Mówili, że to dynamiczny twin-stick shooter. Reklamowali systemem kooperacji łączącym wszystkie konsole. Zachęcali humorem i prostą (prostacką?) rozgrywką. Australijskie Epiphany Games do spółki z Kukouri Mobile Entertainment wróciło do swoich mini żołnierzy w nowej odsłonie Tiny Troopers o podtytule Global Ops. Gra zadebiutowała na Nintendo Switch 9 marca 2023 roku.
Baczność!
Koń, jaki jest, każdy widzi. Tajników rozgrywki tłumaczyć nie zamierzam, bo… na dobrą sprawę ich tu nie ma. Zaczynamy z ubogim arsenałem, sukcesywnie rozwijając go o kolejne pukawki, ale przesadnej różnorodności nie upatrujcie. Masz iść, wykonywać kolejne zadania, które najczęściej okraszone są falami tych samych wrogów. Czymś, co stanowi linie najmniejszego oporu designu gier. Zamiast silić się na cokolwiek (!), wystarczy zapchać nam rozgrywkę trzema falami klonów. Okazjonalnie masz coś podnieść, gdzieś dobiec, wcisnąć przycisk. Całość składa się z 6 kampanii, wewnątrz których jest kilka misji, a na każdą potrzebujemy zazwyczaj kilka (zmarnowanych) minut życia. Gameplay ktoś może bronić nostalgią, ale przez to ma raczej na myśli zapomniane gierki dołączane do gazet. Nie to, że szydzę z konceptu, który każdy z nas kultywował, ale jeśli coś trafia na premierę do gazetki za kilka złotych, a tam nawet dema wielkich tytułów są bardziej wyróżnione - to nie może świadczyć dobrze. Tutaj cena na eShopie sięga 80zł! Oczywiście, wyczuwam bardzo szybkie przeceny, ale nawet z nimi polecałbym mocno przemyśleć ewentualny zakup.
Największym grzechem jest ta nieudolność. Nasze “ludziki” poruszają się bardzo wolno, strzelają tylko odrobinę szybciej, a karykaturalna grafika w niewielkim stopniu nam to osłodzi. Cut-scenki złożone z kolejnych dubbingowych slajdów może nie rozkochają nikogo, ale z perspektywy czasu uważam je za mały plus. Niezobowiązujący humor, akceptowalna kreska.
Na pewno bardziej akceptowalna od grafiki, która jest uboga i potrafi mocno zadławić naszego Switcha. Ja wiem, że to konsola poprzedniej generacji, ale żadna nie powinna mieć z tak wyglądającym tytułem problemu. Optymalizacja kuleje. Wyczuwalne spadki klatek i dość długie czasy ładowania jak na ich kanciasty efekt.
Kolejno odlicz!
Przyznam, że najbardziej kusząca zdawała się perspektywa międzyplatformowego co-opa. Coś, co powinno być standardem w XXI wieku, bywa niestety rzadkością. Weryfikacja przyszła zaskakująco szybko. Switch nie mógł zakładać gry dla innych platform, więc hostowanie spadło na barki potężniejszych kuzynów. Wtedy jednak do głosu doszła rozbieżność w płynności, i gdy XBoxowy host już walczył z wrogami, Switch widział to, co poniżej… Niestety, nigdy nie ulegało to zmianie. Ekran jak był czarny, tak czarny pozostał, więc twórców czekają na tym polu poprawki. Testowane wielokrotnie - efekt pozostawał bez zmian. Dla masochistów ze znajomymi o podobnych naleciałościach - zapraszamy na lokalne dzielenie się wątpliwą frajdą. Chciałbym napisać, że w grupie jest fajniej, ale niektórymi aktywnościami lepiej się kolegom nie chwalić.
Tiny Troopers: Global Ops okazało się doświadczeniem bolesnym. Nawet mniej wymagający, najmłodsi gracze, odbiją się od takiego produktu. A już na pewno znajdą tonę ciekawszych pozycji, zapewniających większą różnorodność. Nie dość, że nie jest to fajna gra, to jeszcze ma swoje problemy. Czekam na poprawki i już nie mogę się doczekać NIE odpalać jej ponownie.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Renaissance PR