Hand in Hand to prosta platformówka logiczna, gdzie przyjdzie nam zanurzyć się w opowieść o miłości w zainfekowanym świecie. Nacisk na samą fabułę nie będzie duży, nie uświadczysz tu przerywników, ale fundamenty będą na tyle klarowne, byś mniej więcej miał pojęcie, o co tu wogóle chodzi.
Gra została stworzona przez MaxMedia, a na Nintendo Switch pojawi się 11 maja 2024 roku. Wcześniej, tj. 30 listopada 2023, produkcją cieszyć się mogli właściciele komputerów, a ocena na Steam zatrzymała się na Bardzo pozytywnym współczynniku (warto odnotować, że samych recenzji użytkowników jest bardzo mało - 62).
Miłość na odległość
W Hand in Hand wcielimy się w parę, która doświadczy katastrofy otaczającego ich świata. Zostaną rodzieleni na dwie alternatywne rzeczywistości. Będą odwiedzać zbliżone do siebie krainy, pokonywać dedykowane sobie przeszkody, jednak często nie obejdzie się bez drugiej osoby. Już tłumaczę…
Ekran podzielony jest na dwie części. Po jednej stronie stoi męski bohater, który dysponuje siłą możliwą uszkodzić okoliczne monstra i okazjonalne przeszkody. Po drugiej zaś obserwujemy kobietę zdolną do znikania. Służy ono do omijania wrogów, jak i pokazywania alternatywnych ścieżek. Oboje jednak mogą wpływać na otoczenie drugiej połówki. Są od siebie zależni, a rozwiązanie jakiejś przeszkody u jednej, leży najczęściej u tej drugiej. Ręka rękę myję i tylko w ten sposób, wspólnymi siłami, jesteśmy w stanie przejść grę.
Ma to oczywiście na celu zobrazowanie nam jedności mimo rozłąki. Pomocy często dla nas niewidzialnej, a tak znaczącej u innych. Szczytna idea, ale…
Akapit napisany szybciej niż kilka kroków tych postaci
Choć gra zawiera oczywistą opcję kooperacji, to jest możliwość grania solo. Wielokrotnie obserwowaliśmy patent, gdzie jeden pad wystarczył, żeby sterować dwiema postaciami. Wiąże się to oczywiście z upraszczaniem wielu mechanik, co naturalnie ma miejsce i tutaj. Dostajesz skok, użycie umiejętności i przycisk akcji. Więcej nikomu nie będzie potrzebne. Mam jednak wrażenie, że całość była tworzona z myślą o tym singlowym doznaniu. Patrzę na to w ten sposób głównie przez ślamazarność całości. Najwyraźniej dodaną po to, żeby w miarę swobodnie ogarnąć obie części ekranu jednocześnie i nie zrobić z tego rasowego platformera (trochę sekcji skakania się tu znajdzie - szczególnie u bossów). Innego wytłumaczenia nie mam na coś tak piekielnie wolnego. Dynamika jest mi w grach niezbędna, a jak mi się coś wlecze po ekranie, to zaczynam poważnie cierpieć. Boli w człowieku.
Jakkolwiek przemyślane by to miało zagadki (nie ma), jakkolwiek fajne by nie było wizualnie (jest przeciętnie), to nigdy nie będę w stanie się pogodzić z tak żałosnym tempem. Przejście samego tutoriala było dla mnie katorgą. Patrzenie na te pustawe tereny w prędkości godnej kulawego żółwia, to po prostu znikoma rozrywka. Tym trudniej mi zrozumieć to tempo, jeśli gra bardzo intuicyjnie pozwala skupić ekran wyłącznie na jednym bohaterze (w coopie też możesz wyłączyć komuś “wizję”)Oczywiście, Hand in Hand jest grą niezależną, mniejszą i wcale nie krzyczy za siebie niewyobrażalnych pieniędzy (premierowo 50 zł na eShop). Teoretycznie powinniśmy brać to pod uwagę i obniżyć poprzeczkę wymagań, ale wtedy wszystkie takie produkty miałyby z górki. To po prostu przeciętna platformówka logiczna, w którą możesz zagrać z dzieckiem czy drugą połówką, ale najlepiej jakby był to ich debiut przed konsolą - łatwiej będzie zaakceptować tempo. Ani nie rozkocha w sobie graficznie, ani tym bardziej zagadkami. Może ten pomysł był ok, ale to tylko ładne na papierze. Całość jest stosunkowo krótka (około 2h), więc nie atakuje przesadnie naszego czasu (tyle że wtedy ta cena już nie taka okazjonalna i fajna). Dla mnie wielkie meh na 10.
Dziękujemy firmie OverGamez za dostarczenie gry do recenzji.
Plusy:
Bossowie. Sam fakt ich istnienia był miłą odmianą, a wyglądają dobrze na tle całej reszty
Pomaganie na odległość/z innego wymiaru, to całkiem sympatyczny pomysł…
Minusy:
…choć sama gra nie zaprząta sobie przesadnie głowy wkręcaniem nas w opowieść
Uproszczenia mechaniczne uderzają mocno w tempo poruszania się (co dla mnie bardzo ciężkostrawne przy tylu sekcjach platformowych)