days-of-doom-mxmxg

Właściciel zdjęcia: SneakyBox

Recenzja Days of Doom na Nintendo Switch

Parę dni minęło od recenzji jakiegoś roguelite’a u nas - tak być nie może, to się nie godzi! Czasami trafiają się takie, gdzie z karabinem w łapie masakrujemy wszystkich, a innym razem wymagana jest od nas odrobina taktyki. Lubię obie wersję wydarzeń, ale tym razem idziemy na tę mniej chaotyczną stronę barykady. Gdzie dobierzemy ekipę, wsiądziemy w samochód i będziemy mieć nadzieję dojechać do końca. Studio SneakyBox 21 września 2023 wychodzi z propozycją Days of Doom
 

Apokalipsa

 
Apokalipsa nie była końcem świata. Zakończyła tylko ten, który znamy. Roi się tam teraz od zombie i innych maszkar. Czasami zaatakują Cię też ludzkie grupy walczące o przetrwanie. Twoim celem jest Sanktuarium. Obietnica lepszych czasów, na czele ze świętym spokojem. Czy naprawdę istnieje? Droga jest długa, ale to jedyna nadzieja. 
 
W grze wcielamy się w grupę walczącą o przetrwanie. Mamy tu kilka klas postaci, które wykorzystujemy na kafelkowym polu bitwy. Z dostępnej puli dobieramy trójkę śmiałków, choć po drodze mogą nam pomóc kolejni. Każdy run przynosi nam zasoby, którymi rozbudowujemy swoją bazę, stawiając kolejne kroki w kierunku zwycięstwa. Początkowo wydaje się być ono niemożliwe, ale potrzebna tu nasza wytrwałość.
walka
Klasy postaci wyglądają ciekawie, ale raczej są dość znanymi archetypami. Od tych specjalizujących się w walce bronią białą, po klasycznych długodystansowców i wspierających magią. Każda ze swoim specjalem oraz zakresem ruchu, który w trakcie danego runa można zmodyfikować. Ośmiu takich delikwentów czeka na rekrutację. 
 

I rogalolipsa 

  
Run podzielony jest na klasyczne biomy, po których wybieramy dogodną dla nas trasę. Efekt większości pól jest nam znany (zdarzają się te z losowymi wydarzeniami i paragrafowymi wyborami) i przypomina drabinki/drzewka charakterystyczne dla gatunku. Tu jednak będziemy mieć możliwość cofania się do interesującego nas miejsca, jeśli tylko pozwoli nam na to paliwo. To zasób, o który trzeba zadbać w szczególności. Wyczerpanie go oznacza koniec gry.
obszar
Walka przebiega standardowo dla turówek. Kolejność określana jest przez statystykę szybkości postaci i wymiennie z przeciwnikiem poruszamy się po polach. Ilość typów przeciwników pozostawia jednak trochę do życzenia. Po kilkunastu próbach klepanie tych samych zombie może rozpocząć się mały festiwal ziewania. Szczególnie gdy nasze taktyczne możliwości też określam jako ograniczone. Atak, obrona, specjal, to w zasadzie w tych rejonach się poruszamy. Trafiają nam się przedmioty, ale wcale nie są tak często, żeby wywracać cały system do góry nogami. 
 
W tym też leży główny problem Days of Doom. Wiem, że każdy rogal idzie w parze z pewną dozą wtórności, ale ta “metaprogresja” zazwyczaj wyraźnie nas pcha do przodu. Coś zdobywamy, są jakieś nowości, czujemy się mocniejsi. Tu koszt kolejnych udogodnień jest o wiele za drogi jak na zdobywany zasób. Tempo jest stanowczo za wolne, a ten brak wyraźnych zmian zniechęca do podejmowania kolejnych prób. Widziałem interesujące udogodnienia, ale wiązały się z ogromnym grindem, który przebiegał (jak i same pojedynki) w dość ślimaczym tempie.
ekwipunek
 

Dajcie różnorodność, a będzie fajnie 


Nie mam problemu z pomysłem na całość, ani z jej kreskówkowym wyglądem. Ten wypada na filmikach promocyjnych całkiem kusząco, choć w walce jest nieco gorzej - znajdą się złośliwi wytykający woń z telefonów komórkowych. Ja go akceptuję i kontrowersyjnie powiem, że mi się podoba - takie się nie starzeją zbyt szybko. 

Lubię turówki i z tą też starałem się polubić. Ona miała jednak inny pomysł na naszą relację...
boss
Tłukła mnie po głowie tym samym i niekoniecznie chciała się zmieniać. W zasadzie nasz końcowy sukces jest w ogromnej mierze zależny od zdobywanych kamieni runicznych. Zwiększają one statystki postaci do której je przydzielimy. Bohaterowie niby levelują, ale przy rosnącym stopniu trudności wrogów, na niewiele się to zdaje. Będziesz miał przygodę wypełnioną kamieniami, to i pewnie dojedziesz najdalej. Nie trafią się - polegniesz. 

I wracasz na start z lekkim niesmakiem. Patrzysz, że dalej na nic Cię nie stać. Może jakiś patch by to nieco przyspieszył i umilił. Rozumiem, że twórcy chcieli przedłużyć żywotność swojego tytułu w ten sposób, ale wydaje się to mieczem obosiecznym. 

Dziękujemy firmie Uber Strategist za dostarczenie gry do recenzji.


Plusy:

Thumb Up

Przyjemna kreskówkowa oprawa

Thumb Up

Choć to podstawa turówek, to grało się przyjemnie…


Minusy:

Thumb Down

…do pewnego momentu, bo zdecydowanie za wolno idzie zdobywać kolejne udogodnienia

Thumb Down

Brak różnorodności na polu walki szybko doskwiera

6 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz