gladmort

Właściciel zdjęcia: PixelHeart

Recenzja GladMort na Nintendo Switch

W 1985 roku Capcom postanowił rzucić wyzwaniem graczom. Stworzył automat nastawiony na pożeranie wszystkich żetonów. Nie dawał choćby najmniejszych złudzeń, że ta misja się może udać. Nie chciał Ci pozwolić uwierzyć, że napisy końcowe są możliwe. Zabijał szybko i planował zasadzki na każdym kroku. Wyuczenie się wszystkich patentów było niezwykle czasochłonne, ale najbezpieczniej było to zrobić, gdy gra trafiła na sprzęty niewymagające ciągłego finansowania. Mowa tu o szalenie popularnym do dziś Ghosts’n Goblins, którego przejście na “jednym żetonie” jest wyzwaniem dla najbardziej zawziętych.
2025032617484200 s
Ta wstawka z Sir Arthurem nie jest oczywiście przypadkowa. Skoro coś jest popularne, to i muszą się znaleźć naśladowcy. Pewnie więcej było ich kiedyś, choć trudniej się przebić, gdy Arthur dalej na fali, a mniej dziś, pomimo że niektórzy mogą tęsknić za taką formą. Oczywiście pojawiła się wersja Resurrection, ale to  odmalowanie starego kodu. GladMort to rzecz zupełnie nowa. 

Dzieło ChipsOnSteroids wylewa podobne fundamenty pod nasze przygody. Opowie historię rycerza, który jest ostatnim bastionem obrony przed rozprzestrzeniającą się plagą. Jedynego, który może powstrzymać złe moce. Jednocześnie tego, który… jest piekielnie wrażliwy na wszystko, a jego paskiem zdrowia jest posiadana zbroja, która rozpada się przy każdym kontakcie z nieprzyjacielem.
2025032617414500 s
Pierwszy cios rozbierze do naga, a drugi zabije. Cofnie do początku levelu lub do checkpointu, jeśli do niego wcześniej dobrnąłeś i życia na to pozwalają - utrata wszystkich wypluje ekran kontynuacji, a wtedy o checkpoincie można zapomnieć. W teorii będzie to gra krótka, bo składa się zaledwie z 5 poziomów, jednak jej wredota rośnie wraz z każdym z nich. Oddam GladMortowi tyle, że przynajmniej ten pierwszy level jest względnie przyjazny i uczy mechanik. Kiedy Ghosts zaczynało wyprowadzać ciosy na pierwszych metrach, tu jest to znacznie bardziej wygładzone. Tu są skłonni nam dać nadzieję! I jest to podejście o tyle skuteczne, że nie zniechęca gracza i pozwala się wkręcić. Nie czujesz presji uczenia się wszystkiego na pamięć, a po prostu cieszysz przygodą… Na wkuwanie skaczących trolli przyjdzie czas mniej więcej od połowy gry - ależ one były irytujące!
2025032617394100 s
GladMort to oczywiście prostota sterowania. Kierunkowe zadawanie ataków, skok i modlitwa, żeby przetrwać. Jeśli w pełnym uzbrojeniu dojdziesz do miejsca, w którym taka zbroja miałaby być Ci sprezentowana - dostaniesz nową broń. Daje to nowe możliwości przetrwania, choć nie wszystkie będą jednakowo przydatne. Zdecydowanie cieplej witałem coś dystansowego, niżeli jakiś buzdygan, który miał jeszcze mniejszy zasięg niż broń podstawowa. Niesie to jakieś urozmaicenie i umożliwia delikatny wpływ na nasze podejście do zagrożenia, ale to wszystko raczej minimum przyzwoitości w kwestii tutejszych dodatków.

Największa radość powinna być czerpana z ciekawie przygotowanych map i kapitalnych bossów. To Ci drudzy, choć często jadący na podobnym patencie i mający ten sam hitbox, stanowią najprzyjemniejsze doznanie wizualne. Przytłaczają swoim wizerunkiem i wielkością, czyli tak, jak powinno być w tytule retro. Cierpią oni na dość szczupły moveset, ale tego akurat się każdy powinien spodziewać.
2025032617512000 s
Jest to bardzo fajny powrót do przeszłości, ale z racji swojego staroszkolnego podejścia i świadomej próby zagospodarowania niszy pewnie szybko zniknie ze świadomości odbiorców. Inna sprawa, że raz wyuczona będzie grą szalenie krótką. Mechanicznie, jeśli miałbym jakieś roszczenia, to dotyczyłyby one skoku, którym nie można nawigować w powietrzu. Nie jest to rzecz nieznana dla takich skillowych platformerów, ale zawsze mi smutno, gdy musiałem się uczyć tych skoków metodą prób i błędów. Są one mało naturalne, a gdy tylko gra stawia na nie większy nacisk, to zaczyna się jej lekka zadyszka. Poza tym - GladMort jest obowiązkowy dla fanów nadużywanego w tym tekście klasyka. Wszyscy inni mogą się rozejść.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie PixelHeart


Plusy:

Thumb Up

Poziom trudności i nawiązania dla klasyka z automatów - to praktycznie udany hołd!

Thumb Up

Bossowie z fajnym designem

Thumb Up

Bronie jako element nagrody za udany segment


Minusy:

Thumb Down

Bardzo krótka i raz wyuczona niekoniecznie zachęca do powtórki

Thumb Down

Brak możliwości nawigowania skokiem bywał dla mnie bardziej frustrujący niż nieprzewidywalni wrogowie

7.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek

Postaw mi kawę na buycoffee.to


Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz