W latach 90' w Polsce królowały salony gier. Wypchane automatami kusiły graczy w każdym wieku i czaiły się na ich żetony. Piękne czasy, do których wciąż mamy dostęp za sprawą różnorakich portów, kolekcji czy odświeżonych wersji. W tych ostatnich świetnie sprawdza się rodzime Forever Entertainment, które już kilka takich powrotów do przeszłości zaoferowało.
Kolejnym z nich będzie beat'em up Night Slashers. Gra oryginalnie wydana w 1993 roku przez Data East, została porządnie odpicowana i będzie czekać na wszystkich fanów dobrego mordobicia już 26 września 2024 roku!
Night Slashers: Remake przenosi cię w koszmarny świat, w którym ostatnia nadzieja ludzkości spoczywa w rękach czterech elitarnych wojowników: cyborga, łowcy potworów z Ameryki, europejskiego łowcy wampirów, azjatyckiej ekspertki sztuk walki oraz Liu Feilin, chińskiej sensacji operowej, która wnosi swoje unikatowe umiejętności do rozgrywki. Wspólnie muszą zmierzyć się z armią nieumarłych, mutantów i nadprzyrodzonych stworzeń, aby uratować świat przed zagładą.
Z racji premiery również na Nintendo Switch możecie liczyć na recenzje z naszej strony, w której zastrzegam sobie prawo do lekkiego zaślepienia z sympatii do gatunku. To ten rodzaj rozgrywki, w której nie potrzeba mi rewolucji. Dajcie kilka uderzeń, combosów, fajnych bossów, a ja już jestem kupiony. O grafikę, jak widać poniżej, nie muszę się martwić.
Kolejnym z nich będzie beat'em up Night Slashers. Gra oryginalnie wydana w 1993 roku przez Data East, została porządnie odpicowana i będzie czekać na wszystkich fanów dobrego mordobicia już 26 września 2024 roku!
Night Slashers: Remake przenosi cię w koszmarny świat, w którym ostatnia nadzieja ludzkości spoczywa w rękach czterech elitarnych wojowników: cyborga, łowcy potworów z Ameryki, europejskiego łowcy wampirów, azjatyckiej ekspertki sztuk walki oraz Liu Feilin, chińskiej sensacji operowej, która wnosi swoje unikatowe umiejętności do rozgrywki. Wspólnie muszą zmierzyć się z armią nieumarłych, mutantów i nadprzyrodzonych stworzeń, aby uratować świat przed zagładą.
Z racji premiery również na Nintendo Switch możecie liczyć na recenzje z naszej strony, w której zastrzegam sobie prawo do lekkiego zaślepienia z sympatii do gatunku. To ten rodzaj rozgrywki, w której nie potrzeba mi rewolucji. Dajcie kilka uderzeń, combosów, fajnych bossów, a ja już jestem kupiony. O grafikę, jak widać poniżej, nie muszę się martwić.