Recenzja The Legend of Legacy HD Remastered na Nintendo Switch
Kiedy powrót w postaci remastera/remake’a zalicza jakaś gra, to nawet przy znikomej znajomości tytułu człowiek nastawia się na wyjątkowe doznania. W końcu musi być powód (poza pieniędzmi), dla którego twórcy chcą zapoznać ze swoim dziełem młodsze pokolenie. Musi być powód, że ktoś nakłada na to świeżą szatę i poświęca czas dla dobra gamingowych braci.
O The Legend of Legacy nie wiedziałem nic, ale skoro triumfalnie na nową konsolę zmierza stary (by nie powiedzieć klasyczny) jRPG, a odpowiedzialni za niego są ludzie z bogatym CV, to nie potrzebuje większej zachęty. Zerknąłem, że turowa walka, z chibi stylem się pogodzę, więc czekam. Gra trafi na Nintendo Switch 22 marca 2024 roku, niecałe 10 lat po swoim oryginalnym debiucie na 3DSa.
Król niczego
Na start rozgrywki wybierzemy jedną z dostępnych postaci, podczas gdy dwie z pozostałych zostaną przypisane do naszego zespołu automatycznie. Cała reszta będzie błąkać się po świecie w nadziei na rekrutację. Trafiamy na wyspę Avalon, która owiana jest tajemnicą. Król podróżników (serio ambitne imię) zachęca nas do odwiedzania kolejnych terenów i kreślenia mapy, by innym żyło się lepiej, a w królestwie dostatniej. Nie wiem, jak ktoś został mianowany “Królem podróżników”, kiedy obcy jest mu sąsiedni las… W każdym razie ruszamy w imię przygody i jałowego wątku fabularnego, który absolutnie niczym nie planuje nas zaskoczyć. Są śpiewające kamienie, rzekomo my jedyni je słyszymy i tak poznajemy historię tego miejsca. Próżno czuć zainteresowanie do płytkich postaci, które stanowią jedynie zarys jakiejś klasy. Klepią oni swoje bzdury, a apogeum tego nieudolnego scenariusza niech będzie to, że rekrutacja pominiętych wcześniej bohaterów odbywa się w formie krótkiej wymiany zdań.
- Mordo, idziesz?
- Pewnie byku!
Serio, to tak tam wygląda. Jeśli od jRPGa oczekujecie czegoś więcej (powinniście!), to wypada mieć na uwadze to niemiłe zaskoczenie, jakie nas was tu czeka.
Wyjątek od reguły
Kreślenie mapy łatwo skojarzyć z Etrian Odyssey - recenzja TUTAJ- tyle że tam faktycznie rysowanie stanowiło kluczowy element, podczas gdy w LoL (trafny skrót) wszystko działa automatycznie. Miało to pewnie swój urok na 3DSie, kiedy to jeden ekran obrazował grę, a drugi skupiał się na mapie, ale tu próżno o czymś takim mówić. Ot, chodzisz sobie, w tle coś rysuje, a Ty walczysz.Walka też ma swoje specyficzne podejście do tematu. Przypomina klasyczne turowe wymiany ciosów, ale skupia się na formacjach i przyjętych postawach. Ustawiamy naszych wojaków w odpowiednim układzie (pod reprezentowaną klasę), a w trakcie walki kolejno wskazujemy im działanie. Dopiero po wyborze wszystkich wchodzą one w życie. Bardzo łatwo przysnąć w trakcie tego procesu i się rozleniwić. Bez cienia wstydu powiem wam, że szybko zaczynałem to przeklikiwać. Przeklikiwać walkę… w jRPGu - niepojęte. Formacje przy trzyosobowych ekipach (wymieniamy członków w miastowej sypialni) raczej nikogo nie powinny przytłoczyć, a sporo walk uda się wygrać na jednej żelaźnie praktykowanej.
O ile oczywiście nasi wojownicy będą mieli odpowiedni level. Tu kolejne udziwnienie, bo ich awans odbywa się w tle. Nawet nie to, że rozwijają się pod kątem tego, co faktycznie robią na polu bitwy. Oni się rozwijają… bo tak. Gra zdecydowała, że to czas na ich rozwój i po prostu zostaniesz o tym poinformowany. Chciałbym napisać, że to fantastyczne dla tych, którzy nie lubią dłubać w statystykach, ale po paru godzinach miałem wrażenie, że ten system jest losowy. Spamuje awansami albo pozostaje długo w milczeniu.
Legenda nikogo
Może ja czegoś nie rozumiem, może nie ogarniam, ale The Legend of Legacy to po prostu bardzo przeciętna gra, na którą szkoda marnować czasu w zalewie dobrych jRPGów. Zawsze jestem za przywracaniem klasyków w nowej formie, nawet mi się ten świeży ubiór tu podoba, ale trudno mi sobie wytłumaczyć, po co ten comeback. Gra, która udziwnia wiele elementów i finalnie obnaża się przed nami jako trędowata, a nie wyjątkowa.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie NIS America
Plusy:
Nowe szaty są sympatyczne, a potwory ładne
Stan techniczny przyzwoity, a operacja przeszczepu z 3DSa na Switcha udana
…Wciąż jestem za przywróceniem starych gier w odświeżonej formie
Minusy:
Fabuła jałowa, postaci z kartonu, dialogi płytkie
System walki szybko zaczyna przynudzać
Levelowanie postaci to skrywany przed graczem sekret
Gra skupia się na kreśleniu map i automatyzuje ten proces ?!