Bleak Sword Dx

Właściciel zdjęcia: more8bit

Recenzja Bleak Sword DX na Nintendo Switch

W malarstwie to rodzaj obrazu w głębokim obramowaniu, w modelarstwie rodzaj makiety, a w grach komputerowych - chodzi ludzik i sieka mieczem. Jedna z bardziej uwielbianych firm wydawniczych na świecie, Devolver Digital, zadbała o to, by mobilny tytuł studia more8bit trafił na PC i Nintendo Switch. Bleak Sword to pikselowa rzeź na małych przestrzeniach przypominających dioramy. Jako rycerz musimy zwalczyć klątwę miecza, który opętał królestwo. Wersja DX zawiera wszystkie dodatki, jak i została poszerzona o dodatkowe tryby zabawy. Gra zadebiutowała 8 czerwca 2023 w przystępnej cenie 40 zł.


Pikselowe początki


Ta mroczna otoczka z totalną pikselozą bijącą po oczach kusiła. Zapowiadała nietypowe doświadczenie, której wyjątkowość na oprawie się (niestety?) kończy. Po obdarciu z szat stoi przed nami slasher/bijatyka z soulslike’owymi elementami. Założenia są banalnie proste. Przemierzamy zamknięte levele (dioramy) w kolejnych regionach. Każdy “świat” dodaje nowych wrogów i zmienia otoczenie, które mimo czerni, bieli i okazjonalnej czerwieni, jest bardzo łatwe do rozróżnienia - za co pochwała twórcom się należy. Każdy taki poziom trwa od kilkudziesięciu sekund do maksymalnie paru minut. Zabijemy wszystkich - przechodzimy do następnego.
zombie
Mechanika walki wymaga od nas operowania zaledwie kilkoma przyciskami. Atak, przewrót (dodge) i blok, który zastępowany jest przez skok, gdy jeździmy konno. Trudno się w tym pogubić i też nie łudźcie się na innowacje. Na tym będziemy się opierać do samego - zaskakująco odległego jak na komórkowe warunki - końca. Tarcza oferuje parowanie i kontrę, a przytrzymanie przycisku odpowiedzialnego za atak, daje nam jego silniejszą wersję.

Wszystkie nasze działania wyczerpują pasek staminy, który jest kluczowy dla końcowego sukcesu. Jak w Soulslike’ach - zużyjesz, to prawdopodobnie Cię nie ma, a już na pewno oberwiesz. W trakcie rozgrywki poprawiamy nasze statystyki, ale nigdy na tyle, by stać się niezniszczalnym. Każdy level to decyzja - zwiększamy HP, pancerz lub siłę ciosu.
most
Po śmierci pozbawieni jesteśmy doświadczenia (nie cofa nam wszystkich leveli, a jedynie te punkty, które kroczyły do następnego pułapu) i przedmiotów. Stratę obu tych rzeczy jesteśmy w stanie przyjąć na klatę i z podniesionym czołem oczekiwać powtórki z rozrywki. Jeśli uda nam się pokonać planszę przy kolejnym podejściu - odzyskamy wszystko. W innym wypadku będziemy musieli przełknąć stratę. Nigdy nie boli to tak bardzo, jak solidna porcja dusz, których nie udało się odzyskać w Soulsach. Przedmioty szybko wrócą, a i możemy posiadać tylko dwa, więc też trudno mówić o jakimś ogołoceniu naszego pikselowego wojaka.


Mobilka wychodzi z butów


I ta prosta jak budowa cepa konstrukcja potrafi dać odrobinę frajdy. Jest płynnie, dynamicznie, a jak wyczujemy timing potrzebny do parowania, to będzie jeszcze weselej. Jednak jakkolwiek bym tej grze nie kibicował, jej telefonowe geny dają się we znaki. To gra wręcz stworzona dla krótszych, niezobowiązujących sesji. Dłuższe posiedzenia staną się zbyt wtórne - a na pewno takimi stały się dla mnie.

To, czym masakrowałem podstawowego nietoperza, służyło mi za taktykę przy bossach - średnia reklama głębi. Owszem, nawet ten nietoperz potrafi oddać i czasami coś trafi - nie lekceważ, jak w soulsach - ale gdzieś chciałoby się zmienić broń i odczuć jakieś większe różnice. Tu kończyły się one na otoczeniu.
kon
Pojawia się wtedy jazda konno - fajnie, coś nowego! I tak szybko jak przyszła, zaraz miałem jej zwyczajnie w świecie dość. Teren zaczyna gnać naprzód, tworząc nam wrażenie jazdy, a do momentami wymagającej walki dodano skakanie przez przeszkody. Kończyło się na tym, że większość uwagi przykuwałem na nadchodzące wykrzykniki sygnalizujące konieczność skoku, niżeli na walkę, która do tej pory sprawiała największą przyjemność. Niby powiew świeżości, a lekko śmierdzi.


Nie każda gra może być hitem


Mimo że podzielam entuzjazm do Devolverów, to nie wszystko, czego się dotkną, z automatu staje się mega hitem. Bleak Sword DX świata nie podbije. Przyzwoita walka i intrygujący styl artystyczny nie wystarczyły. Za mało tu innowacji. W sztuce machania mieczem, jak i w przedmiotach kręcących się wokół tych samych wartości, zmieniając jedynie swoje nazwy. Parę minut i wyjście do pulpitu. Wrócisz po jakimś czasie, a kolejna sesja może okazać się jeszcze krótsza.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Cosmocover


Plusy:

Thumb Up

Przyzwoity system walki

Thumb Up

Fajny styl artystyczny

Thumb Up

Adekwatna premierowa cena


Minusy:

Thumb Down

Wtórność - wręcz nakazująca granie w krótkich (komórkowych) sesjach

Thumb Down

Jazda konna miała być powiew świeżości, a nudzi jeszcze bardziej

Thumb Down

Przedmioty wyjęte z generatora

6.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz