Deponia to klasyczny, przygodowy, ”Poin’t and Click”. Rozwiązujemy zagadki i pomagamy głównemu bohaterowi w osiągnięciu jego marzeń i celów. Najważniejsze elementy gry to łamigłówki oraz fabuła.
Gra doczekała się kilku kontynuacji. Są to: Deponia, Chaos on Deponia, Goodbye Deponia oraz Deponia Doomsday. Wszystkie części są dostępne w e-shopie w kwocie 80 zł, choć regularnie pojawiają się na promocji. Ja swoją wersję kupiłem za około 30 zł.
Skoro już najbardziej podstawowe sprawy mamy wyjaśnione, możemy więc uruchomić szare komórki i przejść do recenzji gry Deponia na Nintendo Switch. Zapraszam serdecznie.
Fabuła
Deponia to planeta, a dokładnie planeta śmietnik. To, co jest zepsute czy nieużywane, ląduje na niej, tworząc ogromne stosy widoczne aż po horyzont. Ot, takie całkiem spore wysypisko. Rufus to mieszkaniec tej planety, a zarazem główny bohater. Ciężko nazwać go sympatyczną osobą. Jest niemiły, przemądrzały i trudno go przegadać. Wszystkich poucza i uważa się za nieomylnego. Jego marzenie to ucieczka z tego miejsca do Elizjum. Wielkiego, latającego miasta pełnego dobrobytu i szczęścia. Nawiasem mówiąc, jego ojciec, był burmistrzem osady o nazwie Kuvaq. To w niej żyje nasz bohater i rozgrywa się początek fabuły. Ostatecznie jednak tatuś, uciekł do Elizjum, zostawiając syna w rodzimej wiosce. Wszystkie próby Rufusa, odnośnie jego ucieczki, kończyły się do tej pory fiaskiem. Gdy udaje mu się dostać wreszcie na statek zmierzający do Elizjum, podsłuchuje pewną rozmowę. Wynika z niej, że dziewczyna o imieniu Goal jest w niebezpieczeństwie. Próba ratunku ze strony naszego bohatera kończy się ich lotem powrotnym na powierzchnię Deponii. W dalszym ciągu nasz bohater, chce się wyrwać z Deponii na Elizjum. Teraz jednak w towarzystwie nowej koleżanki.
Mechanika gry
Jak to w grach tego typu, cała zabawa polega na zbieraniu rzeczy, a następnie łączeniu ze sobą i/lub wykorzystywaniu ich w swoim otoczeniu. Najprostszy przykład z początku gry. Liściki od Toni, byłej dziewczyny Rufusa, posłużą nam do rozpaleniu w piecu. Piec + garnek + woda + detergent + różne skarpetki = para czystych jednokolorowych skarpetek. Muszę przyznać, że zagadki bywają złożone i wymagają nieszablonowego myślenia. Czasem wprost nie wiemy, co mamy ze sobą zrobić i dopiero po rozwiązaniu kolejnej łamigłówki (z pozoru nieistotnej) dowiadujemy się, że wcześniej napotkana zagadka była konieczna do odkrycia kolejnych elementów. Przykładem tego jest moment, kiedy zdobyłem klucze do auta i pod maską nawierciłem akumulator, aby dobrać się do jego chemikaliów. Nie mając pojęcia, po co, ale skoro gra na to pozwala, to widać jest to potrzebne. Dopiero później, inna postać, oświeciła mnie, do czego mi to będzie potrzebne. Z jednej strony czasem to irytuje, bo biegamy po planszach, nie do końca wiedząc, co chcemy osiągnąć. Jednak o to w tej grze trochę chodzi. Tak jak wspomniałem, nieszablonowy, trochę zwariowany tok myślenia jest tu przydatny.Całość gry jest utrzymana w humorystyczno-absurdalym klimacie. Gburowatość i pewność o własnej nieomylności głównego bohatera bywa czasem zabawna, a czasem irytująca. I podejrzewam, że dokładnie to chcieli twórcy osiągnąć. Kolejnym atutem są naprawdę interesujące postaci, jakie spotykamy. Są barwne, tak pod względem wyglądu, jak i tego, co mają do powiedzenia. Praktycznie z każdą postacią możemy zamienić kilka zdań. Trzeba przyznać, że dialogów jest naprawdę sporo. No i jeszcze to otoczenie. Ten niszczejący świat składający się ze zlepków różnych materiałów i faktur…
W interakcje z otoczeniem możemy wchodzić na trzy różne sposoby (obejrzyj, dotknij/podnieś/porozmawiaj i użyj z czymś). Całkiem proste i łatwe do zrozumienia nawet dla kogoś, kto nie miał styczności z takimi grami. Ponieważ nie operujemy myszką, to na pierwszy rzut oka, sterowanie może wydawać się udręką. Jednak stojąc przy kilku elementach, prawą gałką przeskakujemy między nimi. Krzyżak to szybkie przemieszczanie się po ekwipunku. Dostajemy małe menu (trochę zbyt małe) u dołu ekranu, zmieniamy swój wybór w lewo lub prawo wybierając kolejne przedmioty. Naciśnięcie i przytrzymanie lewej gałki, podświetla wszystkie dostępne, na danej planszy, aktywności.
Rozgrywka
Moje początkowe kroki w Deponii były dość niepewne. Pierwsza większa lokacja towarzyszy nam kilka dłuższych chwil i może to zniechęcić na start. Irytujące jest też tempo tego, co się dzieje na ekranie. Czasem miałem poczucie, że nasza postać idzie i idzie i idzie… Odczułem to zwłaszcza podczas etapu, gdy poruszałem się po rodzinnym mieście Rufusa. Składa się on z kilku budynków i latanie pomiędzy nimi zajmowało mi zbyt wiele czasu. Spowodowało to, że odpuściłem sobie granie na parę tygodni i skupiłem się na innych produkcjach. Jednak jak już wróciłem i przetrwałem ten pierwszy etap to podobne zwątpienie nie wróciło.
To, co najważniejsze, czyli zagadki logiczne, bywają wyzwaniem. Są ciekawe, pomysłowe i dopracowane. Najczęściej rozwiązanie głównej zagadki składa się z kilku mniejszych zagadek. Szukanie schematu i sensu bywa intrygującym i wciągającym zadaniem. Choć czasem jednak bywa to zbyt niejasne. Ponownie chodzi mi tu o znajdywanie rzeczy, które nie wiadomo do czego są potrzebne. Ostatecznie (na szczęście) nie zniechęca to do kontynuowania gry. Złapałem się nawet na tym, że najpierw przeszukiwałem wszystkie pomieszczenia w danej lokacji, aby zdobyć wszystkie przedmioty i dopiero wtedy przystępowałem do rozwiązywania czegokolwiek. Kolejne sukcesy i pokonywane etapy bawią niesamowicie. No przynajmniej mnie.Osobiście bawiłem się przy tej produkcji bardzo dobrze. Wciągnąłem się dość mocno w fabułę i zapragnąłem doprowadzić to wszystko do końca. Deponia wymagała ode mnie wysilenia się przy zagadkach i nawet byłem zmuszony parę razy szukać podpowiedzi w internecie. Najczęściej okazywało się, że ominąłem gdzieś jeden element. Gdy jednak już go pozyskałem, dalsza rozgrywka była płynna. Mimo to, z całą odpowiedzialnością uważam tak wysoki poziom za zaletę. Zwiększa to satysfakcję z kolejnych sukcesów. Trudność może pojawić się, jeśli nigdy nie mieliśmy styczności z grami tego typu. Wtedy zakochamy się w Deponii, albo szczerze ją znienawidzimy.
Pragnę tu wspomnieć, że gra posiada polskie napisy. Przy takiej ilości dialogów uważam to za duży plus. Jeśli pokochacie całym sercem to ogromne śmietnisko, to gra posiada jeszcze kolejne części.
Grę można przejść w około 5-6 godzin. Choć wszystko zależy od naszych umiejętności abstrakcyjnego myślenia i rozwiązywania łamigłówek. Wydaje się to niedługim czasem, jednak to nie Kirby czy Cyberpunk z dużą ilością dodatkowych aktywności i minigier. Jak na główny wątek fabularny jest to odpowiednia ilość roboczogodzin, żeby fajnie się pobawić. Tak jak wspomniałem, w razie poczucia niedosytu ćwiczeń mózgu, można pokusić się o kolejne części.
Audio i Grafika
Grafika jest wspaniała. To ten typ, nigdy niestarzejącej się grafiki. Inaczej mówiąc, mamy tu styczność z rysowano-komiksową oprawą graficzną. Dodatkowo każda z odwiedzanych przez nas lokacji jest pełne detali. Nasze miasteczko to kilka budynków, rośliny w donicach, połamane deski służące za drogi. Wszędzie wystają rury, kable i zaspawane płyty. Sklep Toni to półki z towarem, roślinki, dywaniki. Nie uraczymy tu gładkich ścian o jednolitej powierzchni. Nawet duże menu ekwipunku jest dopracowane. Na każdej z planszy jest na co patrzeć.Jeśli chodzi o stronę audio. Głosy aktorów (grałem w wersji audio angielskojęzycznej) brzmią fajnie. Muzyka? Przyznam, że na początku zbytnio na nią nie zwróciłem uwagi, jednak z upływem czasu zdałem sobie sprawę, że jest ona grana na śmieciach. Dosłownie. Odgłosy uderzania o metalowe części czy szarpania jakichś strun. Bardzo dobrze się to komponuje z całością. Jednocześnie nie przytłacza i nie jest głównym elementem gry tylko subtelnym dodatkiem do niej.
Plusy:
Świat - to, co nas otacza, jest pełne życia, interesujących bohaterów i… śmieci
Grafika - piękna, pełna szczegółów
Zagadki - przemyślane, złożone i dopracowane…
Minusy:
Zagadki - …ale też nierzadko nie wiemy, po co coś robimy