1c3008b7693668a7f2bba67d18f28810942584cc7b029de877be652fd556e1d9

Właściciel zdjęcia: Phosphor Game Studios

Recenzja Warhammer 40,000: Dakka Squadron na Nintendo Switch

Warhammer to potężne uniwersum, na które składają się gry planszowe, figurkowe, RPG-owe, karciane, książki oraz oczywiście wszelkiego rodzaju gry na PC czy konsole. Co jakiś czas pojawiają się kolejne produkcje ku wielkiej uciesze fanów. Tym razem, zamiast z nimi walczyć, wcielimy się w orka. Dakka Squadron to zręcznościowy symulator lotu nastawiony na walkę. Na PC można było ją kupić już 19 lutego 2021 roku. Na Switcha gra trafiła 8 marca. Producentem jest Phosphor Game Studios.


Fabuła


Dla mniej wtajemniczonych (jest tu w ogóle ktoś taki?), Warhammer to w pewnym sensie dwa światy. Jeden to fantastyka, gdzie mamy elfy, krasnoludy i broń prochową. Drugi to Warhammer 40,000 i umiejscowiony jest on w dalekiej przyszłości. Mamy tu podróże międzyplanetarne i nigdy niekończącą się wojnę między ludźmi, orkami, wyznawcami chaosu, eldarami, tau czy nekronami.
SCREEN - 01
Tym razem trafiamy do tego drugiego świata. Plemiona orków walczą między sobą na ziemi i w powietrzu aby stworzyć “WAAAGH!”, wielką orczą chordę. Dakka Squadron to przede wszystkim latanie w powietrzu posklejanym taśmą samolotem. Wcielamy się w początkującego orka pilota, Flyboya. Wzbijamy się w powietrze, by robić to, co Orkowie robią najlepiej.


Mechanika gry


Całość zabawy opiera się o lataniu, ulepszaniu swojego „samolotu”, odblokowywaniu kolejnych maszyn i pokonywaniu innych orków w kolejnych misjach. Nasz ork może należeć do jednego z kilku klanów (Blood Axes, Goffs, Bad Moons, Death Skullz oraz Evil Sunz). Każdy klan oferuje inne bonusy oraz zdolności pasywne. Przykładowo Bad Moons oferują zwiększone obrażenia, a Blood Axes zwiększone szanse na krytyki. Oczywiście każdy klan charakteryzuje się inną kolorystyką. Klan możemy zmieniać dowolnie pomiędzy misjami.
SCREEN - 02
Do naszej dyspozycji zostają oddane różne machiny latające - w sumie 11. Początkowo jesteśmy oczywiście najniżej w hierarchii klanu, co przekłada się na powolny i słabo opancerzony sprzęt. Jednak wraz z postępem w kolejnych misjach, pniemy się po szczeblach kariery w klanie oraz dostajemy coraz lepsze zabawki anihilacji. Nasze maszyny latające posiadają 6 cech jak waga, paliwo, prędkość. 

Zanim przejdę do samej rozgrywki, wspomnę jeszcze o hangarze. Możemy w nim zmieniać uzbrojenie naszych maszyn, malować niektóre elementy czy naklejki.
SCREEN - 03
Ta produkcja jest szybka i zręcznościowa. Wykonujemy akrobacje w powietrzu unikając pocisków innych samolotów oraz pojazdów naziemnych. Nasz samolot może kręcić beczki na boki czy taranować wrogów, gdy są wystarczająco blisko. Takie to… orkowe, prawda? Naszymi zadaniami są głównie: niszczenie powietrznej floty wroga, niszczenie naziemnej infrastruktury czy ochranianie konwoju.

Sterowanie podczas gry jest dość przyjemne. Momentami możemy odczuć, że skręcanie jest skokowe i rzuca nami trochę za bardzo na boki przy próbie skrętu. Głównie wykonujemy akrobacje, wliczając w to nagły zwrot o 180 stopni (do tyłu!).
SCREEN - 04
Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o sterowaniu w różnych zakładkach menu. Dostajemy tam kursor, którym musimy najeżdżać na przyciski i suwaki, co w niektórych momentach jest mega irytujące.

Na ekranie dostajemy podgląd z wykorzystywanych przycisków, co zasłania trochę obraz, ale jest też dobrą podpowiedzią. Wrogowie oraz sojusznicy są zaznaczeni czerwonymi, oraz zielonymi rombami, co ułatwia namierzanie kolejnego celu. W przypadku zestrzelenia lub rozbicia nie musimy się martwić -zawsze posiadamy „3 samoloty”, niczym życia. Po zniszczeniu jednego, bez konsekwencji wskakujemy w kolejny i toczymy walkę dalej.

Początkowe mapy nie są zbyt duże, co jest pewnym problemem, ponieważ w przestworzach łatwo zbliżyć się do krawędzi narzuconej mapy. Co wtedy się dzieje? Słyszymy głos naszego operatora, że „opuszczamy pole bitwy” i automatycznie zostajemy zawróceni do jego centrum. Niestety nie działa to na oponentów, których wielokrotnie goniłem i miałem już dobić, gdy nagle traciłem panowanie nad maszyną i zostałem siłą obracany.

Gra kosztuje równiutko 80 złotych i nie posiada spolszczenia w żadnej formie.


Audio i Grafika


Niestety oprawa audiowizualna stoi na co najwyżej przeciętnym poziomie. Nawet jeśli pamiętamy, że to gra z początku 2021 roku. Cut-scenki są boleśnie kanciaste i mało szczegółowe. Oglądając screeny z hangaru, można było pokładać w ten aspekt nieco większe nadzieję. Niestety, tutaj również nie wygląda to przyjemnie.

Momentami gra była zbyt ciemna. Gry grałem w trybie handheldowym zdarzało się, że ciężko było odróżnić od siebie niektóre elementy. Na telewizorze problem teoretycznie znika, ale niewielka to pociecha. Czcionka w niektórych miejscach menu jest też niedopasowana. Ekran podsumowania przed misją zawierał bardzo duże i bardzo małe napisy jednocześnie, co utrudnia czytanie.
SCREEN - 05
Jeśli chodzi o warstwę audio, to na uwagę zasługuje jedna rzecz, a mianowicie voice-acting zielonoskórych. Orkowie Mówią w swoim charakterystycznym stylu (teksty dialogowe są do tego dopasowane gramatycznie), który w pewnym stopniu oddaje ducha Warhammera. Szybka i rytmiczna muzyka bardzo dobrze pasuje zaś do ich brutalności i dynamicznej akcji. 

Rozgrywka i podsumowanie


Grałem w różne produkcje w tym uniwersum. Ciepło wspominam pecetowego Spacemarine czy Dawn of War (pierwszą i druga część). Nie mogłem więc sobie odmówić kolejnej okazji zagłębienia się w ten mroczny świat. I… jednak trochę się zawiodłem.

Czuć, że to gra sprzed kilku lat, a nawet wtedy daleka była od podbicia rynku efektami. Po uruchomieniu gry na telewizorze przecierałem okulary, bo myślałem, że mam je aż tak brudne. Obiekty były kanciaste, a naciągnięta tekstura wygląda mało przyjemnie. W hangarze było trochę lepiej, ale i tak widok mnie nie powalił na kolana.
SCREEN - 06
Na szczęście sytuację ratował klimat. Oglądając otoczenie, postaci czy pojazdy oraz słuchając tego gardłowego głosu orków, czułem się tak jak powinienem w świecie Warhammera 40,000. Ten świat jest szorstki, brutalny i nie bierze jeńców. 

Największym mankamentem dla mnie było sterowanie w menu. Niby to niewielki wycinek całej zabawy, ale utkwił mi wybitnie w pamięci. Próba zmiany suwaka głośności kursorem sterowanym gałką była czymś strasznym. Wszelkie próby trafienia w niektóre przyciski napsuły mi trochę krwi. A wystarczyło zaimplementować wykorzystanie przycisków pada.

Jeśli chodzi o samą grywalność, to pomimo że nie jestem fanem symulatorów lotu, czułem się trochę jak Maveric w Top Gun. Szybkie latanie, zwroty, uniki, nurkowanie. Doświadczyłem tutaj powietrznych emocji, jakie powinny być. Jednak podkreślam, że to gra zręcznościowa, a nie pełnoprawny symulator lotu. Sterowanie jest proste i nie uświadczyłem tutaj setek przycisków, diodek czy radarów. Nasz ledwo latający samolot w sumie ma jeden przycisk i odpowiada on za strzał. Nasz prędkościomierz wskazujący trzy prędkości: fast, fasta i WAAAGH!, to tylko jeden ze smaczków.
SCREEN - 07
Gra 2 razy mi się zawiesiła w trakcie wykonywania misji. Po jej restarcie miałem problemy z uruchomieniem gry. Czarny ekran, towarzyszył mi wtedy zdecydowanie zbyt długo.

Czy warto dać tej produkcji szansę? Jeśli ktoś jest lubi Warhammera, to może poznać Dakka Squadron trochę bliżej i robić to, co orkowie robią najlepiej, czyli walczyć. Czy kogoś innego wciągnie ta produkcja? Nie jestem przekonany. Mało atrakcyjna grafika, powtarzalne misje oraz irytujące sterowanie w menu mogą skutecznie odstraszyć.

Dziękujemy firmie RedDeerGames za dostarczenie gry do recenzji.


Plusy:

Thumb Up

Klimat — Warhammer klimatem stoi!

Thumb Up

Sterowanie samolotem — Proste i przyjemne

Thumb Up

Audio — Orkowie brzmią rewelacyjnie


Minusy:

Thumb Down

Oprawa — Grafika jest mocno przeciętna, żeby nie powiedzieć słaba

Thumb Down

Sterowanie w menu — Toporne i niedostosowane pod Switcha

Thumb Down

Problemy techniczne — Potrafią zaskoczyć czarnym ekranem

5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Bartosz Skurpel



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz