Czasami gry intrygują swoim pomysłem i stylem, choć niekoniecznie wiemy o nich cokolwiek. Mniej więcej tak zacząłem swoje podejście do CRYMACHINA, które wydane będzie na Switcha 27 października za sprawą zaprzyjaźnionego NIS America. Gra jest duchowym spadkobiercą Crystar sprzed paru lat. Łączy je osoba reżysera i kompozytora.
Anime siekanie
Ziemia zmaga się z okrutną epidemią. Na łożu śmierci poznajemy Leben Distel, która ostatkiem sił słyszy głos o byciu wybraną. Budzi się w postapokaliptycznym świecie obok androida imieniem Enoa. Tak trafia do Edenu, struktury w której maszyny próbują odtworzyć ludzkość. Leben będzie jedną z trzech naszych grywalnych postaci, w drodze do zostania “prawdziwym człowiekiem”. Tylko, czym w ogóle jest “prawdziwy człowiek”?
CRYMACHINA to RPG akcji, w którym nacisk został położony na fabułę. Gameplay w dużej mierze jest zbliżony do slasherów. Mamy tu satysfakcjonującą dynamikę i pojedynki pełne efektów - klasycznie dla Japońskiej stylistyki. Między kolejnymi misjami spędzimy czas na rozwoju naszych bohaterów, jak i na obowiązkowych rozmowach przy herbacie, które pchną fabułę do przodu i podstępnie zaczną nas oswajać z emocjami postaci. Ma być płacz, ma być cierpienie, mamy czuć, że to nie jakieś puste roboty. Miejcie na uwadze, że sporo tu dialogów, więc niech nie kuszą was same screeny biegania z mieczem.
Korytarzowa młócka
Szybko przejdę do faktów, bo cała otoczka nie jest na tyle wyróżniająca się, bym poświęcał jej za wiele czas. Domniemam, że Eden, jako nasz hub, będzie każdemu dobrze znany. Dostaniemy tam schludnie wykonane menu, z każdą dostępną opcją modyfikacji. Levelowanie jest czytelne, a o kluczowych elementach poinformuje nas wykrzyknik.
CRYMACHINA ma bardzo ładny design, który nieco kojarzył się z niezwykle chwalonym Astral Chain. Nie będzie to walka może aż tak złożona, ale efektowności jej odmówić nie można. Niekoniecznie jestem fanem takiej łupanki, w której ciosy są dość gąbczaste (nasi rywale to zazwyczaj wielkie roboty). Niby wygląda fajnie, ale feeling nie jest mój. Wpadam, mashuje przycisk i grzecznie odjeżdżam rolką, kiedy szykuje się atak przeciwnika. Okazjonalnie wystrzele z broni dystansowej, by potem kląć pod nosem, jak słabo rozwiązano dobieranie skilli (w tym leczenia), przez które zawsze musimy się przeklikać w małym menu u rogu ekranu. Zabrakło tu skrótów klawiszowych, które stanowiłyby o wygodzie gracza. Znajdą się zwolennicy takiej wybuchowej mieszanki, ale ja ograniczę się do pochwał wizualnych.
Wizualnych w walce, bo tereny to kolejny element, do którego bardzo łatwo się przyczepić. Nierówne widowisko. Czasem czymś zachwyci, ale cierpi na przypadłość korytarzowości. Chętni do eksploracji będą musieli obejść się ze smakiem. Tu będziesz leciał przed siebie i odhaczał kolejne pojedynki w drodze do celu. Twoje zmartwienie główne, to mieć odpowiedni level postaci, gdyż braki w tej materii mogą szybko dać Ci się we znaki. Nie jest to gra, która przejdzie się sama, mimo swojej banalnej struktury. Zresztą te wymagania levelowe bywają bolesne. Jeśli zaniedbamy jakąś z postaci, a akurat jej przyjdzie wykonać daną misję, to nie pozostanie nam nic innego jak grind. A że poszczególne zadania nie są jakieś wyjątkowe, to i grind bywa męczący. Różnice między trzema bohaterkami są… ale śladowe. Niby inna broń, ale czy czułem dużą różnicę w gameplayu? No nie.
Płacz maszyno
CRYMACHINA oferuje bardzo ambitny setting, ale łamie sobie zęby na próbie przekonania nas do siebie gameplayem. Podejmuje wiele błędnych decyzji, które robią z tej gry trudniejszą niż być powinna, a i sztucznie wydłużają jej czas trwania. Praktyka pro-jRPGowa, ale czasami jest zrobiona po prostu nieciekawie. Szkoda, bo tło fabularne i cała otoczka naprawdę próbowały podjąć rękawice naszych wymagań.
Dziękujemy firmie NIS America za dostarczenie gry do recenzji.
Plusy:
Fabuła ma duże aspiracje i wątek jest obfity w dialogi
Grafika prezentuje się momentami bardzo okazale
Dynamiczna walka wygląda efektownie...
Minusy:
...choć jej feeling pozostawia trochę do życzenia
Korytarzowość świata
Skoki wymaganego poziomu bohatera wymuszają nudny grind