Zakładam, że wszyscy znają sytuację, gdy współpracownik idzie na urlop i przejmujesz jego obowiązki. Zwykle ma to związek ze zmęczeniem, zakłopotaniem, konsternacją i okazjonalnym cierpieniem. W świecie gier jest to oczywiście doświadczenie sporo lżejsze, ale wciąż zakłada wyjście ze strefy komfortu. Tak mogę określić moją wycieczkę do gier z gatunku cozy.
Fireside ma mnie podnieść na duchu. Ma zapewnić niespieszną rozrywkę, przyjaźń z wirtualnymi osadnikami i reagowanie na wszelkie niespodziewane sytuacje. Za grę odpowiedzialne jest Emergo Entertainment, a Switch zaliczył mały poślizg względem premiery na komputerach z początku czerwca. Na eShop miało to miejsce 18 czerwca 2024 roku.
Zakapturzony handlarz
Obietnice rzucane przez twórców szybko znajdą swoje odzwierciedlenie, a Fireside od pierwszych sekund napełni nas wewnętrznym spokojem. Wyciszeniem pośród fal morza, którego niestety doświadczymy jedynie w sekcji paragrafowej.
Tam przeczytamy szybkie wprowadzenie, które nakreśli nam, jak znaleźliśmy się w danej sytuacji. Jako handlarz na wyspie pełnej wyjątkowych postaci. Wszystkie kolorowe i ze swoimi potrzebami. Idealna sytuacja dla kogoś, kto szuka celu w tym nowym otoczeniu.
Tanio kupię, drożej sprzedam?
Niekoniecznie będzie to jednak tytuł dla domorosłych sprzedawców z żyłką do machlojek. Fireside ma podnieść na duchu i to też mamy nieść innym. Nikim nie będziemy kręcić ani tym bardziej szukać dziury w całym. Mamy rozdawać miłość i spełnienie. Pomagać. Tak po prostu.
O ile gry cozy to niekoniecznie moja żyłka, tak z tymi “symulatorami negocjacji” kontakt już miałem. Dobrym przykładem będzie całkiem świeże w switchowym półświatku No Umbrellas Allowed - recenzja TUTAJ. Niestety, Fireside na tym polu mocno odstaje, a kolejne transakcje dokonujemy w barterze. I to zazwyczaj w sytuacjach, gdzie to klient wymaga i to on coś chce. My tylko musimy lawirować wg domniemanych wartości, jak mu to przekazać. On się cieszy, a Ty masz więcej fantów na kolejne wymiany. Chcę linę, to weź od niego kocyk. Inny będzie chciał kocyk, to zgarniesz dwa jabłka. Doszukiwanie się przesadnej głębi w tym systemie byłoby sporym błędem. Jej tu nikt nie oczekuje. W końcu cozy więc nikomu nie w smak kombinacje. Tu nawet niektóre zachcianki stoją dosłownie obok siebie. Dwie postaci - jeden chce przedmiot A, drugi B, na krzyż by byli zadowoleni z posiadania i aż chciałoby się krzyknąć, żeby wymienili się bez pośrednika.Nie jest jednak tak, że wszystko tu przechodzi. Jeśli będziesz chciał wziąc za dużo z kieszeni nowo poznanego przyjaciela, to ten, mimo swoich niespełnionych zachcianek, może zwyczajnie odmówić. Fireside nie daje się wzbogacić na pragnieniach innych! I tu objawia się, jak beznadziejnym jestem przypadkiem do takich gier. Ja już chciałem jakiś cel, szukałem w tym większego sensu, a miałem po prostu pomagać. To mój cel, to mój sens. Ktoś coś chce, Ty to masz, dogadajcie się.
W szerszym gameplayowym znaczeniu przynosi nam to spełnienie mieszkańców. To zaś staje się walutą do rozbudowy “swojego zakątka”, którego historię pozostawię w tajemnicy dla skuszonych tą grą. Krok po kroku będziemy odrestaurowywać pewną przestrzeń, co ma nam nadać nadrzędny cel tego wszystkiego.
Krok po kroku - słowo klucz
Fireside w dużej mierze jest grą paragrafową. Pełno tu rozmów z różnymi stworzeniami, które docelowo powinniśmy polubić. Przynajmniej na tyle, żeby mieć z tyłu głowy ich potrzeby i wiedzieć, jak im pomóc. Stoją przed nami okazjonalne wybory opcji dialogowych, ale większość odbywa się z naszym biernym wkładem.Szaleństw też nie oczekujcie w samych mechanikach. O ile wygląda to całkiem przyjemnie (cozy!) i można by było oczekiwać eksploracji tajemniczego świata, tak ta została bardzo mocno ograniczona. Po wspomnianym zakątku pochodzisz do woli (w granicach jego rozbudowanych sekcji), ale cała reszta zakładać będzie podróż od ogniska do ogniska. Pozostaje tylko wybór strony, w którą chcemy skręcić, bo dla przykładu jest na drodze jakiś interesujący składnik, ale samą drogę bohatera wyłącznie obserwujemy.
Ten element mnie zaskoczył na więcej niż tej jednej ubogiej płaszczyźnie. Zawiedziony jedynie klikaniem w kolejne pola, szybko spotkałem się z moją największą zmorą gier cozy - tempem. Żaden inny gatunek nie pozwoliłby, aby postać była AŻ TAK WOLNA. Tylko tu ma to sens, tylko tu jest to przykryte bezpieczną wymówką o relaksie. Cała esencja Fireside by nie ucierpiała, gdyby bohater poruszał się zwyczajnie szybciej. Ten zaś wlecze się od pola do pola, wydłużając nam znacząco wędrówkę. Wybaczcie, ale nie czuje się zrelaksowany, jak zakapturzony żółw powolnie reaguje na moje prośby.Mniej więcej w tym cozy zakresie mieści się całe Fireside. Rozmówki przy ognisku, wymiany towaru, rozbudowa za spełnianie zachcianek i piekielnie wolne tempo. Jeśli ktoś pozwoli się temu oddać, wczuje w klimat, czy po prostu jest fanem gatunku, to większych nieprzyjemności tu nie zazna. Gra stworzona po to, żeby podnieść graczy na duchu i na tym polu się nie wykłada. Pewnie stanowi dobre rozwiązanie dla chorujących, chcących zabić nieco czasu w drodze do wyzdrowienia. Ciepły kocyk, herbatka itp.
Jeśli jednak nie jesteś fanem cozy, to nie jest tytuł, który zrewiduje Twój pogląd. Pograsz i zapomnisz. Paleta postaci nie jest aż tak wyjątkowa (a do syren i innych szybko się przyzwyczaisz), a tajemnicza wyspa aż tak intrygująca.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Plan of Attack
Plusy:
Jej głównym założeniem jest podniesienie na duchu, a na tym polu trudno stawiać zarzuty
Mechanika jest przejrzysta i dosłownie dla każdego
Pełna kolorów szata graficzna
Minusy:
System negocjacyjny wszystkich wymian jest mało angażujący
Tempo postaci jest przerażająco wolne, a system poruszania między ogniskami ubogi