Kilka gier The Legend of Heroes już dla was recenzowaliśmy. Seria znana również jako Trails liczy sobie ich kilkanaście. I choć wielokrotnie mamy tam do czynienia z kontynuacjami, tak tym razem rzucimy okiem na projekt z tego samego uniwersum, ale opowiadający całkowicie nową opowieść. Taką, którą można się cieszyć bez znajomości pozostałych.
The Legend of Nayuta: Boundless Trails jest grą z 2012 roku, która debiutowała na PSP. Zachodni odbiorcy musieli czekać latami, żeby przetłumaczono ten produkt na angielski, a by cieszyć się nim na Switchu, potrzeba było jeszcze więcej cierpliwości - data premiery została wyznaczona na 22 września 2023 roku.
The Legend of Nayuta: Boundless Trails jest grą z 2012 roku, która debiutowała na PSP. Zachodni odbiorcy musieli czekać latami, żeby przetłumaczono ten produkt na angielski, a by cieszyć się nim na Switchu, potrzeba było jeszcze więcej cierpliwości - data premiery została wyznaczona na 22 września 2023 roku.
Poszukując fragmentów gwiazd
Opowiadana jest tu historia chłopca o imieniu Nayuta, który jest młodym, ambitnym poszukiwaczem. Od zawsze marzącym o tym, co w oddali. Badać nieznane, poszerzać horyzonty. Nayuta jest mieszkańcem wyspy Remnant, na którą wraca z morskiej wyprawy. Od jakiegoś czasu dochodzi tam do zjawiska spadających gwiazd, które tylko nakręcają jego ciekawość jeszcze mocniej. Wraz ze swoim przyjacielem Cygną badają jeden z terenów, natrafiając na postać z innego świata. Udzielając jej pomocy, poznają wróżkę Noi, a sami zostaną wplątani w intrygę wykraczającą poza bariery tego, co do tej pory nazywali światem. Gameplay’owo nie oczekujcie tu turowych pojedynków, z jakimi zazwyczaj wiążę się Trails. Bliżej temu do RPG przepełnionego akcją, niczym Ys. Za sprawą wróżki poznamy równoległy świat nazwany Lost Heaven, gdzie przyjdzie nam wymachiwać mieczem ile sił. Postać będzie stopniowo levelować, zdobywać nowe umiejętności, ulepszać ekwipunek, a u boku Nayuty kręcić się będzie Noi ze swoimi czarami.
Niekoniecznie jRPG, do jakiego przywykliście
Na papierze to wszystko wygląda jak klasyczny reprezentant gatunku. Nawet pierwsze stawiane kroki i proste zadania dla mieszkańców wskazywały na pół-otwarty świat, gdzie przyjdzie przeżyć jakąś przygodę. Niestety, przynajmniej dla mnie, konstrukcja jest trochę bardziej łopatologiczna. Nie jestem przekonany do motywu, w którym wybieram kolejne misje z poziomu mapy. Jasne jest to forma, która ułatwia granie z doskoku (bo i misje najdłuższe nie są), ale jakoś gryzła mi się z całokształtem.
Trochę jakby te wszystkie fajne zadania z jRPGów, które kochamy, podzielić na bitewne sekwencje - wydźwięk tego słabnie. Rozumiem, że to akcyjniak i taki styl jest jak najbardziej w porządku, ale jednocześnie dobry akcyjniak niekoniecznie wiąże się z rozbudowanym wątkiem głównym, a tu dialogi potrafią się ciągnąć sporo czasu - mimo dobrej fabuły, ostrzegam. Taki miszmasz. Walka zyskuje nowe ruchy, ale rzadko wychodzi poza najbardziej prymitywne wciskanie A. Jest tu rolka do uników, skok do dość częstych sekcji platformowych i przycisk odpowiedzialny za przypisaną obecnie akcję wróżki Noi. Po zdobyciu odpowiedniej ilości gwiazdek (ocena za misje) możemy doszkalać się u lokalnego mistrza. Wrogowie raczej idą w słodki wygląd niekoniecznie do mnie przemawiający, ale już bossowie dają radę.
Trochę jakby te wszystkie fajne zadania z jRPGów, które kochamy, podzielić na bitewne sekwencje - wydźwięk tego słabnie. Rozumiem, że to akcyjniak i taki styl jest jak najbardziej w porządku, ale jednocześnie dobry akcyjniak niekoniecznie wiąże się z rozbudowanym wątkiem głównym, a tu dialogi potrafią się ciągnąć sporo czasu - mimo dobrej fabuły, ostrzegam. Taki miszmasz.
Wciąż zjadliwa to mieszanka, jeśli tylko cechuje Cię akceptacja klasyki. Czuć tu trochę aromat drewna, co podyktowane jest wiekiem produkcji, mimo że zyskała delikatny lifting graficzny względem oryginału. Ten zaś trudno nazwać udanym, bo dla mnie wygląda pokracznie, a skoki z animowanych filmików na autentyczny gameplay są dość brutalne. Widać, że pomysł i design w tym wszystkim jest, ale kanciaste piksele mi nieco tę wielkość psuły.
Bezkresny szlak
Akcyjniak, który bardzo mocno stara się oprzeć na fabule. Ta się spokojnie broni, jest najlepszym elementem całości, ale widowiskowa polewa jest przeterminowana. Gaming poszedł do przodu, a Boundless Trails jest kierowane do z góry określonego grona odbiorców - fanów serii. Ci pewnie z chęcią nadrobią swoje ewentualne braki, ale nowych zwolenników trzeba grabić do siebie przy lepszych odsłonach.
Dziękujemy firmie NIS America za dostarczenie gry do recenzji.