Witamy w domu! Tak wypada mi przywitać FurryFury: Smash & Roll debiutujące na Nintendo Switch. Choć gra miała swoją premierę na PC-tach i telefonach w zeszłym roku, to od 20 marca 2023 wreszcie można się nią cieszyć na naszej ulubionej konsoli. Na telefonie nie gram wcale, a na PC trudno o większą uwagę w kierunku prostszych produkcji i cały czas zabierają dla siebie te AAA. Od początku wydawał mi się to związek idealny i do żadnego rozwodu (mojego z tą grą) w najbliższym czasie nie dojdzie.
Futrzasty Bilard
FurryFury to w największym uproszczeniu wariacja nt. bilarda. Nie ma tu jednak żadnej łuzy, a i próżno szukać białej bili. W zasadzie nie znajdziecie tu jakiejkolwiek bili ani tym bardziej stołu i kija. Do gry wchodzą futrzane potwory. To je przyjdzie nam odbijać z odpowiednią mocą, by pokonać przeciwnika. Lecący z większą prędkością potwór, odbiera punkty życia, trafiając w stojącego przeciwnika. Jeśli ten odbijając się od ściany przyspieszy i nam odda, to możemy ucierpieć w swojej turze. Raz Ty, raz on, aż zostanie tylko jeden. Dla dobra narracji losowo dobierane plansze nazwijmy stołami. Pozostańmy w bilardowej nomenklaturze. W każdym spotkamy niezależne “kule”, które możemy sprytnie odbić w kierunku przeciwnika lub inne bardzo ciekawe zmienne. Czasem będą to larwy pełzające w naszym kierunku, by odebrać nieco krwi, kolce, laser mocno poniewierający nasz pasek życia, czy rośliny ograniczające widoczność.
Ilekroć napotykałem jakieś nowości, to przyjmowałem je z radością, co świadczy o przemyślanym designie. Nawet jeśli bardziej przez nie cierpiałem, to i tak uśmiech pozostał na ustach. Sporo tu pomysłowości, która nadaje uroku. Wymaga od nas szybkiej adaptacji do wydarzeń na stole. Nie zawsze najlepszym ruchem będzie silny atak na wroga.
Wściekłość otoczenia
Do dyspozycji dostajemy całą plejadę potworów, jak i skórki do nich przypisane. Każda z postaci posiada swój zestaw umiejętności, więc dobór odpowiedniego dla nas powinien być poprzedzony solidnymi testami. Skille wykorzystywane są automatycznie, ale w celu tutejszego rozwoju musimy zebrać odpowiednią ilość flaszeczek porozrzucanych po stole. Im więcej ich zgarniemy, tym mocniejsze atrybuty zyskamy - klasyka. To kolejny element taktyki i zarazem przypadku. Możemy sami mierzyć w zgarnięcie takiej buteleczki albo cierpieć na dłuższym dystansie, jeśli przypadkowo pomożemy takową zgarnąć rywalowi. W domyśle im lepsi będziemy, tym łatwiej takich rzeczy unikniemy, ale trudno tu zapanować nad wydarzeniami. Stół może być zapchany różnymi przeszkodami, innymi kulami, więc trudno przewidzieć, co się wydarzy po naszym uderzeniu.
Domyślnie jest to gra przeznaczona do rozgrywki wieloosobowej. Tam będzie bawić najmocniej. Mamy tryb kooperacyjny, niemniej przyjemniej stanąć naprzeciwko siebie. Jeśli jednak jesteście upartymi samotnikami i uznajecie tylko granie solo, to twórcy zapewnili kampanię wraz z fabułą przedstawioną w formie komiksu. Nie będę ukrywał, że jest to jakaś wspaniała przygoda, ale doceniam jej obecność. Można ją potraktować jako swego rodzaju trening, przygotowujący nas na trudniejsze wyzwania online. W sieci nie napotkałem większych trudności ze znalezieniem rywala. Nie wiem, ilu z nich to podstępnie podstawione boty, ale nicki wydawały się na tyle dziwne, że jestem skłonny uwierzyć w prawdziwość rywali. Czuć było bardziej przemyślane zagrania po drugiej stronie. Szczególnie względem dość banalnie grającego AI w kampanii. W tym trybie znajdziemy system rankingowy pozycjonujący nas na adekwatnej pozycji.
Potoczyłem, porozbijałem, podsumowałem
Trudno mi więcej napisać, bo w to zwyczajnie wypada zagrać. Sprawdzić, czy wam to leży. Szczególnie że nie jest to pozycja przesadnie droga, a jej premierowa cena na Switchu to niecałe 47 złotych. Czy jest to gra prosta? Tak, ale to akurat uważam za jej dużą zaletę, bo szybko łapiemy zasady i pozostaje tylko czerpać radość i stawać się coraz lepszym. Czy ma naleciałości z mobilek? Tak. Z tym niektórzy się mogą nie pogodzić, a menu zdaje się mieć dużo kosmetycznych rzeczy, które dla mnie niewiele ze sobą niosą. Nigdy nie traktuje tego jako wartości dodanej, a wszelkie powiadomienia staram się odklikać, żeby nie drażniły oczu z ekranu startowego. Lekki uśmiech miałem dobierając szybkie wypowiedzi do rozgrywki online, a potem nigdy ich nie użyłem.
Ten “bilard” świata pewnie nie podbije, ale życzę mu, żeby funkcjonował na tym bardzo konkurencyjnym online’owym polu jak najdłużej. Ma w sobie tonę uroku za sprawą swojego przyjemnego stylu graficznego i daje sporo frajdy przez to ile dzieje się na stole. Nie każda gra musi być wielowątkowym RPGiem z bogatą fabułą. Czasami trzeba czegoś odprężającego i zabawnego, na te krótsze sesje.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Better Gaming Pro