Przydałby się na stronie dział mini-recenzji. Szybkich spostrzeżeń. Nie tyle chodzi o to, czy przeszedłem daną grę, czy nie, a o fakt, że bez problemu przedstawiłbym ją w krótszej formie. Jedną z takich gier jest Wizordum. Tytuł Emberheart Games to strzelanka, którą w dzisiejszym gamingu nazywa się boomer shooterem.Trafiamy do świata magii, gdzie jako czarodziej skrojony pod rzucanie czarów, przemierzymy lekko ponad 20 poziomów pełnych orków, szkieletów i innych morderczych szczurów. Cel gry jest prosty - dojść do końca mapy. Wykonanie go to już kwestia szybkich reakcji i spostrzegawczości. Dzisiejsze boomer shootery prześcigają się w kategorii dynamiki rozgrywki. Czują potrzebę bycia dostawcą szybkich wrażeń i ciągłego ognia. Na Wizordum patrzę bardziej jak na celebrację dawnych lat. Taka strzelanka, to też ciągłe szukanie kluczy, odblokowywanie kolejnych przejść i pociąganie za często łatwe do pominięcia dźwignie. Jednocześnie to tytuł przepełniony sekretami dla chętnych, a lizanie ścian jest wpisane w rozgrywkę.Znajdziemy tu osobliwy styl graficzny, który ubarwia piksele mające przypominać stare czasy. Mocno kojarzył mi się on z Project Warlock, choć tam zrobiono to kapkę lepiej (pamięć bywa zwodnicza), jednak odbyło się to kosztem mniejszej ilości elementów na ekranie - tamtejsze mapy potrafiły świecić pustkami (tyle pamiętam!).
Do naszej dyspozycji dostaniemy startową buławę, by szybko przemienić się w maga sypiącego fireballami we wszystkie strony, wspomagając się lodową różdżką. Lista broni sukcesywnie będzie rosnąć, dochodząc nawet do tej masowego rażenia, która też wydaje się rdzennym elementem gatunku. Nie kroczenie ścieżką dynamizmu oczywiście nie oznacza, że będziemy to wszystko obserwować się w żółwim tempie. Po prostu wiem, jak potrafi wyglądać jakieś Turbo Overkill, czy inni nowożytni reprezentanci, a Wizordum nie ma zamiaru brać udział w tym wyścigu. Zna swoje miejsce. Zresztą sama gra w podsumowaniu poziomu zachęca do speedrunowania. Pokazuje Ci, jak bardzo wykroczyłeś poza czas wyznaczony przez twórców - i tu mówię o moich 40 minutach z pełnym czyszczeniem mapy (za co też jest osiągnięcie) kontra ich 3 minutki sprintu po klucz i do mety.Zresztą takie podejście i idące za nim osiągnięcia mogą zachęcać do powtarzania leveli, co na pewno mocno wydłuży czas spędzony z grą. Rozbieżność pójdzie od 3 godzin do 20. Moje żale skierowałbym do różnorodności wrogów, gdzie raczej przypomniał mi się fajny, choć mocno wtórny Prodeus. Podobnie wygląda sprawa z nawigowaniem między poziomami. Jak już mają jakiś asset, to wyraźnie go nadużywają. Niby fajnie, że wchodzimy w różne pomieszczenia wewnątrz mapy, ale już mniej, gdy licząc kilka pokoi na dwóch piętrach, zdążą nam się opatrzeć. Ta pogoń za byciem “starym” to też odebrania nam możliwości skoku. Akurat ten brak ciążył na mnie mocno i ograniczał manewrowanie w ferworze walki - hit boxy bywają wtedy kwestionowalne.Wizordum to taki boomer shooter drugiej kategorii. Nie stanie u szczytu z Boltgunami tego świata (choć pamiętam, że wersja na Switcha nie dojechała z optymalizacją - może się to poprawiło, nie wiem), ale będzie gwarancją dobrej zabawy dla fanów. Bossowie będą przewyższać rozmiarami, wrogowie liczebnością (choć nigdy do rozmiarów, jak u innych - to taka sama świadoma przepaść, jak z dynamiką), a bronie dadzą radę dźwigać ten ciężar naszego zainteresowania. Do strzelania zastrzeżeń brak. Tyle że ja tu naprawdę nie mam o czym więcej pisać :) Idziesz, masakrujesz, wychodzisz. Sam wiesz najlepiej, czy to coś dla Ciebie.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Uber Strategist
Plusy:
Ładny styl graficzny
Ciekawy zestaw broni - pierwiastek świeżości w świecie shotgunów (choć pistoletów tu też nie zabraknie)
Stary shooter, w starym stylu - czyli pełen sekretów, kluczy i namawiania nas na powtórkę poziomu (tylko szybciej)
Minusy:
Różnorodność wrogów i niektórych lokacji uważam za kulejącą
Brak skoku doskwierał mi mocno - ale to indywidualny zgrzyt, który można wybronić przyjętymi old-schoolowymi założeniami