Witajcie w Ylands! Sandboxie survivalowym od studia Bohemia Interactive (ARMA, DayZ). Pływajcie, walczcie, wytwarzajcie, budujcie i róbcie, co tylko zechcecie! A to wszystko w unikalnych światach Ylands. Pierwotnie gra została wydana w grudniu 2019 na PC, a teraz trafiła na Switcha.
Mechanika gry
Początek gry to prosty kreator postaci. Nie ma on zbyt dużo opcji, ale wystarczająco do stworzenia względnie unikalnego bohatera. Potem przechodzimy do samouczka, w którym dowiadujemy się, że nasz bohater chce dołączyć do gildii poszukiwaczy przygód, co oczywiście nam się udaje. Jednak po pierwszej misji nasz statek tonie, a my trafiamy na wyspę jako rozbitek. Tak zaczyna się cała zabawa.Całość opiera się na tworzeniu różnych krain, tytułowych Ylandsów. Każda może wyglądać totalnie inaczej. Dziki zachód, dzika dżungla, a może średniowieczne miasto z zamkiem? Wszystko zależy tylko od nas samych.
Drugim aspektem, jest część survivalowa. Musimy polować, budować schronienia czy bronić się przed drapieżnikami. Większość elementów naszego otoczenia można niszczyć i zbierać. Mowa tutaj o drzewach, skałach czy nawet wybieraniu ziaren kukurydzy z kurnika.
Nasz świat składa się z kilku map. Dostajemy mapę z widocznymi archipelagami. Potem, trochę mniejsza, jest mapa danego regionu, gdzie widzimy już okoliczne wyspy i na koniec mamy mapę lokalną, czyli terenu gdzie my się znajdujemy.W obu wspomnianych powyżej elementach musimy wytwarzać potrzebne nam przedmioty. Do tego potrzebujemy oczywiście surowców, a jest ich całe mnóstwo! Kamienie, diamenty, złoto, kobalt, kilka rodzajów ziemi, kaktusy, grzyby, rogi, pióra, starożytne komponenty, kosmiczne komponenty. Moglibyśmy tak wymieniać jeszcze bardzo długo. Z tak dużej ilości różnych surowców możemy wytworzyć duże ilości przedmiotów. Mowa tutaj o narzędziach, ciuchach, skrzyniach, surowcach budowlanych czy pojazdach. Nawet najzwyklejsza siekiera jest dostępna w bodajże 5 odmianach, a młotek 7. Oczywiście dostajemy też piły, kilofy, łopaty, wędki, anihiliatory czy terraformery.
Co ciekawe, możemy również oswoić zwierzęta. W tutorialu dostajemy krótką możliwość pojeżdżenia na niedźwiedziu polarnym, żeby przekonać się, jak to jest. Oczywiście zwierzęta to również źródło kolejnych surowców. Polować możemy na dość standardowe zwierzaki jak alpaki, wielbłądy, jelenie czy kraby, natomiast twórcy zagwarantowali nam również możliwość poznania się bliżej z pingwinami, pangolinami, hienami, szakalami, strusiami, rosomakami czy nosorożcami. Wiele z nich ma swoje zmutowane czy mityczne odpowiedniki (czarny jednorożec). Na deser możemy bliżej pokazać nasz oręż „Wielkiej stopie”, tropikalnym myśliwym, duchom czy golemom. Co kto lubi!Eksploracja natomiast odbywa się na piechotę, bądź za sterami rozmaitych pojazdów. Już na wstępie dostajemy spory statek, aby opanować podstawowe sterowanie. Później będziemy mogli tworzyć proste tratwy, niewielkie łodzie czy ogromne okręty silnikowe. Każdy pojazd składa się z kilku elementów jak kadłub, koło sterowe, żagiel czy silnik. Oczywiście wszystko wytwarzamy sami i składamy w całość. Poza statkami pojawią się też auta do szybkiego poruszania się na lądzie. Dla mniej lubiących tworzenie twórcy przewidzieli mikstury pozwalające na latanie.
Oczywiście w takiej grze musi być również drzewko technologiczne. Jest ono bardzo duże i rozbudowane. Składa się z aż 8 zakładek, których zaliczymy drzewko pojazdów, survivalu, walki czy budowlane. W każdym z nich znajdziemy po kilkadziesiąt umiejętności.
Gra w e-shopie kosztuje 99,99 złotych, a dodatkowo znajdziemy tam pełno dodatkowych rzeczy w cenach od 4 do 40 złotych. Mówimy tutaj o budynkach, łodziach czy zwierzętach.
Audio i Grafika
Bohemia zaserwowała nam lekko kanciastą oprawę (poligonalną) z widokiem trzecioosobowym (TPP). Wszystko wygląda radośnie i dość szczegółowo. I mowa tutaj za równo o statkach, zwierzętach, stawianych przez nas konstrukcjach, czy po prostu o otoczeniu.
Podczas naszej zabawy przygrywają nam skoczne i radosne kawałki, idealnie pasujące do przygód awanturnika, którym jesteśmy.
Rozgrywka i podsumowanie
Moja zabawa zaczęła się dość leniwie. Szybko okazało się, że sterowanie jest dość mocno rozbudowane i musiałem przyzwyczaić się do niego, co zajęło mi dużo czasu, a i tak nie mogę powiedzieć, żebym opanował je do perfekcji.
Niestety im dalej w las, tym gorzej. Okazało się, że gra, która jest portem, pierwotnie zdecydowanie była przewidziana pod klawiaturę i myszkę. Dostałem okno w oknie obok okienka, a wszystko w kolejnym oknie. I przyznam, że po małych bojach nauczyłem się nad tym mniej więcej panować, ale to dopiero po pierwszych 2-3 godzinach gry! Mniej więcej, bo dalej popełniałem głupie błędy i musiałem się zastanawiać, co kliknąć, aby zrobić to, co zaplanowałem. Intuicyjne sterowanie - to nie tutaj!Kolejny minus to praca kamery przy stawianiu kolejnych konstrukcji. Momentami ciężko mi było wycelować, żeby dokładnie położyć jeden element na drugim, tak jak chciałem. Patrząc bardziej ogólnie, samo budowanie było „ok”. Dostałem bardzo duże ilości elementów, z których mogłem konstruować, co tylko mi się wyśniło. Prowadziłem wewnętrzną walkę, żeby stał tam gdzie sobie ubzdurałem, ale przynajmniej opcji mnóstwo.
Całość kojarzyła mi się mocno z Minecraftem, Robloxem czy Albionem, choć grafika jest bardziej rozbudowana i całość świata nie składa się z samych sześcianów jak w najpopularniejszym z wyżej wymienionych. Wszystko wyglądało radośnie, kolorowo, czyli po prostu przyjemnie. Góry, jaskinie, budowle czy ogromne oceany zachęcały mnie do dalszej eksploracji.Jeśli chodzi o samo tworzenie przedmiotów, to znów dostałem okienko ze zwijanymi listami, czyli kolejnymi podkategoriami. Dużą ilością zwijanych list... Same zakładka z elementami do budowania zawiera aż 1165 pozycji (okna, drzwi, bloki, ogrodzenia…). Co rusz się w tym gubiłem, ponieważ w zależności od posiadanych zasobów, listy się sortowały, jak chciały. W teorii jest opcja wyszukiwania, ale po wyszukaniu przedmiotu, musiałem ręczenie czyścić okienko, żeby skupić się na kolejnym elemencie.
I w tym miejscu pojawia się największy plus Ylands-ów, który jest w stanie przykryć większość tych doskwierających bolączek. Mówię tutaj o przeogromnej ilości wszystkiego. Setki rzeczy do craftowania, dziesiątki zwierząt do upolowania, a w tym także ich wersje świąteczne. Kto nie lubi białego tygrysa w czapce mikołaja? Tutaj mogłem naprawdę robić to na co miałem ochotę.
Dzięki temu każdy gracz może robić to co chce. Miałem możliwość założenia farmy, zbudowania świątyni, poszukiwania skarbów, wykonywania questów i wielu, wielu innych aktywności. Każdy gracz znajdzie swoją, unikalną ścieżkę.Słowem zakończenia Ylands to ciekawy i dobry produkt, który niestety chce być wszystkim na raz. Survival, eksploracja, crafting, zbieractwo, rolnictwo, walka, oswajanie zwierząt, przygoda… jak to w piaskownicy. Uzbrojeni w mysz i klawiaturę łatwiej to wszystko okiełznają, a biedaki konsolowi z analogami pod kciukiem będą cierpieć. Czuć tu bez wątpienia ten przytłaczający ogrom możliwości, a swobodę w sandboxach wypada cenić priorytetowo. Czy gra daje radę, frajdę i satysfakcję? Daje, ale wyraźnie podkreśliłem rzeczy zamazujące ten odbiór. Myślę, że ostatecznie gracze podzielą się na dwie kategorie. Tych, co wciągną się w nią bez reszty i godzinami będą tworzyć własne miasta i konstrukcje, oraz tych, których ten ogrom wszystkiego zniechęci.
Dziękujemy firmie Renaissance PR za dostarczenie gry do recenzji.
Plusy:
Możliwości — Mamy wolną rękę w tworzeniu, konstruowaniu czy niszczeniu i jest tego naprawdę dużo
Grafika — Całość wygląda przyjemnie i w pewnym sensie „przygodowo”
Dodatki — Zakochani w tej grze zawsze mogą (opcjonalnie) dokupić w e-shopie kolejne skórki i przedmioty
Minusy:
Sterowanie — Dość rozbudowane, przez co momentami irytujące i mało intuicyjne