Bubble Ghost był stworzony przez Christophe’a Andreaniego na potrzeby Atari. To puzzle platformer z 1987 roku, w którym kierowaliśmy duszkiem dmuchającym w bańkę. Naszym zadaniem było przeprowadzenie jej bezpiecznie przez labirynt leveli i upewnienie się, że nie zetknie się ona z żadną ścianą. Proste założenia dawnych lat.
Niewielu pewnie przypuszczało, że taki projekt można odrodzić. Odpicować, nadać historii jakieś znaczenie i wydać na nowo z utrzymaniem wszystkich założeń. Zadania podjęło się Nakama Game Studio i przy wsparciu Selecta Play oddali swoje dzieło w ręce graczy 27 maja 2025 roku.Jeśli więc piszę, że to gra o dmuchaniu w bańkę i omijanie przeszkód, to sami wiecie, czy w ogóle jest sobie czym zaprzątać głowę. Nowi twórcy upewnili się, żeby dobudować do znanych 35 leveli, 40 kolejnych, co i tak da nam zabawę na nieco ponad godzinę - wersja z Atari to kwestia kilkunastu minut. Ponownie wcielimy się w ducha zmarłego na wojnie Heinricha Von Schinklera, który “wraca” do swojej żony. Pomimo prostoty i graficznego uroku, trzeba przyznać, że jest to dość emocjonalna opowieść. Niby z happy endem, ale na ile można o takim mówić przy tym ustawieniu pionków?
Mechanika gry jest prostacka. Masz przycisk odpowiedzialny za dmuchnięcie, które zależnie od długości przytrzymania przycisku wpłynie na lot bańki. Dodatkowo L i R odpowiada za przekręcanie ducha w kolejne kierunki, których łącznie mamy 8. W opcjach można się zdecydować na automatyczne przekręcanie protagonisty, ale muszę przyznać, że to bardzo ryzykowna praktyka i oddanie się w ręce sztucznej inteligencji - nie polecam.Gra jednak polega na planowaniu i zagadkach środowiskowych. Szybkim reagowaniu na wydarzenia, odmierzaniu dmuchnięcia i ciągłym pamiętaniu, że to bańka jest priorytetem, a nie my. Ducha nic nie rusza. On może przenikać przez wrogów, jak i elementy otoczenia, ale każde zetknięcie się bańki kończy naszą próbę i zmusza do powtórzenia planszy. Nie są one jednak długie, więc ewentualna porażka nie boli.
Nowa szata graficzna jest świetna. Żywcem wyrwana z animacji i zapewniająca satysfakcjonującą różnorodność na przestrzeni tej godziny gry - tj. co kilkanaście minut zmieni się pokój/tematyka/rozdział. Bardzo dobrze poradzono sobie również ze wszystkimi zagadkami, które opierają się na fundamentach fizyki i sprawiają, że nie tylko w bańkę trzeba będzie dmuchnąć, żeby dotrwać do końca misji.Na deser tego wszystkiego dostaniemy bardzo różnorodnych bossów. Każdy ze swoim patentem na uprzykrzenie nam życia. Nie będziemy wymieniać z nimi ciosów bezpośrednio, ale kierować ich zapędy na nieprzychylne obiekty, uciekać pod mini presją czasu lub (co częstsze) prowadzić bańkę po jedynych bezpiecznych strefach na ekranie. Fajne ma to tempo, antagoniści trzymają ciekawy wizerunek i chyba jedynie ostatni stoi w tym peletonie wyraźnie z tyłu - szkoda kończyć gorszym akcentem.
Ilekroć bym jednak nie chwalił tego Remake’u przez duże R, to wciąż pozostaniemy z grą, której dusza jest z ubiegłego wieku. Z czasów, kiedy gameplay nie mógł sobie pozwolić na przesadnie rozbudowaną formę, więc i w 2025 wypada mi zachować umiar. W teorii nie zrobili tu nic bardzo złego, ale jakieś standardy trzeba przyjąć i odpowiednio wyważyć ocenę.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Selecta Play
Plusy:
Bardzo atrakcyjna dla oka, kreskówkowa grafika
Pomysłowe zagadki środowiskowe i różnorodni bossowie
Dobre tempo rozgrywki - wpadka/porażka nie boli
Nabudowana historia ma ładne cutscenki i trudno jej odmówić wzbudzania emocji
Speedrun mode dla chętnych
Minusy:
To gra w dmuchanie bańki i nic po za tym, więc mechanicznie może się bardzo szybko znudzić
Krótka przygoda, po której bez sympatii do ulepszania swojego czasu nie będzie nic do roboty