Inspector-Gadget

Właściciel zdjęcia: Smart Tale

Recenzja Inspector Gadget - MAD Time Party na Nintendo Switch

Wielu z nas będzie pamiętać bajkę „Inspektor Gadżet”. Co ciekawe, oryginalna seria, była produkowana w latach 1983-1986. Kto oglądał, ten pamięta jego psa Łebka, uroczą i zaradną Penny, jego przełożonego Quimbego, czy straszną rękę Dr Klaufa.  
 
I niech się przyzna, kto z nas nie kojarzy charakterystycznej muzyki z bajki „Inspektor Gadżet”? Myślę, że trafią się tutaj tylko pojedyncze (zazwyczaj młodsze) jednostki. 
 
Inpector Gadget - MAD Time Party miał swoją premierę 14 września. Jednak, dla wszystkich entuzjastów, fizyczna wersja pojawi się 29 września. 
 
Wydawcą tej produkcji jest Microids, a za jej produkcję odpowiada Smart Tale Game. Deweloperzy tego studia odpowiadali, chociażby za Smerfy Kart
 

Fabuła


Wujek Gadżet wraz z małą Penny wrócili z wakacji. Niestety czas odpoczynku dobiegł końca. Szef Quimby dzwoni z informacją, że miasto zostało przejęte przez organizację MAD (lub ZŁO). Musimy szybko spotkać się z naszym szefem i profesorem, aby dowiedzieć się czegoś więcej!
SCREEN - 01
Profesor każe nam wskoczyć do wehikułu czasu. Niestety, w totalnie gadżetowym stylu niszczymy go. Wskutek tego w mieście pojawiają się alternatywne wersje naszej postaci w formie pirata czy jaskiniowca. Musimy pozbierać porozrzucane części do ponownej odbudowy urządzenia oraz odesłania innych Gadżetów do ich czasoprzestrzeni. 


Mechanika gry

  
Podczas zabawy poruszamy się po mieście Metro City. Dostępna jest mapa (pod “-”), która wskaże nam dachy, otwory wentylacyjne, ciekawe miejsca do przeszukania oraz przejścia do innych obszarów. Możemy zaznaczyć punkt docelowy i na mini-mapie pokaże nam się niebieski wskaźnik. 
 
Sterowanie jest całkiem proste. Jedna gałka to poruszanie się, a druga to praca kamerą, ZR to bieg, a B to skok. Do tego dochodzi Y jako wrotki Gadżeta.
SCREEN - 02
Pierwsza część gry, to zbieranie części zniszczonego wehikułu czasu w centrum (początkowym etapie gry). Trybiki mogą znajdować się na dachu czy w śmieciach. Aby dostać się do tych pierwszych, musimy skorzystać z wentylacji, a potem zazwyczaj wykonać proste akrobacje zręcznościowe, żeby dostać się we właściwe miejsce.
SCREEN - 03
Każdy znaleziony trybik to minigra. Może to być „Leć, głupcze!”, które polega na lataniu i zbieraniu rozrzuconych części lub chociażby „Mój skarb” polegająca na odbieraniu sobie trybików nawzajem oraz utrzymywaniu ich przez jak najdłuższą ilość czasu. W skrócie każda mini-gra to zbieranie punktów po to, aby być na pierwszym miejscu. Takie zwycięstwo zapewni nam elementy maszyny czasu. 
 
Jeśli nie zajmiemy pierwszego miejsca, to musimy powtórzyć całość. Na szczęście, jeśli nie pokonamy oponentów kilkukrotnie, gra sugeruje nam ominięcie tej minizabawy z jej automatycznym sukcesem.
SCREEN - 04
Po znalezieniu wszystkich części przenosimy się do dzielnicy mieszkaniowej. Tam dostajemy kolejne mini-gry. Przykładowo będzie to rozwalanie drzwi mieszkania czy w ramach “Poćwicz ze mną”, zajęcia z aerobiku na powtarzanie kombinacji klawiszy. 
 
I na tym polega ta gra. Na przenoszeniu się z obszaru do obszaru i wygrywaniu w kolejnych grach ze swoimi alternatywnymi wersjami.
SCREEN - 05
Gra posiada aż 14 tłumaczeń, co wydaje się całkiem imponującą liczbą. I co najważniejsze, wliczają się w to polskie napisy. Kosztuje zaś 167 złotych w momencie pisania tej recenzji.
  

Audio i grafika


Graficznie, Inspector Gadget stoi na przyzwoitym poziomie. Dostajemy kolorowy i w pełni trójwymiarowy świat. Nie jest on niestety wybitnie szczegółowy. To, co widzimy, jest dość kanciaste, komiksowe. Jednak nasze otoczenie zawiera mnóstwo elementów. Po drogach jeżdżą auta, w parku stoją ławki i znajdziemy kilka drzew. 
 
Muzyka z bajki to coś cudownego i nostalgicznego. Każdy, kto ją oglądał na pewno będzie zadowolony. Tylko ile można tego samego słuchać? Cała reszta udźwiękowienia jest dość prosta i powtarzalna, ale przyjemna. 
 

Rozgrywka i podsumowanie

  
Jeśli chodzi o fabułę, to jest ona bardzo prosta i mało zaskakująca. Ile to już razy stykałem się z wehikułem czasu, możliwością unicestwienia swojej czasoprzestrzeni oraz próbie odwrócenia wszystkiego. Jest to jednak gra dla dzieci, więc nie uważam tego za coś złego. 
 
Bardzo cieszy mnie język polski i sensownie wstawione polskie znaki. Ułatwia to zrozumienie co się dookoła nas dzieje, choć jest to raczej intuicyjne. Dodatkowo w wielu innych produkcjach spotkałem się z problemem wstawiania polskich znaków. Tutaj na to narzekać nie mogę.
SCREEN - 06
Pierwszy zgrzyt to ekran wczytywania, który trwał bardzo długo. Później (np. między mini-grami) nie było niestety lepiej. Niektóre trwały nawet 30 sekund! Dopiero przy 3 czy 4 odpaleniu gry, ten czas się skrócił do 10 sek. Co w sumie też nie jest jakimś rekordowym czasem. 
 
Mini-gry, w których brałem udział, są różnorodne i ciekawe. Czy to latanie, stemplowanie, aerobik czy dezaktywacja urządzenia, które ma pozbawić miasto prądu to proste i przyjemne gry, które bez problemu opanują najmłodsi. Problem miałem tylko przy rozbrajaniu bomby i do tej pory nie wiem, jaki był schemat działania. 

Bolesna jest również mimika twarzy bohaterów. Wygląda to mega sztucznie i wstawki oglądało mi się bardzo nienaturalnie.
SCREEN - 07
Drobnym minusem jest fakt, że przy powtarzaniu mini-gier, trzeba całe kwestie dialogowe przechodzić ponownie. Na szczęście po paru nieudanych próbach, gra wiedziała, co ze mną zrobić i pozwalała mi ominąć tę zabawę. 
 
W teorii największą wadą tej produkcji jest jej jednorazowość. Nie ma po co w nią grać ponownie. Nie ma tu dodatkowych sekretów, czy alternatywnych zakończeń. Z drugiej (i tej ważniejszej) strony pamiętam, że Inspector Gadget to gra skierowana raczej do młodszych odbiorców. A dzieci tak szybko się nudzą i ostatecznie i tak by nie chciały przechodzić jej ponownie. 
 
Grałem w trybie handheldowym oraz po podłączeniu do TV. Gra się w dużej mierze tak samo, ale przyznam, że graficznie sprawia to lepsze wrażenie na małym ekranie.
SCREEN - 08
Reasumując, Inspector Gadget: MAD Time Party to gra, która spodoba się przede wszystkim młodszym graczom. Graficznie i muzycznie poziom jest przeciętny, ale produkcja nadrabia to różnorodnością mini-gier i samym klimatem. Pozostaje kwestia ceny. Czy to produkcja warta 170 złotych? Jeśli popatrzę z na plusy w postaci fajnych gier, grafiki i (ostatecznie) muzyki, a po drugiej stronie na problemy z optymalizacją, to łatwo mi sobie wyobrazić korzystniejszą kwotę. 

Dziękujemy firmie PLAION Polska za dostarczenie gry do recenzji.


Plusy:

Thumb Up

Minigry — Ich duża różnorodność

Thumb Up

Klimat — Człowiek czuje się jak prawdziwy Inspektor

Thumb Up

Język — Jest polski i to bardzo dobrze


Minusy:

Thumb Down

Jednorazowość — Tutaj nie ma co robić jak tylko przejść tę grę i o niej zapomnieć

Thumb Down

Optymalizacja — Pozostawia trochę do życzenia

6 / 10

Nasza ocena

Awatar

Bartosz Skurpel



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz