Jedną z moich pierwszy gier na Nintendo Switch było Cosmic Star Heroine od studia Zeboyd. Nowa konsola, więc o eksperymenty/głupie wydatki łatwiej. Dałem się skusić na luźnego jRPGa, ogrywanego na przemian z poważniejszym kuzynostwem - wtedy to było Dragon Quest XI. Miała wiele mankamentów, ale sam fakt, że wciąż o niej pamiętam, jest jakimś pozytywnym wyznacznikiem.
Inna sprawa, że kosztowała grosze, więc portfel nie ucierpiał. Niemniej idealnie pasowała mi na wspominkowy wstęp przy nowej grze tego studia. This Way Madness Lies kontynuuje przyjęte standardy - grafika jest prosta jak w RPG Makerze (chyba że to faktycznie on, a ja po prostu popisałem się niewiedzą) a fabuła zakręcona i niepoważna. Premiera miała miejsce 25 lipca 2023 roku.
Co to znaczy niepoważna?
Do gier tego studia trzeba podejść z odpowiednim nastawieniem. Gatunek kojarzy Ci się z rozbudowaną walką? To nie tutaj. Oczekujesz emocjonalnej historii i bohaterów, z którymi się zżyjesz? Wciąż zły adres. Tutejsza konstrukcja jest banalnie prosta, grę przechodzi się w parę godzin (zbrodnia na gatunku?), a Tobie pozostaje się zrelaksować i uśmiechnąć przy komediowych próbach twórców.
Za mało poważny wątek wypada uznać krzyżowanie twórczości Williama Shakespeare’a z Księżniczką z księżyca. To drugie może wzięte jest tu mniej dosłownie, ale wizerunek na tyle zbliżony, że dzięki temu łatwiej wam to zobrazować.
Zwykła uczennica szkoły dramatu przenosi się do alternatywnych światów z twórczości pisarza, transformuje się w swoje walczące różdżką alter ego, pokonuje zło i wraca do domu na obiad, gdzie w swoim regularnym życiu przygotowuje sztuki teatralne. Ma ze sobą cały skład równie utalentowanych koleżanek i razem tworzą bitewny oddział Stratford-Upon-Avon High Drama Society. Jak już oswoicie się z tym światem, to czeka was tu bardzo dynamiczna historia, której tempo wykracza poza akceptowalne standardy. Doceniam wiele humoru, który regularnie starali się zaszczepić, ale trudno tu mówić o czymkolwiek więcej. Czułem się, jakby sypali żartami na lewo i prawo, niżeli starali się coś komediowego opowiedzieć.
Nawet ciężko zapamiętać imiona swoich podwładnych, a tym bardziej jakkolwiek się przejmować ich losami. Dla nas to obrazki przy śmiesznych tekstach, co nie świadczy o sposobie wyrazu zbyt dobrze. Imię jednej z nich łatwiej mi było zapamiętać, gdy stała się Pandą, niż w jakimkolwiek innym momencie.
Niezmiennie trafnym gagiem jest dostępne w każdej chwili tłumaczenie kwiecistego języka Szekspira. Zamiast czytać jego cytaty, które po angielsku mogą wydawać się jeszcze bardziej obce, jednym kliknięciem przerzucamy się na bardziej swojską wersję. Z jednej strony jest to gag, z drugiej bardzo wygodna i przydatna funkcja, z której korzystałem nawet wtedy, gdy wiedziałem, co autor miał na myśli. Ot, z ciekawości. Quality of Life Improvements - sorry, w recenzji nie przewidziano funkcji tłumaczenia.
Stare grzechy
Obcowanie z tym tytułem, to faktycznie był dla mnie mały powrót do przeszłości. Wszystkie mankamenty, które zapamiętałem ze wspomnianego Cosmic Star Heroine, są dokładnie w tym samym miejscu. Tak jakby studio nie miało zamiaru się rozwijać, czy spróbować innych ścieżek. Istnieją delikatne modyfikacje, ale to wciąż jRPG, który w dużej mierze nie jest przedstawicielem tego gatunku. Mam nieustanny problem z walką. Coś zmieniają, ale grzebią w nieodpowiednim miejscu. Zamiast szukać usterki, najpierw podłącz wtyczkę do kontaktu.
Zbieranie zasobów i inne jRPGowe tradycje mają znikomy sens, gdy postaci leczą się po walce. Umiejętności też są dla nas dostępne w każdym momencie, a odpoczynek je automatycznie reaktywuje do dalszej dyspozycji. Dorzucili system łączenia ataków, który został mi tak wytłumaczony, że pewnie sami go nie rozumieją, a Ty przeklikujesz się przez te pojedynki ze znikomym pomyślunkiem. Jest to system tak płytki i nijaki, że ja wręcz zachęcam, by włączyć najłatwiejszy poziom trudności i nie doszukiwać się czegoś, czego tu po prostu nie ma. Lepiej kosztować tych elementów, które kucharzowi wyszły. Przeterminowane i gorzkie się wypluwa.
Cthulhu, kosmos i Szekspir
Jeśli polubiłeś inne gry tego studia, jak chociażby Cthulhu Saves Christmas (co samo w sobie jest wystarczająco absurdalne), to pewnie nie potrzebowałeś tej recenzji, żeby postawić na znanego konia. Specyficzny tytuł to zbyt mało powiedziane. Nie jestem tylko w stanie przykryć wszystkiego pod tym luźnym, czasami trywialnym humorem. Doceniam pomysłowość, ale poklepałbym po plecach chętniej, gdyby pokusili się o lepszą grę. By odjechany fabularny pomysł nie był najważniejszy, gdy cała reszta jedzie po dziurawej drodze. Tyle dobrego, że niezmiennie jest to eksperyment znający swoją wartość i nie przeprowadzający skoku na naszą kasę. Premierowo gra dostępna jest za 40 zł, a inne tytuły studia podpowiadają nam, że kiedyś spadnie do kilku. Traktować jako zabawną ciekawostkę. Można się rozejść.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Limited Run Games