Crackpet Show

Właściciel zdjęcia: Vixa Games

Recenzja The Crackpet Show na Nintendo Switch

Witamy państwa bardzo serdecznie w The Crackpet Show! W dzisiejszym odcinku kolejni śmiałkowie spróbują swoich sił z naszą trasą zagłady. Celem ich rogalikowych zmagań będzie pokonanie wszystkich losowo generowanych pokoi. To, jaką drogę wybiorą, zależy tylko od nich, ale na końcu na pewno czeka ich największe wyzwanie ze wszystkich - boss. Nie mógłbym nie wykorzystać takiej okazji, by opowiedzieć dowcip:

Blondynka spóźnia się do pracy. Zdenerwowany szef dzwoni do niej i mówi:

- Gdzie Ty jesteś?
- Jadę do pracy, korek jest
- A jak długi?
- Nie wiem,  bo jadę pierwsza.

To jak już się pośmialiśmy (...) i rozluźniliśmy atmosferę, szybki skok w kierunku bloku reklamowego, a po nim poznamy naszych zawodników i przypomnimy zasady.

The Crackpet Show zadebiutowało na Nintendo Switch 15 grudnia 2022 roku za sprawą rodzimego Vixa Games. Gra dostępna również na komputerach osobistych, a w przyszłym roku na pozostałych konsolach.


Po reklamie


Mamy tu do czynienia z przepełnioną akcją strzelanką, dostępną do zabawy solo lub w ekipie do 4 graczy. To, że jest to rogalik, postarałem się przemycić już we wstępie. Podejście do rozgrywki jest klasyczne dla gatunku. Wybieramy swoją zmutowaną postać i zaczynając z podstawowymi brońmi, staramy się dojść na koniec drabinki. Po drodze zdobędziemy lepszy sprzęt, przedmioty oraz atuty. Im dłużej będziemy grać, tym więcej rzeczy odblokujemy, a stare ulepszymy, co niekoniecznie oznacza, że będzie łatwiej.
trasa
Zacznijmy od tego, że całość jest podzielona na sezony, które zawierają w sobie odrębne odcinki o rosnącym stopniu trudności. Bossowie są na stałe przypisani do danego epizodu. Zabieg, który niekoniecznie idzie ramię w ramię z losowością, bardzo mi się spodobał. Nie czuć tu, że walimy głową w ścianę, więc nuda i zniechęcenie raczej wam z tej strony nie grozi. Progres jest odczuwalny, odcinki dynamiczne, a porażki nie bolą jakoś szczególnie. Poza tym, to wygodna opcja na ewentualne dodatki, które mogą wyjść w postaci kolejnych sezonów.

Na odblokowanie czeka sporo sprzętu. Na papierze ilość kilkudziesięciu broni (i tyle samo przedmiotów i atutów) robi wrażenie, ale przy szybkim charakterze zabawy, tak samo szybko zaczynałem odczuwać wtórność w tej materii. Zaskoczenie szybko się ulotniło. Ulubione narzędzia błyskawicznie wracały, a ja traciłem frajdę z wykorzystywania ich.

Na pewno doceniam motyw ulepszania uzbrojenia. Sprawia to, że nawet podstawowy sprzęt może zyskać na sile i nieco podgonić o wiele wymyślniejsze giwery. Do fajnej rywalizacji dochodzi, jeśli gracze zdecydują się na ten sam atut (dostępny do wyboru spośród kilku, po przejściu danego poziomu). Musimy o niego walczyć w małym Quick Time Evencie. Przegrany tej bitwy musi z bólem oswoić się z wyborem wcześniej niechcianego udogodnienia. Głupota, a cieszy.
walka o przedmiot
Oprócz tego do odkrycia mamy całkiem sympatyczne skórki dla postaci, jak i nowe pokoje. Gameplay możemy w ten sposób modyfikować. Za każdy pokonany epizod dostajemy walutę, którą bez obaw o stratę przeznaczamy na dowolny cel. Korzystając z trzech drzewek, możemy uatrakcyjnić dany run nowymi pokojami, czy sprawić by ceny w lokalnym sklepie były mniejsze. Wiele możliwości na ubarwienie całości. Nic nie stoi na przeszkodzie, by wpompować całe zasoby w jedną odnogę i sięgnąć po najdroższe/najlepsze pomoce.


Mało gry w grze


I tak jak fajnie dopieszczony został klimat reality show, a całość wygląda atrakcyjnie/kolorowo, tak mam mocno mieszane odczucia do systemu celowania. A przez mieszane odczucia mam na myśli skrytą nienawiść. Otóż nasza postać mierzy do danego wroga… automatycznie. Możemy zmieniać cel odpowiednimi przyciskami, ale swobodny celownik nie jest nam dany. Może to sprawi, że dla niektórych gra będzie przystępniejsza, ale moja pamięć mięśniowa cierpiała i uparcie chciałem prawym analogiem przymierzyć do najbliższego wroga.
strzelanie
O ile w pierwszym sezonie tego nie odczuwałem, tak przy rosnącej liczbie przeciwników było to bardzo uciążliwe. Szybciej bym przymierzył sam, niż zmusił przyciskami grę do przestawienia się na tego, którego sobie ubzdurałem. Zresztą to bullet hell, jego kluczem jest obrona i tańczenie między kulami wroga. Nie jest mi na rękę szukanie po ekranie mojego “celownika”. Chciałbym w miarę możliwości zapanować nad chaosem.


Tańczący ze Switchem


A jeśli już o tańcach mowa, to dany nam parkiet bywa bardzo śliski. W zasadzie w tym miejscu mógłbym wrócić do ulubionego segmentu wielu recenzji - jak to konsola nie daje rady. W drugim sezonie miałem walkę z duetem bossów, która stała się praktycznie niemożliwa do przejścia. Kombinacja ich obfitych ataków obszarowych doprowadziła do takich spadków klatek na sekundę, że lawirowanie między pociskami było koszmarem/niemożliwe.
boss
To ten moment, kiedy nie powstrzymuje Cię poziom trudności, a kulejące technikalia. Oferowany tryb hordy, w którym przechodzimy kolejne fale wrogów, też potrafi taką czkawkę zaserwować. Na tym polu poprawki są niezbędne.

Nagroda pocieszenia


Pozytywne pierwsze wrażenia trochę za szybko się ulotniły. The Crackpet Show wygląda atrakcyjnie i ma na siebie bardzo fajny pomysł. To coś, przy czym można spędzić przyjemnie czas w gronie znajomych (ekhm, jeśli zaakceptujemy model strzelania), ale w krótszych sesjach… i po poprawkach. Zakładam, że na PC działa to wszystko płynniej, ale Switch wymaga pilnej resuscytacji. Nie pochylałem się nad detalami pokroju mało czytelnego dołączania towarzyszy na Switchu. Powinno być oferowane z poziomu menu, ale prawdziwy Switchowiec i tak szybko znajdzie rozwiązanie. Nic, co zaburzyłoby obraz całości.

Za dostarczenie gry do recenzji dziękujemy Vixa Games


Plusy:

Thumb Up

Pomysł na siebie i sposób prezentacji

Thumb Up

Odcinkowa forma

Thumb Up

Sporo rzeczy do odblokowania/ulepszenia/zmodyfikowania


Minusy:

Thumb Down

Uciążliwe spadki klatek na Switchu

Thumb Down

Automatyczne celowanie, fuj

Thumb Down

Wtórność daje się we znaki

6.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz