a przeliczając to na czas grania, wyjdzie jeszcze biedniej. Nie skłamałbym wiele, mówiąc, że każda z nich zajęło mi mniej więcej 30 min. Oczywiście było to podyktowane dorzucaniem wirtualnych żetonów, ale ilu znajdzie się takich, którzy będą chcieli przejść wszystko na jednej “kontynuacji”? Zakładam, że niewielu. IREM Collectrion Vol. 2 skończy jako ciekawostka dla wiernych fanów retro, którym polecałbym wstrzymać się do jakiejś rozsądniejszej promocji. 100 zł nie jest ceną AŻ TAK odrealnioną, ale wciąż za wysoką za coś, co nie pobudza naszej nostalgii.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie PR Hound
Plusy:
GunForce II to bardzo dobry run & gun nawet dzisiaj - i zarazem ojciec chrzestny uwielbianego Metal Sluga
Rzut okiem na hity tamtych lat, które największą popularnością cieszyły się w Japonii - jeden nigdy nie był dostępny na zachodzie
Minusy:
Kamera w GunForce jest za blisko postaci, a wersja z Super Nintendo to raczej tylko ciekawostka…
…tak jak może być odebrana cała kolekcja, która zapewni 1,5 h zabawy i w sumie niewielkie powody do powrotu