Recenzja Another Code: Recollection na Nintendo Switch
Rok 2024 Nintendo zaczyna na spokojnie. Kiedy my na horyzoncie szukamy nowej konsoli, oni oferują remake starszej produkcji - jeden z wielu nadchodzących. Nie część największych marek, a przygodówkę Another Code, znaną również w Stanach jako Trace Memory. Grę mocno opierającą swoje założenia na sterowaniu znanym z DS w przypadku jedynki i Wii przy kontynuacji. To ostatnie jest główną przyczyną, dla których niezbędnym było całkowite przebudowanie obu odsłon. Recollection oferuje pełnoprawny remake dwóch części, spójnie spięty wizualną klamrą. Premiera miała miejsce 19 stycznia 2024.
Two Memories
W Another Code poznamy losy Ashley Mizuki Robbins, 14-latki, która przed swoimi urodzinami otrzymuje prezent od ojca. Sprzęt reagujący tylko na nią i będący naszym aparatem, mapą, dziennikiem i pomocą w odkrywaniu nadchodzących tajemnic. Nie byłoby w tym jednak nic dziwnego, gdyby nie to, że całe życie żyła ze świadomością śmierci rodzica. Zanim wasze chore umysły zaczną rozpisywać scenariusz rodem z Silent Hilla 2, Another Code zaprowadzi nas na opuszczoną wyspę Blood Edward - nie, wciąż nie horror.
Podrzuceni na brzeg przez opiekującą się nami całe życie ciocie, szybko nadrabiamy zaległości, ale nasze wspomnienia pozostają zamglone. Nachodzi nas sen sprzed lat, kiedy jako dziecko ukrywamy się w szafie podczas morderstwa. Kto? Kogo? To przyjdzie nam odkryć podczas tej przygody.Pierwsza część nosiła podtytuł “Two Memories”, co jest o tyle trafne, że nie tylko nasze wspomnienia pozostają zagadką. Pierwsze kroki stawiane na wyspie prowadzą nas do nietypowego przyjaciela o imieniu D, który też niewiele wie o swojej młodości. Pewne jest tylko to, że jest duchem, a ta blokada pamięci trzyma go na wyspie i nie daje zaznać spokoju.
Można na łatwo
Nie mam zamiaru zdradzać tajników fabuły, bo i te najlepiej odkryć samemu. To co mogę powiedzieć, to nakierować w to miejsce właściwych odbiorców. A skoro bohaterką jest młoda nastolatka, to i taki target byłby tu najwłaściwszy. Gra porusza trudniejsze tematy, ale bardziej stara się podpowiadać, jak sobie z nimi radzić, co może być dla niektórych ważne w trudniejszym okresie.
Czeka was tu sporo zwrotów akcji i tona zagadek, bo Another Code to przygodówka point & click widziana oczami Nintendo. W niewielu elementach przypomina ten gatunek z zachodu. Te “oczy Nintendo”, to mocny skręt w kierunku visual novelki. Bardzo łatwo o ten sam feeling. Dużo tu scen do obejrzenia, rozmów do przesłuchania, okazjonalnego poczytania, a wszystko przeplatane łamigłówkami środowiskowymi.Recollection przynosi ze sobą sporo udogodnień w tej materii. Problemem oryginału był czasami brak celu. Żmudne szukanie właściwej drogi i bezcelowe kręcenie się po korytarzach domu z pierwowzoru. Nie tyle zagadki stawiały przed nami problem, co samo dojście do nich. Nowe odsłony naprawiają ten dyskusyjny defekt możliwością ciągłego naprowadzania we właściwe miejsce. Jeśli interesuje was główna oś fabuły i wyzwania do przeskoczenia, to w ten sposób na pewno przyspieszycie tę rozgrywkę.
Oczywiście istnieją również podpowiedzi do samych zagadek, jeśli jakaś zajdzie wam za skórę, ale przy ewentualnym prowadzeniu za rączkę nie są to wyzwania bardzo trudne do przeskoczenia. Nawet nowa mapa notuje ważniejsze elementy już we właściwym pokoju. Nic jednak wam nie pomoże przy zagadkach opiewających w sterowanie ruchowe, które dla mnie są trudne do zaakceptowania, a responsywność całości jest uciążliwa.Grając w handheldzie, musiałem praktykować taką gimnastykę, że Twister by się jej nie powstydził. Najczęściej nawet nie było mi dane widzieć ekranu… A że Switch takim czymś się chwali, to i kilka nowych zagadek względem oryginału się tu trafiło. W ogólnym rozrachunku, Ci co znają wydanie sprzed lat, mogą chcieć powtórzyć całość.
Bunkrów nie ma…
Tą największą zmianą będzie dla nich perspektywa, która unowocześnia tę przygodę, ale czy ulepsza? Kwestia sporna. Łatwo podejrzeć wcześniejszą wersję i moim zdaniem wciąż jest tam sporo uroku. Recollection upiększył, wygładził i nadał nieco łagodniejszą paletę barw. To ostatnie niekoniecznie do mnie przemawia, ale nie będę stał uparcie po stronie, że to wygląda źle. Jest schludnie!
Najbardziej wadliwa kwestia tych przenosin przychodzi z dość trywialnej strony. Nie spodziewałbym się, że można tak zepsuć kamerę. Nie dopuszczono się jakiejś niegrywalnej zbrodni, ale ta jest umieszczona bardzo blisko pleców protagonistki, co często utrudnia najprostsze chodzenie. O ile na powolną czułość jesteśmy w stanie wpłynąć w opcjach, tak z tym musimy nauczyć się żyć.Na pewno cieszy to spięcie wszystkiego klamrą i nadanie formy długiej przygody Ashley. Dwójka “A Journey into Lost Memories” jest jednak tą zdecydowanie słabszą, u której czuć nieco usilne wypuszczenie na świat. Sam punkt wyjściowy fabuły bywa zastanawiający i w zbyt wielu aspektach chciał uderzyć w te same tony. Nowy gadżet, nowy przyjaciel, nowa tajemnica, ale wszystkie już pozbawione tej frajdy świeżości z jedynki. Odgrzewane kotlety bywają smaczne, ale tu raczej liczyłbym na zjadliwość, a nie oblizywanie ust.
Target ustalony
Warto upewnić się, że jesteś we właściwym targecie, by w pełni chłonąć i cieszyć się tą historią. Działania bohaterów bywają głupiutkie, rzucane przez nich teksty momentami też (czuć, że całość została nadgryziona zębem czasu), ale każda zagadka to miłe wyzwanie. Dopóki nie była ruchowa, przyjemnie się je pokonywało w dążeniu do odkrycia fabularnych kart. Przede wszystkim cechuje je różnorodność, co jest na pewno warte odnotowania, a wszystko zostało ubarwione voice actingiem, który zawsze bardzo miło słyszeć przy takich tytułach - sam komiksowy sposób opowiadania też uznaję za plus. Poza wymienionymi mankamentami, technicznie trudno się przyczepić i czuć, że to nie tylko skok na kasę po linii najmniejszego oporu - to cieszy. Czasami się wyłożyli, ale przecież mogli dać nam remastery oryginalnych doświadczeń i liczyć na podobny sukces całości.
Dziękujemy firmie Conquest Entertainment za dostarczenie gry do recenzji.
Plusy:
Fabuła pierwszej części miewa momenty, tajemnica jest ciekawsza, a przy konkretnym odbiorcy może pochłonąć
Pełny voice acting
Spięcie obu części wizualną klamrą
Udogodnienia w postaci wygodnych podpowiedzi
Zagadki są przyjemne i co najważniejsze różnorodne…
Minusy:
…dopóki nie wymagają od nas sterowania ruchowego, które działa fatalnie
Kamera jest zawieszona zbyt blisko pleców bohaterki
Druga odsłona jest już obdarta z tej ciekawości gracza