Recenzja Ruffy and the Riverside na Nintendo Switch 2
Kiedyś takich platformówek 3D było mnóstwo. Paradoksalnie, mimo bogatej konkurencji, taki Ruffy mógłby wtedy znaleźć sporo miłośników. Wciąż będąc niszą, ale taką z wiernymi fanami. Jest to bowiem bardzo ambitny projekt debiutującego studia Zockrates Laboratories, który przedstawia nam tytułowego bohatera o nietypowej mocy - potrafi on przenosić aurę danego przedmiotu. Nie zmienia wody w wino, ale już w lawę bardzo łatwo.Wypada zacząć od opisania tutejszych założeń, bowiem Ruffy ma umiejętność, która należycie wykorzystana powinna uratować Riverside przed zagładą. Kiedy uwolnione zostaną złe moce, tylko on może dotrzeć do miejsc potencjalnie niedostępnych. W tym celu może zawładnąć przedmiotem, żywiołem, czy też kolorem w okolicy i w ciągu minuty przenieść go na inny grunt. Jeśli stoją przed wami metalowe skrzynie, których nie sposób ruszyć, a obok leży kawałek drewna, to Ruffy przywłaszcza swoją magią drewno i rzuca je na skrzynki. Efekt? Skrzynie są drewniane i możesz je rozwalić, by kontynuować przygodę. Mam nadzieję, że to jasne, bo to główny patent tej gry. Dotyczy on również obiektów wskazujących jakiś punkt, włączników… uznajmy dla dobra sprawy, że wszystkiego.Musisz wykazać się wizją przestrzenną i kojarzeniem faktów, żeby w Ruffym się odnaleźć. Gra nie jest skora do sypania podpowiedzi, ale w swoim dość przystępnym designie stara się trzymać wszystko w ryzach. Nie rzucać w Ciebie za dużo na raz, a pozwolić Ci spokojnie okiełznać każdą zagadkę przy pomocy okolicznych rzeczy.
Trzeba przyznać, że to szalenie ambitne założenie, jak na indyka. O ile udało się utrzymać kolorowy świat (z klasycznym zestawem tematycznych biomów do zwiedzenia) i nadać mu urok za sprawą postaci 2D, które biegają po pełnym 3D (trochę jak naklejki, czy papierowy Mario), to takie dobre pierwsze wrażenie nie utrzyma się na całej szerokości. Przede wszystkim - Ruffy trochę oszukuje. Wiadomym jest, że nie namieszasz tu zbyt mocno, a timer z przywłaszczoną rzeczą będzie na tyle krótki, żebyś nie mógł przesadnie nabroić - ograniczenia wpisane w koszta. Niby możesz od startu sypnąć sobie lawą zamiast wody, ale ani to nie ma sensu, a i kończy się zainteresowanie takim przetasowaniem bardzo szybko - chyba, że to tylko ja. Tego należało się spodziewać przy debiutującym studiu. Większy żal mam o oszustwo, że… to trudno nazwać platformówką 3D! Uwielbiam je (2D, 2,5D, 3D, whatever), a one odpłacają mi się akrobacjami i rosnącym zręcznościowym wyzwaniem. W Ruffy and the Riverside zostało to totalnie zaniechane. Skoki są proste, a łamigłówki częste. Finalnie lądujesz więc z uroczą grą 3D, która tylko udaje platformowkę/collectathona, a w istocie jest grą logiczną. I to taką, która niekoniecznie chce straszyć poziomem trudności. Większość rzeczy jest podana na tacy, a jak nie jest, to robi się tak odjechana, że próbujesz ją przepchnąć kolanem, bo nikt Cię nie nastawił, że będzie tu jakkolwiek trudniej.
Drugi irytujący aspekt, to nadmierna wiara w swoją historię. Ileż te cutscenki trwają, ileż te postacie gadają i ileż bym dał, żeby móc to skipnąć jednym kliknięciem. Praktycznie nie mają końca te teksty, a na voice-acting to mam nadzieję się nie nastawialiście. Trzeba tu sporo czytać i udawać zainteresowanie największym banałem, że typ ratuje świat. Próbują tu czasem przemycić humor, chwała im za to, ale czy on udany? Niekoniecznie.Znam ten schemat - ta gra się nigdy nie przebije, ale w tej swojej niszy będzie klepana po plecach za pomysł. I to prawda, należy im się, jak psu buda, ale dla mnie ta kołderka jest zdecydowanie za krótka. Nie pod kątem contentu, bo akurat mapa jest spora i tych wszystkich zadań oraz miejsc do zabawy tu sporo, ale balans między platformówką, a grą logiczną kuleje na korzyść tego drugiego, choć wizualnie obiecywane jest to pierwsze. Jak daleko zajedziemy na kolorach, uroku i pomyśle? W moim przypadku się trochę wykoleili.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Pirate PR
Plusy:
Uroczy i kolorowy świat łączący 2D z 3D
Sporo contentu, jak na takiego indyka
Intrygujący pomysł wyjściowy...
Minusy:
...który staje się przekleństwem, bo czyni z Ruffy'ego przede wszystkim grę logiczną, a nie platformówkę, którą chciał i obiecywał być - tu ciężko mówić o trudach skakania
Przerażająco długi ciąg myślowy u postaci - absolutny ogrom przeciętnych dialogów