Formuła roguelite’owych deckbuilderów jest doskonale znana. Slay the Spire wyłożył czerwony dywan, po którym wszyscy swobodnie się turlają. Zmiany są częste i tak samo często chybione. Czasami gra się mocniej przebije do świadomości odbiorców, a większość ginie gdzieś w tle, zapomniana. Szczerze? Mam wrażenie, że Vault of the Void podzieli tę podróż do pustki i niepamięci, choć nie będzie tak ze względu na brak pomysłów czy innowacyjności.Gra Spider Nest Games trochę musiała się pogotować we wczesnym dostępie, zanim objawiła swą finalną formę światu. Doszło do tego w październiku 2022 roku, gdzie dotąd cieszy się bardzo pozytywnym odbiorem graczy na Steam. Switch, czyli najwygodniejsza platforma do karcianek, musiał czekać do 3 kwietnia 2025. Zadebiutował i… cisza. Pewnie teraz dopiero się dowiedzieliście o jej istnieniu.
I właśnie dlatego sięgam często po gry mniejsze, czy też mniej popularne. Vault of the Void zachowuje gatunkową powłokę. Kilka drzewek do przejścia i bossów do pokonania. Zmienną w tej drzewkowej formie będzie zamiana na heksy, które pozwolą nam skręcać na pola z nami stykowe - czyli nie zawsze do przodu, a czasami w bok po perka. To jednak nic przesadnie rewolucyjnego. Na to przyjdzie czas, podnosząc rękawice w walce z największym wrogiem hejterów gatunku - RNG. Za pojęciem Random Number Generator stoi oczywiście rogalowa losowość, która czasami tak podstępnie splątuje nam nogi, że nijak nie jesteśmy w stanie się przebić. Nie ważne jak dobry pomysł będziesz miał na rozegranie partii, to ona z góry wydaje się przesądzona. To irytuje. Często wygładza się ten zabieg metaprogresją, która boostuje naszą postać przed startem kolejnego runa, ale w Spider Nest postawili na coś innego.Zbudowali swój tytuł tak, by nie miał on losowości. Przeciwnik na danym polu będzie jawny, a talia kart zawsze posiadać będzie swój limit. Oznacza to sporo zmiennych do naszego podejścia. Już nie jest tak, że Twoim celem jest minimalizowanie liczby kart, by te lepsze częściej wracały do ręki. Teraz masz 20, a nawet te potencjalnie niechciane mogą nieść korzyść, do której zaraz przejdę.
Jawność przeciwników to oczywiście spory ukłon przeciw RNG i możliwość dostosowania swojego decku do wyzwania. Samo dostosowanie decku to również dość duża zmienna, bo w VotV kart nie wyrzucamy. Trafiają one do plecaka i mogą po walce wrócić do naszej talii. Z automatu definiuje to tytuł, który zakłada sporo namysłu przed każdym pojedynkiem, a nie tylko długoterminowe budowania decka pod zagrożenie kiedyś tam. Tu nie ma kiedyś tam, a jest tu i teraz.Ciekawym zabiegiem jest zmniejszenie doładowywaniej energii i nie zabieranie kart, których nie użyliśmy w poprzednim turze. To ostatnie mówi samo za siebie i skutecznie niweluje RNG i kiepskie rozdanie. Oczywiście też można na nie narzekać przy dobieraniu kart z talii, ale stopień frustracji został zminimalizowany adekwatnie do brakujących na ręku kart - jeśli masz odpowiednią ilość, to po prostu zostaniesz z tym, co sobie odłożyłeś turę wcześniej.
Zmniejszenie energii to kluczowa część zabawy. Jej mniejsza ilość wcale nie sprawia, że zrobisz mniej. Wręcz przeciwnie - tury tu potrafią siać zniszczenie, co bierze się z otrzymaniem punktu energii za oczyszczenie karty (purge) z ręki. Wyrzucasz na stos i dzięki temu możesz grać dalej. Kolejny punkt do przemyślenia w trakcie gry.I mam nadzieję, że wyjaśniłem W MIARĘ przystępnie, a gameplay loop kusi. Taki był zamiar. Problem w tym, że Vault of the Void kompletnie się wykłada w formie prezentacji. Strasznie mobilkowe podejście i mam wrażenie, że podkreśla to, co dotyczy nas najmniej. Gra nic nie robi w kwestii czytelności. Często czułem się zagubiony, co gdzie jest, bo gdzieś tam dochodzą czary, w innym rogu przedmioty, kluczowe artefakty to jakieś tło. Co gorsza, założenia gry wcale tej przejrzystości nie pomagają. Otóż tu w pierwszej turze nie oberwiesz nigdy. Możesz olać blok, bo ataki “zadawane” przez wrogów wejdą w życie dopiero w następnej turze. W myśl tego, żebyś się odpowiednio na nie przygotował i ewentualnie odłożył karty bloku na kolejną turę, a nie odrzucił po łatwą energię i na hurra atak. Tyle że na ekranie pasek życia nam się wizualnie skraca i… jest to głupota do przyzwyczajenia, ale okropnie irytuje. Zbędne zamieszanie w walce z RNG - bo przecież takie musiały być założenia tych opóźnionych ataków.
Brakuje też czytelnie zobrazowanej ofensywy poszczególnych wrogów. W zasadzie dopiero przy drugim runie zobaczyłem te śmieszne podpisy z randomową czcionką pod ich wizerunkami. Czy to nie powinno być kluczowe? Nawet z czasem łatwo to przeoczyć - szczególnie w handheldzie.Ta walka z RNG jest godna pochwały, ale czasami niesie rzeczy, które mnie skutecznie wykoleiły. Kolejnym takim chybionym zabiegiem jest doskakiwanie następnych wrogów, gdy miejsce w ich szeregach się zwolni. Przy bossie, czy tam innym generale, zawiną się wszyscy razem z jego śmiercią - to naturalne, ale u podrzędnych rywali musisz przebrnąć przez ich posiłki, żeby wypełnić jakąś kulę, która tylko mi smrodzi na ekranie jeszcze bardziej. Less is more, błagam. Skupienie się na konkretnym wrogu to element taktyki w deckbuilderach, którego tu mi brakowało. Żadna frajda, jak zaraz wjedzie tam kolejny.
Vault of the Void to ciekawy deckbuilder z gwiazdką, która mówi o tym, że nie wszystkie nowości są trafione. Gdzieś w fazie produkcji bym zaciągnął hamulec ręczny i wylądował w bezpiecznym miejscu, a tu szli w zaparte. Pogmatwali i wyłożyli się na najprostszym. Nawet nie miałem sposobności wspomnieć, że macie tu kilka postaci do wyboru (łatwi do odblokowania, spokojnie) i kilka poziomów trudności, co przy połknięciu bakcyla wydłuża znacząco zabawę. Zdałem sobie przy tej grze sprawę, że ilekroć bym nie doceniał za innowacje, to miłość do StS jest na tyle silna, że z tyłu głowy zawsze mam powrót na znany teren ;)
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Spider Nest Games
Plusy:
Odrzucanie kart za energię i system rozdawania kolejnych, to mechanika do ciągłego kombinowania
Plecak na nieużywane karty, ograniczenie talii i jawni wrogowie sprawiają, że do walki można się należycie przygotować i cały czas masz coś do przemyślenia - skuteczna walka z RNG
Heksy na drzewku niosą więcej możliwości w planowaniu trasy
Minusy:
Nieczytelna na każdym polu - ekran wypełniony rzeczami zbędnymi, minimalizujący najważniejsze (do przyzwyczajenia, ale tak można powiedzieć o wszystkim)
Wrogowie doskakują, gdy tylko zwolni się miejsce - od zbędnego wydłużenia walki, po dodanie niepotrzebnego zasobu do warunków zwycięstwa