ASTLIBRA Revision to drugie podejście do odświeżenia oryginału wykonanego przez jedną osobę. Produkcja czerpie garściami z wielu tytułów JRPG. Charakteryzuje ją szybka rozgrywka, ciekawa fabuła i Japońskie dziwactwa.
Tradycyjny początek
Historia rozpoczyna się tradycyjnie, zaczynając od przedstawienia bohatera, w którego się wcielamy. Rozmawiamy z wroną, aby po chwili rozpocząć przygodę i zapoznać się ze sterowaniem. Zadanie? Znaleźć osadę i jej mieszkańców. Początek prosty, ale rozwija się w bardzo bogaty i intrygujący wątek, który napędza nas do poznawania kolejnych części składowych. Astlibra może wygląda, jak proste machanie mieczem, a w środku okazuje się przygodą bogatą w historię, a jeszcze bardziej w zawartość. Nie lekceważcie tej gry! To side scroller 2D, więc rozgrywka jest prezentowana od boku, lokacje są bardzo dobrze wykonane i roi się w nich od potworów i sprzętu, który pomaga graczowi je pokonać. Początkowy arsenał umiejętności jest dość standardowy - atak, unik i skok. Na szczęście można to wszystko połączyć, aby sprawniej pokonywać przeszkody stające nam na drodze. Wskaźnik ST można ładować wyłącznie po pokonaniu przeciwników. Dzięki niemu można używać magii zadającej wyższe obrażenia od posiadanego rynsztunku. Odnawianie życia działa tak samo, jak w Dark Souls, więc trzeba uważać na przeciwników dookoła.
Więcej cyferek!
Walka została bardzo dobrze wykonana i po każdej potyczce zdobywamy punkty doświadczenia (wtedy można poprawić statystyki postaci, dobrać nowe umiejętności lub je zresetować i rozdać punkty od nowa). Ciekawym rozwiązaniem są kryształy wypadające z niektórych adwersarzy. Można ich użyć, aby powiększyć atak lub obronę (zazwyczaj o +1). Wydawanie pojedynczych kryształów może nie napawać optymizmem, ale mając 10, atak lub obrona stają się napakowanymi cechami. Przeciwnicy wyrzucają z siebie przedmioty potrzebne do stworzenia nowego oręża, więc poza walutą trzeba mieć odpowiedni sprzęt. Dopiero po wydaniu waluty i części potrzebnych do wytworzenia oręża, stajemy się jego właścicielem. Broń poza tradycyjnymi statystykami dodaje nowe umiejętności lub kryształy, aby je wykupić. Ta mechanika pokazuje, że warto eksperymentować z buildami, żeby rozgrywka była zróżnicowana. ASTLIBRA nie jest perfekcyjnie wykonanym tytułem, bolączki sprzed 15 lat są obecne. Czuć, że gra ma swoje archaizmy i nadgryziona została zębem czasu. Przyjęty tu styl ma w sobie sporo “japońskości”, a na ekranie roi się od cyferek informujących o naszych atakach. Z czasem idzie się do tego przyzwyczaić, wtapiają się w tło, ale podejście wypada uznać za dyskusyjne - ani nie jest atrakcyjne wizualnie, a tym bardziej trudno je śledzić w ferworze walki i się nimi interesować.
Produkcja nie należy do najkrótszych, choć większość czasu spędza się na dialogach, które wyprowadzają z rytmu i zatrzymują rozgrywkę. Może odstraszyć niejednego gracza, ale w trakcie zwiedzania okolicy i walk, jest znacznie lepiej.
Czy warto zagrać w ASTLIBRA Revision na Nintendo Switch?
ASTLIBRA Revision to tytuł godny polecenia ze względu na zawartość, bardzo dobre mechaniki walki i rozwój postaci. Tytuł jest długi, więc nie ma mowy o ukończeniu go w parę dni, a chcąc zrobić 100% wsiąknie się na dłużej (60 - 70 godzin).
Cena nie jest wygórowana, więc to łatwa rekomendacja dla graczy lubiących RPG akcji. Warto dodać, że tytuł ma wersję demonstracyjną, więc można go sprawdzić przed zakupem.