Desta

Właściciel zdjęcia: ustwo Games

Recenzja Desta: The Memories Between na Nintendo Switch

Desta wraca do domu po dłuższej nieobecności, a Desta: The Memories Between wyrusza z telefonów i Netflixa na Nintendo Switch i PC. Za grę odpowiadają twórcy swego czasu bardzo popularnego na smartfony Monument Valley (ustwo Games), stąd budząca ewentualne zdziwienie nietypowa droga tej produkcji. Trudna, życiowa historia, opowiedziana za sprawą turowych walk rozgrywanych w snach protagonistki, dostępna na Nintendo eShop od 26 kwietnia 2023 roku.


Trudny powrót


Bohaterkę poznajemy w trakcie podróży do rodzinnego domu po dłuższej nieobecności. Wyjazd poprzedzony był kłótnią, okupiony ciszą na linii rodzic-dziecko. Ta cisza trwa w najlepsze, więc kroki stawiane przez Destę są przepełnione obawą i nurtującymi myślami. Nadmierne myśli utrudniają nam sen, a i czasami potrafią się w nim osadzić. Śpiąca głowa to pole naszej walki. Z pozoru niewinnej, bo przybierającej formę zbijaka. Desta nie tylko będzie głowić się nad najbliższą rodziną, ale i całym otoczeniem, które niekoniecznie rozumiało jej decyzję z przeszłości. Czas to naprawić.
intro
O ile jest to gra turowa/taktyczna, tak spory nacisk jest tu położony na opowieść. Relacje głównej bohaterki są zgrabnie napisane, więc i nie trudno o utożsamianie się z jej problemami. Szybko rozumiemy emocje buzujące w każdej z nich. Od przyjaciółki, przez byłą partnerkę, aż po szkolną nauczycielkę. Krok po kroku spróbujemy naprawić wyrządzone krzywdy albo po prostu rozjaśnić niedopowiedzenia, jakie powstały i ciążyły obu stronom. 

Ludzkie problemy tak rzadko spotykane w grach, choć skłamałbym pisząc, że wyszedłem ze starcia z tą grą wstrząśnięty. Doceniam sposób, w jaki została napisana (bo przecież wszystko wychwytujemy gładko), tyle że takie dramaty naprawdę muszą rzucić moim pyskiem o ziemię, żeby wryły się do głowy. Tu tego nie ma, co nie oznacza, że historia jest zła. Straciła parę tam, gdzie powinna nabierać kolorytu. Im dalej w las, tym gorzej.


Zabawy z piłką


Każdy rozdział to naprawianie jednej relacji. Główna oś zakłada ich 7, ale inne postaci czekają na odkrycie w pozostałych trybach. Przejście etapu oznacza pogodzenie się z daną osobą i jej pomoc w dalszej drodze. Jednak niuanse każdej znajomości będziemy poznawać na całej szerokości. W trakcie rozgrywki nabijamy punkty doświadczenia wszystkim będącym na placu boju, a osiągając próg, dostajemy dialog poszerzający naszą wiedzę. To ten mądrze napisany tytuł, w którym każdy przedmiot ma swoją historię, pozwalając nam lepiej zrozumieć otoczenie.
celowanie
Fajnie zostało to wbudowane w mechanikę rozgrywki. Do walki dobieramy dwóch towarzyszy. Każdy ma swoje umiejętności specjalne, a przydatną umiejętność Desty wybieramy sami. Ma ich wiele, jednak nie zawsze będą one dla nas dostępne. W grze mamy roguelike’owe naleciałości. W przypadku porażki tracimy wszystko, poza tymi skillami, które zakodujemy sobie ich częstym użyciem (czyt. wypełnimy pasek postępu). Nie miałem z tym problemu, więc nie powinno to zrażać niechętnych do “rogalików”.

Inna sprawa, że nie jest to gra specjalnie trudna. Zdarzy się wam pewnie porażka, ale trudno tu mówić o opłakanych skutkach. Skill, który wybrałem na początku, okazał się tym, który trzymałem do samego końca. Z sukcesem. A i nie jest tak, że przegrana cofa nas na sam start. Można próbować swoich sił od początku lub skorzystać ze skrótu myślowego do ostatniego rozdziału w którym byliśmy. Niczym windy w roguelike’ach. Niesie to ze sobą konsekwencje mniejszej ilości przedmiotów, ale nie stanowi wielkiej blokady w pchaniu fabuły do przodu.
pani kowalski joga
Walka odbywa się na małych przestrzeniach obrazujących miejsce bliskie bohaterce. Naszym głównym zadaniem jest przede wszystkim dojście do jednej z piłek, a dopiero później skuteczny rzut. Bez swojej “broni” niewiele zdziałamy. Nie widzę tu potrzeby bycia wielkim strategiem, żeby dobrze się bawić. Ilość możliwości jest ograniczona. Rzucaj tak, żeby piłka do Ciebie wróciła, a powinieneś sobie poradzić. Innym razem spróbuj zablokować drogę do broni rywalowi, a ten zacznie kręcić się bez celu. Każda z postaci ma do dyspozycji dwa punkty akcji. Nasze opcje to ruch, rzut i skill. Jak sobie to rozłożymy, zależy od nas i od sytuacji na placu.


Epilog


Bywa to wszystko wtórne. Jeśli ktoś tu szuka turówki do rozkładania na czynniki pierwsze, to lepiej odwrócić wzrok. Nawet nie musiałem się skupiać na wydarzeniach, żeby znaleźć dogodne rozwiązanie. Typów przeciwników nie ma zbyt wielu, a i same tereny to często dzień i noc tego samego. Konstrukcja kusi nas do wielokrotnego przechodzenia. Nigdy nie będzie tak, że za jednym zamachem odblokujemy wszystko i dowiemy się wszystkiego.
tura 2
Dwóch ulubionych partnerów znajdziemy bez problemu (moje roszady w podstawowym teamie kończyły się średnio), jednak ekipa liczy sobie znacznie więcej ludzi. Chcąc się dowiedzieć o nich czegoś jeszcze, musisz grać dalej. Za sprawą swojego odbioru fabuły nie czułem wielkiej potrzeby, ale nie będę negował, że sprawdzi się to w krótkich rozluźniających sesjach. Na Switcha dostaniemy wersję Dream Team, która zawiera wszystkie dodatki i usprawnienia. Mamy wyzwania, jak i znacznie trudniejszy tryb koszmaru, w którym punkty życia nie odnawiają się po wygranej walce. Osładza to nieco ewentualne powtórki dla chętnych.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie ustwo Games


Plusy:

Thumb Up

Bardzo zgrabnie napisane relacje - nie było nas, kiedy wyjeżdżała, a łatwo wyczuć emocje, gdy wraca

Thumb Up

Implementacja mechanik z roguelike’ów


Minusy:

Thumb Down

Mało zróżnicowana walka, jeśli chodzi o możliwości bitewne, jak i pola walki

Thumb Down

Jako dramat wypada tylko poprawnie

7 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz