key art inkulinati NEW

Właściciel zdjęcia: Yaza Games

Recenzja Inkulinati na Nintendo Switch

Słuchajta, jaka ostatnio masakra się wydarzyła. Słodziak, zwany durnowatym, zrobił parę kroków, jakby wiedział, co robi. Nagle Sir Otto przemierzył naprzeciw wyzwaniom, a Bóg na to patrzył. Niespodziewanie Glorian, najdzielniejszy z tchórzliwych, przetoczył się nieśmiało bez nerwów ku prawdzie. Uderzył Otto i poczuł pustkę! Gościsław, co wówczas było grzechem, poczłapał niemrawo przed siebie. I jak mu tamten wtedy nie walnie mieczem w pysk! Otto, który nigdy tego nie robił, ruszył zdumiewająco ku kosmatym myślom. Krwiożerczy bez litości odesłał do piekła nieprzyjaciela, a sępy już się szykowały do lotu. Słodziak, którego znacie, pohasał zdecydowanie naprzeciw. Otto ruszył z miejsca ku swej kompromitacji i wszyscy widzieli, że zrobił źle. Bogobojny przyłoił wypierdka i obawiał się odwetu. Nie było już odwrotu przed klęską stulecia…

Mniej więcej takie emocje towarzyszą wszystkim raczkującym Inkulinati w grze o tym samym tytule od Warszawskiego Yaza Games. Produkt spędził trochę czasu w fazie Early Access, gdzie został należycie doszlifowany, a fani Nintendo Switch mogą cieszyć się premierą równo z pozostałymi - tj. 22 lutego 2024 roku.
2024021015180700 s

Na papierze 


Inkulinati to turowa gra taktyczna, gdzie wcielimy się w jednego ze średniowiecznych rysowników. Zdobywając kolejne umiejętności, stawimy czoła najznamienitszym iluminatorom na kartach manuskryptów. Głównym narzędziem walki będą nasze bestie, w szeregach których nikogo nie można lekceważyć. Ślimak powolnie kroczący do swej ofiary może być bardziej morderczy niż lis z mieczem.

Gra jest inspirowana średniowiecznymi iluminacjami i cała skąpana w tym sosie wyróżnia się na tle innych przedstawicieli gatunku. Wygląda absolutnie genialnie! Już na podstawie samych obrazków kusi zapewne wszystkich fanów gier taktycznych. Sam uparcie czekałem do oficjalnej premiery, licząc że pojawi się ona jednocześnie na najlepszej konsoli do takich gier (...w ogóle zresztą też :) ).
2024021112133300 s
Jednostki, jedynie w teorii będące zwierzęciem z inną bronią, są fantastycznie wykonane. Mają swoje mocne i słabe strony, co warto brać pod uwagę na różnorodnych terenach kolejnych bitew. Każdy manuskrypt witałem z uśmiechem, a każdą nowość starałem się wykorzystać do zwycięstwa. To piękne, ile w tej prostocie (w końcu cały czas kartka papieru) udało się zawrzeć. Wszystkie smaczki, jak pisany co rundę opis wydarzeń, czy losowo generowane wojownikom urocze imienia, dodawały tylko swoje 3 grosze do tego ideału. Lubię, kiedy gra ma swój styl i mocno się go trzyma.
 

W walce 


W całość bawimy się w “rogalowej” formie, gdzie do pokonania będziemy mieli kilka drabinek zakończonych walką z bossem. Podczas przygody stoczymy walki samymi bestiami, poszerzymy zasób naszych jednostek i odwiedzimy sklep. W tej materii jest to dość klasyczny reprezentant gatunku, który nie sili się na rewolucję. Nic w tym złego dla gościa, który do dziś odpala Slay the Spire.

Podczas pojedynku najważniejszą jednostką jest nasz Inkulinati - wygląd i umiejętności dobieramy przed startem rozgrywki. To on dowodzi armią, choć sam raczej stroni od przemocy. Miewa umiejętności ofensywne, ale jest tą figurą, której musimy przede wszystkim bronić u siebie i pokonać za linią wroga. To obok niego powoływane do życia będą kolejne jednostki z wybranego przed walką zestawu. Ich kreacja zależna będzie od posiadanego atramentu.
2024021112160000 s
Atrament zdobywamy na różnorakie sposoby. Możemy dostać swój przydział za poległych wojowników nieprzyjaciół lub stając na odpowiednim polu mapy. Samo pozycjonowanie jednostek jest bardzo ważnym elementem rozgrywki. Nie tyle może dać nam niezbędne zasoby, czy umożliwić ewentualny atak, ale sprawia, że dane pole jest nieaktywne.

To prowadzi nas do przesuwania pionków. Każdy Inkulinati, w granicy rozsądku podyktowanego odległością, ma możliwość przesunięcia dowolnej rzeczy lub postaci (tak przyjaciela, jak i wroga). Jeśli wszystkie pola na trasie przesunięcia będą zajęte, gagatek może wypaść za planszę, a co za tym idzie z całej gry.

Takich smaczków jest tu kilka, co tylko ubarwia taktyczną polewę. Czasami łatwo coś przeoczyć i dać się zaskoczyć. Są różne elementy blokujące strzały dystansowe lub przedmioty wybuchające, którymi możemy uprzykrzyć życie innym. Każda bitwa ma jednak swoje ograniczenia. Nie stworzymy nieskończenie wiele jednostek, choćbyśmy byli władcami atramentu, a po jakimś czasie gra zacznie grzecznie nas wypraszać odpalając tryb apokalipsy i skracając pole walki w każdej rundzie. Dodatki mile widziane, bo i przyspieszają przebieg. Nigdy nie czujesz zmęczenia prowadząc niekończącą się taktyczną wojnę.
 

Znudzenie jednostek, nie gracza 


Jednostek jest satysfakcjonująca ilość, a nasz progres w kampanii odkrywa kolejne znaleziska. Przed pojedynkiem możemy wybrać, jacy bohaterowie będą dla nas dostępni. W teorii nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w danej walce korzystać głównie z łuczników, ale warto mieć na uwadzę, że nasza armia odczuwa znudzenie. Tak zostało nazwane nadużywanie bardzo dobrej/ulubionej jednostki. Jeśli będziemy z uporem maniaka ją rysować, to jej koszt będzie coraz większy. Sprytny dodatek utrudniający eksploatację. Oczywiście znudzenie można zniwelować, ale samo istnienie takiego patentu przywitałem z radością.

Walka odbywa się w systemie turowym, a to my decydujemy, którą jednostką się poruszymy. Warto przemyśleć działanie już na tym etapie, bo gdy tylko wykonamy akcję jedną postacią, do głosu dojdzie przeciwnik. Na przemian wymieniamy uprzejmości, jednak gdy rysowane walczaki mogą zrobić jedną rzecz - tj. ruch i atak - Inkulinati ma prawo skorzystać z pełnego wachlarza swoich skilli.
2024021112404000 s
Wymiana ciosów budziła mieszane odczucia, bo wchodzi na teren minigry, gdzie zatrzymujemy wskaźnik na jednym polu określającym obrażenia. Często wszystkie pola oznaczają śmierć, a i tak trzeba brać udział w tym “losowaniu”. Nie jest to rzecz kładąca nad wszystkim cień, z czasem ją zaakceptowałem, ale jeśli już była konieczność postawienia na taki model, to wolałbym, gdyby był on nieco trudniejszy, a wskaźnik nieco szybszy. Zbyt łatwo było ustalić pożądaną/najwyższą wartość. 
 

Podręcznikowa meta 


Nie wspomniałem o wszystkich zmiennych w grze, bo i to nie instrukcja obsługi (choć złośliwi powiedzą, że takową przypomina). Ich ilość jest zadowalająca i nie jest tak, że silniejszy zawsze zwycięży. Spryt i spostrzegawczość potrafią być naszym dużym sprzymierzeńcem - co tylko działa na plus. Wszystkiego nauczy was przyjemny tutorial, podzielony na serię zadań obowiązkowych i wyzwań bardziej wymagających. Dość powiedzieć, że fabularnie naszym nauczycielem jest istota przypominająca pewnego zielonego mistrza miecza świetlnego.

Te wszystkie przemyślane patenty, połączone z genialnym stylem artystycznym sprawiają, że Inkulinati jest tytułem, na który każdy wielbiciel turówek powinien zwrócić uwagę. Wersja na Switcha doznaje czasami okazjonalnej czkawki i spowalnia klatki przy ciosach kończących, ale to sporadyczna nieprzyjemność. W dużej mierze jest to doświadczenie identyczne do starszych/bogatszych parametrowo kolegów.
2024021112280100 s
Na każdym kroku czuć, że siedzieli za tym ludzie, którzy mają pojęcie o gatunku i wiedzą, jak całość uatrakcyjnić. Miewam tylko wątpliwości do samej zawartości, która wydaje się nie nadążać za wybitnym stylem. Poza wyzwaniami, głównym trybem jest kampania. Wypada ją przejść przynajmniej trzy razy (każdy dłuższy od poprzedniego). Dostępne w niej są cztery poziomy trudności i… w zasadzie to tyle. Z czasem czuć mały niedostatek w rodzajach pól na tych niewielkich rogalowych drzewkach. Trudno tu o analizowanie swojej trasy i przewidywanie ewentualnych konsekwencji na wczesnych zakrętach (jak we wspomnianym Slay).

Znajdziemy tryb gorących krzeseł (lokalny versus), ale największym brakiem jest dla mnie sieciowy multiplayer. Wiem, że “na kanapie” to bardziej przypomina rysowanie na jednej kartce papieru i wpisuje się w założenia gry, ale w dzisiejszych czasach nie każdy ma z kim pograć, a jak już ma, to druga połówka niekoniecznie musi miłować gry taktyczne. Pojedynki w sieci, doprawione jakimś rankingiem, mogłyby zmotywować do zostania prawdziwym mistrzem Inkulinati, a nie tylko tym fabularnie dyktowanym przez singlową kampanię.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Daedalic Entertainment


Plusy:

Thumb Up

Fantastyczny styl artystyczny

Thumb Up

Easy to learn - hard to master

Thumb Up

Kosmetyczne rzeczy dodają swoje trzy grosze do całości

Thumb Up

Praktycznie wszystkie taktyczne aspekty mają tu sens i zastosowanie - zmęczenie, apokalipsa

Thumb Up

Satysfakcjonująca różnorodność na kolejnych polach walki…


Minusy:

Thumb Down

… za to niewielka w trybach rozgrywki - brak multiplayera boli

Thumb Down

Okazjonalne spadki płynności przy ciosach kończących

9 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz