2x1 DisneyVillainsCursedCaf image1280w

Właściciel zdjęcia: Disney

Recenzja Disney Villains Cursed Cafe na Nintendo Switch

Kiedy zobaczyłem ten tytuł na niedawnym pokazie poświęconym pierwszemu Switchowi, gdzieś z tyłu głowy zaświeciła się lampka, że to może być free-to-play. Jakaś luźna mobilna odskocznia przepełniona mikropłatnościami. Zerknięcie na eShop pokazało 60 złotych przeszkód do takiego stanu rzeczy, ale nic nie stało na tym, żeby spróbować podjąć się recenzji nie wiedząc o grze absolutnie nic.

Jeśli od kawiarni przepełnionej antagonistami oczekujesz doświadczenia z zarządzaniem zasobami, jakąś decyzyjnością, czy koniecznością pozostania czujnym na podkręcone piłki rzucane przez grę - jak Papers, Please czy Lil’ Guardsman - to tutaj temat zostanie jedynie liźnięty. Niby opiera się na tym powłoka, ale środek już zaoferuje inne smaki. A te nie są przesadnie popularne, więc określmy je na starcie. Disney Villains Cursed Cafe to przede wszystkim visual novelka.
2025040121161600 s
Zostajemy zatrudnieni w magicznej kawiarni, gdzie próżno szukać szefa, a na stole leży jedynie stara księga. Odczyt pierwszego hasła sprawi, że miejsce zostanie przepełnione przez znane Disneyowe czarne charaktery, które traktują to jako bazę wypadową, czy też miejsce relaksu i podpijania eliksirów. Te oczywiście mają różne właściwości, a nam pozostaje reagować na prośby klientów. Od zionięcia ogniem, przez teleportację, aż po szybkie pozyskanie jakiejś wiedzy. Efekty są różne, ale prawdę powiedziawszy, stanowią rolę drugorzędną. Będą one świadczyć o zyskaniu sympatii danej postaci, która w podzięce przyniesie nam jakieś prezenty, a te wykorzystamy na kolejne, bardziej specjalne eliksiry.

Mechanika jest zbliżona do innych reprezentantów tego “decyzyjnego” gatunku. Pomocnicza księga z recepturami jest zawsze pod ręką i choć docelowo dobrze by było się nauczyć niektórych przepisów - które często składają się z dwóch komponentów - to przy tylu nietypowych smakołykach w szafie i przeciętnym napędzaniu fabularnym, uważałem to za zbędne. 

To po prostu nie wciąga. Sens takich gier tkwi w naszym zaangażowaniu i sprytnemu projektowi kolejnych zagadek. Cały czas na baczności, cały czas z zaciekawieniem, co przyniesie następny klient. Całkiem niedawno pojawiło się na PC Do No Harm, które wcieli nas w rolę nowego lekarza w Lovecraftowskiej wiosce. I choć też nie jest to jakiś wielki tytuł, który bym każdemu polecał, to nawet tam dało się zachłysnąć tajemnicą w historii, a nasze wpadki mogły skończyć się zgonem pacjenta. Tu takich rzeczy niezmiernie brakuje.
2025040121274300 s
Gra nie robi nic, żeby nas mocniej zaciekawić. Tak jak zaczyna, tak samo kończy. My zostaniemy po prostu zapętleni w te 20 kilka dni, gdzie wybierzemy kogo obsłużyć/z kim porozmawiać/pchnąć relację dalej i… to tyle. To naprawdę tyle. Oczywiście postaci z Disneya przeważnie budzą pozytywne skojarzenia, więc i tu musimy je bardzo mocno kochać, żeby czytać ich wszystkie linie dialogowe. Szkoda, że nikt nie pokusił się o pełny voice acting, który znacznie ułatwiłby przyswajanie całości. W tym aspekcie poszli na łatwiznę i w zasadzie taki pogląd mógłbym mieć na całą produkcję.

Sklejona na szybko. Nawet klientela zamknie się w zaledwie garści osobistości, która szybko może się opatrzyć. Przyjdą z nowymi problemami, ale w tym samym stroju i z tymi samymi reakcjami. Po prostu pooglądasz kolejne obrazki i z czasem domniemam, że będziesz chciał przeklikać się do swobodnego tworzenia eliksiru. Bycie potionistą to oczywiście klikanie z odpowiednie składniki i zakończenie przyciskiem tworzenia. Nie ma tu żadnych dodatkowych mechanik, co pozwala żyć w przekonaniu, że ta gra musi trafić na komórki. Całe szczęście Switch dowiózł sterowanie dotykowe, które znacznie usprawnia proces - kolejny argument za apką na telefonach.
2025040121411900 s
Nie jestem w stanie polecić tego Disneya, nawet fanom Disneya. Ci nie zawsze muszą mieć w sobie pierwiastek sympatii do VN-ek, który tutaj wydaje się absolutnie niezbędny. Spoko, że jest Gaston, Jafar i cała reszta świty, ale niewiele mi po tym. Gra nie miałaby racji bytu, gdyby podmienić te znane charaktery, a to już poważna czerwona flaga.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Disney


Plusy:

Thumb Up

Postaci z Disneya, które zwykle budzą sympatię (nawet jeśli to czarne charaktery)

Thumb Up

Sterowanie dotykowe, które znacznie usprawnia rozgrywkę (nie jest gwarancją nawet w takich grach)


Minusy:

Thumb Down

Wtórność na każdym polu - od potionów przez klientelę

Thumb Down

Przeciętny wątek fabularny - a Visual Novelka ma znacznie więcej tu do gadania niż tworzenie i decyzyjność z drugiego gatunku

Thumb Down

Brak voice actingu

Thumb Down

Brak nowych mechanik wraz z rozwojem gry i zamknięcie całości na skąpej liczbie obrazków

Thumb Down

Bez wsparcia Disneya zwyczajnie nie ma racji bytu

3.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek

Postaw mi kawę na buycoffee.to


Komentarze (1)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz

philipo
05.04.2025 09:07
Wygląda to jak gra na mobilki i chyba tam powinna trafić.