Alchemic Cutie

Właściciel zdjęcia: Viridian Software

Recenzja Alchemic Cutie na Nintendo Switch

Na 16 czerwca 2023 datuje się przybycie najbardziej słodziasznej gry RPG na Switcha. Pozycji relaksującej, pozwalającej się bawić w swoim tempie. Jeśli na widok samych screenów zacząłeś scrollować dalej, to ten tekst upewni Cię w przekonaniu, że… dobrze zrobiłeś. Pozostali, czyli miłośnicy wszystkich cozy tytułów, pewnie nie znajdą tu swojej nowej miłości, ale jak zaczną szkolić tutejsze żelko-gluto-galaretki, to może przestaną brutalnie odgryzać głowy misiom z Haribo.
miasto

Żelkomania


Trafiamy na wyspę Wimba, gdzie poznajemy rodzinę wychwalającą swoją najmłodszą córkę, która ma postawić swoje pierwsze kroki w roli… alchemika? Dla dobra opowieści przystańmy na magu władającym fletem. Rolą ów maga jest kontrola lokalnych stworków, wspomnianych żelko-gluto-galaretek. W jakim celu? Gra najwyraźniej nie zamierza odpowiadać na tak płytkie pytania. Idź, kolekcjonuj, trenuj, karm. Jeśli cozy gry znane są z tego, że nie mają jakiegoś większego celu i są graniem dla samego grania, to Alchemic Cutie wziął sobie tę regułę mocno do serca.
flet
Tutoriala praktycznie nie uświadczymy. Dowiemy się jedynie jak władać fletem, który ujarzmia dzikie gluty. Teoria wskazuje na to, że wszystkie są od siebie różne, mogą się parować, składać jaja, a my mamy je karmić czymkolwiek i zbierać ich klejnotowe fekalia - nie żartuje. Po co? Na dobrą sprawę też tego nie wiemy. Zdobędziemy dzięki temu nowe przedmioty, które pomogą nam zdobyć jeszcze nowsze.


Czy już wszystkie masz?


Choć lepszym pytaniem by było, czy je wszystkie chcesz? Twórcy podkreślają różnice w designie małych glutów, ale poza oczywistym kolorem czasami trudno te detale wypatrzeć. Wiadome jest, że nasi podopieczni będą rozwijać swoje statystyki. Taki wytrenowany i gotowy do boju osobnik, może wziąć udział w wielu lokalnych turniejach. Te mini-gierki przysporzą nam wyróżnienia i są całkiem przyjemną odskocznią od całej “farmingowej” zabawy, która rzuca w Ciebie zbyt wiele na raz.
wieza
Alchemic Cutie mocno kuleje pod kątem klarownego celu. Jakiejś choćby złudnej obietnicy, czy rozbudowy czegokolwiek. Polega raczej na obrzuceniu Cię zadaniami i liczy, że zajawisz się poznawaniem mieszkańców wioski, którzy sposobem mowy dostosowali się do przesłodzonej otoczki. Ten oklepany do bólu motyw z otrzymaniem farmy w spadku po dziadkach, jest już jakimś tam celem. Posprzątaj, rozbuduj itd. Tu po prostu wychodzisz po krótkim dialogu na włości Wimba i grasz. Osobiście czułem się zmieszany, a dziennik nie raczył mi wyklarować niczego. 


Farmingowe oczywistości na ratunek


Wyspa Wimba jest w porządku. Kolorowa i ze zmiennymi porami roku. Z jednej strony to oczywistość (obowiązek) takich gier, ale przy tym wybitnie powolnym gameplayu jest to jakiś czynnik, który zacząłem doceniać. Uznajmy, że tonący łapał się brzytwy. Wciąż jednak tkwiłem w jakimś błędnym kole, robiąc rzeczy bez elementarnej świadomości. Karmiłem je, zbierałem porozrzucane po świecie rzeczy, aż zdałem sobie sprawę, że bliżej mi do symulatora menela, który generuje zasoby, niż do alchemika władającego stadem glutów.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Team Critical Hit


Plusy:

Thumb Up

Wyspa Wimba - należycie kolorowa i pasująca do otoczki

Thumb Up

Mini-gierki, choć nie ma ich zbyt wiele


Minusy:

Thumb Down

Nawet jak na farmingowe cozy gry, to celu w tym brak

Thumb Down

Narracja kuleje i nawet nie stara się nas wkręcić

Thumb Down

Zbieractwo dla samego zbieractwa

Thumb Down

Mieszkańcom wioski daleko do ciekawych

4.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz