Przygodówki typu point and click miewały lepsze dni. Za dzieciaka ogrywałem wszystko. Pojawiały się w kioskach, praktycznie każdy tytuł miał rodzimy dubbing. Dziś to melodia przeszłości, którą czasami spotkamy nieśmiało pukającą do mainstreamu. Ostatnio zaliczyliśmy bardzo udany powrót na małpią wyspę (recenzja tutaj), ale poza tym posucha.
Jasne, ktoś zaraz wyskoczy z jakąś indyczą perełką ostatnich lat, ale pewnie większość bez Google nie będzie wiedziała, o czym mówi. Nie to, że wątpię w jej jakość. Takie czasy. Brok the InvestiGator to kolejna próba rozkochania nas w gatunku na nowo. I choć ten aligator pływa na PC-towych wodach od zeszłego roku, tak do Switcha dopłynął 1 marca 2023. Za grę odpowiada francuskie studio CowCat.
Próba uatrakcyjnienia gatunku
Można narzekać na zanikanie pewnego gatunku gier, który budzi ciepłe wspomnienia. Jeśli jednak sam zrobię rachunek sumienia, to te chwalone tu i ówdzie perełki mnie od siebie odrzucały. A to przecież nie może być tak, że te wszystkie point and clicki przed laty były takie wspaniałe.W natłoku growego dobra najwyraźniej musiała być jakaś ofiara. Może nikomu się nie chce główkować, kiedy ciężko o grę bez znacznika wskazującego dokładne położenie celu? Rozleniwili nas. I o ile wskazanie nam rozwiązania nie ma tu sensu, tak inne dodatki angażujące w całość najwyraźniej już tak. Ten aligator nie ma Małpiej Wyspy, której sama muzyka wywołuje u nas uśmiech instant. Ma za to pięści i nie zawaha się ich użyć. Brok the InvestiGator jest krzyżówką klasycznych łamigłówek z beat’em upem. Jak nie możesz się z kimś dogadać, to może kilka soczystych sierpowych pomoże?
Nasz aligator to były bokser, którego los pokierował do roli prywatnego detektywa. Żyje poza kopułą, która oddziela bogatych od biednych. Nie jest żadną szychą w swoim fachu, raczej popularnością nie grzeszy, a robi to, by związać koniec z końcem dla dzieciaka zmarłej żony, z którym zresztą też nie ma najlepszych relacji. Sama śmierć ukochanej jest dla niego (i dla nas) owiana tajemnicą.I choć brzmi to dość generycznie, a fabuła faktycznie wolno się rozkręca, tak wartym podkreślenia faktem są realne wybory moralne i wiele możliwych zakończeń. Coś, z czym Telltale miało problem, tu wychodzi całkiem zgrabnie, a proste “wybaczyć” czy “ukarać”, może wrócić do nas wraz z rozwojem historii. Bardzo miłe zaskoczenie, gdyż pierwszych kilka wyborów zbagatelizowałem.
Szybko okazało się, że to najjaśniejszy punkt całości. Rozgałęzień i możliwości jest zaskakująco dużo - co potwierdza zgrabne podsumowanie po napisach końcowych. Fabuła może nigdy nie nabrała jakiegoś kolorytu w moich oczach, ale to solidna wielowątkowa historia. Bycie detektywem to wierzchołek góry lodowej, który jedynie odpowiada za pchanie nas w nowe miejsca i poznawanie nowych postaci.
Intryga jest znacznie grubsza, a i nie kręci się wyłącznie wokół głównego bohatera. Większą rolę zdaje się odgrywać młody Graf, który szybko staje się naszą drugą grywalną postacią. To o jego przyszłość i próbę wydostania się ze slumsów za chwilę będziemy walczyć. W międzyczasie pielęgnujemy relacje ze społecznością odgrywającą coraz ważniejsze role, czy dbamy o spłatę napływających rachunków - ich pominięcie nie przejdzie tu bez echa. To ten rodzaj gry, gdzie zaraz po zakończeniu zastanawiasz się, co by było gdyby? Posądziłem o zbrodnie potencjalnego winnego, ale czy na pewno była to właściwa decyzja? Gra zachęca do sprawdzenia.
Łamigłówka czy łami…czaszka?
Nie będę przesadnie się rozwodził nad point and clickową stroną całości. Jest solidna i w dużej mierze klasyczna. Ot, wyczerp wszystkie opcje dialogowe, wnikliwie przeszukaj lokacje, użyj odpowiedniego przedmiotu, ułóż puzzle. Do podświetlenia interaktywnych rzeczy jest dedykowany przycisk, a na padzie gra się w to wygodnie. Tęsknota za myszką poszła w zapomnienie - to miłe.Małym novum w próbie poszukiwania rozwiązania jest nasza brutalna siła. Szczerze potrafiłem zapomnieć o tej alternatywie w natłoku przygodówkowego klikania. Mój point and clickowy mózg nie był najwyraźniej ukierunkowany na takie opcje. Gameplayowe możliwości potrafią skołować gracza, który w tym gatunku nieprzyzwyczajony jest biegać uderzając we wszystkie obiekty. A takich rozwiązań jest tu dużo.
Całą bijatykową polewę uważam za dość słabą. Ona tam jest, nie wadzi jakoś szczególnie, ale wielu srok za ogon nie złapiesz. Nie doszukujcie się tu wielkiej frajdy w tym zakresie. Combosy są mocno ograniczone, a pojedynki dość wtórne. Można je sobie uprościć dobierając poziom trudności i z perspektywy czasu nie wiem, czy przypadkiem bym takiej opcji nie proponował. Oszczędzicie sobie kilku śmierci Broka i konieczności powtarzania wymiany ciosów. Ujmy wielkiej to przynieść nie powinno. Nie to jest tu esencją.Inne ułatwiacze przychodzą w formie znajdziek rozmieszczonych w świecie gry. Każda lokacja posiada ukryte “reklamy”, które stanowią walutę wymiany na podpowiedzi. Te oczywiście możemy sobie dawkować - początkowe przybliżą nam lokacje, następne powiedzą ciut więcej. Miły dodatek, gdzie wbudowana “solucja” nie jest dostępna prostym kliknięciem w menu. Oczywiście Ci grający normalnie i ograniczający pomoc nigdy nie zbiednieją, a reklam będzie pod dostatkiem.
O pozostałych aspektach słów kilka
Rysunkowa grafika zawsze mi leżała w przygodówkach. Brok jest bez wątpienia grą ładną. Niestety nie powala ilością lokacji, więc też nie będę przesadnie się nad nimi rozpływał. Zdążyły się znudzić na przestrzeni całej kampanii. Postawienie na chmurki obrazujące emocje przy dialogach jest ok. Nadaje wszystkiemu trochę dynamiki, a i pewnie ułatwiło animacje postaci.
Polskiego dubbingu nie uświadczycie, ale ten angielski stoi na solidnym poziomie. Odczytane jest 100% dialogów (to nigdy nie jest gwarantowane), a pocieszać się możemy lokalizacją kinową (napisy). Solidna robota, którą wypada docenić. Wielokrotnie spotykamy się z sytuacją, że nawet o literkach możemy zapomnieć.
Rozwiązanie zagadki
Brok the InvestiGator używa odpowiednich argumentów, żeby nas przekonać na nowo do point and clicków. Nie przez swoje bokserskie zapędy, a przez wybory moralne, które faktycznie czujemy. Jak mało która przygodówka zachęca nas do wielokrotnego przejścia. Do teraz jestem zaskoczony, że uśmiercenie jednego z ważnych NPC-ów nie zakończyło gry, tylko wcisnęło mnie na nietypową ścieżkę.
Trochę zaburzona jest proporcja między klasycznym kombinowaniem a rozwiązaniami siłowymi. Czułem, że z tych drugich musiałem korzystać zbyt często, co nie zawsze bywa oczywiste i zmusza do skorzystania z podpowiedzi. To jednak nie zmienia faktu, że byłem bardzo zaskoczony serwowaną przez francuzów z CowCat jakością. Gra zasługuje na większą uwagę.
Dziękujemy firmie CowCat za dostarczenie gry do recenzji.
Plusy:
Wielowątkowa historia z wyborami moralnymi, które faktycznie mają znaczenie
Wiele zakończeń
Mądrze rozpisane postaci ze swoimi motywami, które pomagają nam poznać świat
Minusy:
Beat’em up z tego marny
Łamigłówki nieco cierpią skręcając do rozwiązań siłowych/platformowych zbyt często