techno

Właściciel zdjęcia: Dexai Arts

Recenzja Techno Banter na Nintendo Switch

Jeśli doceniliście swego czasu Papers, Please, a moje zauroczenie Lil’ Guardsman się udzieliło i wam, to jesteście w odpowiednim miejscu. Miejscu, gdzie w konkretnych butach nie wpuszczamy, a impreza najlepiej jakby zawierała tylko tych, którzy faktycznie chcą się bawić. Wcielicie się tu w ochroniarza, który niegdyś ceniony w swym fachu zapragnął czegoś więcej. Marzenia o tym szybko jednak spełzną na niczym, a były, choć wciąż nienawidzony szef, odzyska swojego wyjątkowo skutecznego pracownika.

Techno Banter funkcjonuje na podobnych założeniach, co inne gry tego typu. Jest gość, którego prześwietlamy naszymi oczami i decydujemy o jego przyszłości. Nasze wybory będą miały wpływ tak na fabułę, jak i obecnie odbywającą się za drzwiami imprezę. Źle oceniony jegomość może nabroić przy barze i trzeba będzie go wyjaśniać.
2025021222021900 s
Zresztą wyjaśniać będziemy tu wiele rzeczy, bo nie jesteś już funkcjonariuszem, którego decyzje trudno kwestionować. Ludzie będą agresywni i opryskliwi, a co ważniejsze - będą Cię obrażać. Zmienną względem innych gier tego typu jest tu system ripost. Stoi za nim proste i quasi RPGowe budowanie postaci i levelowanie skilli, ale w dużej mierze wszystko zależy od Twoich odpowiedzi.

Toczy się tu walka na emocje. Pasek życia jest zbieżny z uczuciami - Twoimi, jak i oponenta. Gdy tylko ten rzuci obelgę, Ty, niczym Guybrush w Monkey Island, musisz się dostosować z ripostą. Nie rymowaną, nie absurdalną, ale często prześmiewczą. Jego boli i ukrusza się HP. Z czasem delikwenci będą mocniejsi, emocjonalnie wręcz nietykalni, a gra okazjonalnie uraczy nas jakąś prostą minigierką.
2025021222094800 s
Fabularnie zamknie się to w okolicach 4h i odwdzięczy wymownym zakończeniem z omówieniem każdej postaci. Bo to nie tylko potencjalni imprezowicze, ale też okoliczni mieszkańcy i seria dość podejrzanych osobowości. Wszystko skąpane jest w dziwnym i momentami niepokojącym klimacie.

Ta pokraczność działa odpychająco, co niestety przekłada się na odbiór gry. Wybaczcie, ale nie jestem fanem tej grafiki wyciągniętej z Painta. Absolutnie ten styl do mnie nie przemawia i uznaje go za potężną kulę u nogi. Nieprzyjemny do oglądania (a to przecież w dużej mierze narracyjna gra!) i ociężały w sterowaniu. Samo chodzenie - co częste, bo poza nockami w klubie możemy się wdawać w interakcje z mieszkańcami - jest dość toporne. Wlecze się chłop niemiłosiernie, a jeśli ja mam do czegoś gameplayową i nieuleczalną awersję, to zawsze będą to takie symulatory chodzenia. Ukróciłem te motywy do granic możliwości, więc i trudno to wygładzić w tekście.

Nie są to rzeczy, które uznawałbym za plus takiego tytułu, a raczej zbędne urozmaicenie. Tu przecież najważniejsze tkwi w decyzjach i we frajdzie z nich czerpanej. Cała reszta to detal, który akurat tym razem niósł nieco za dużą kaloryke.
2025021222111800 s
Techno Banter spełni oczekiwania spragnionych takich gier, a na pewno obroni się decyzjami i możliwymi zakończeniami - nie będę rozwijał się, w którym kierunku to wszystko pójdzie. Nie mam wielkiej miłości do tytułu głównie przez sposób przedstawienia i zbędne urozmaicenia. Lil’ Guardsman może wykładał wszystko prościej, ale był zabawny i miał swój urok, który był motorem napędowym. Papers, Please momentami przytłaczało tym dusznym klimatem, a tu… miło czasami komuś pocisnąć.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Crunching Koalas


Plusy:

Thumb Up

Decyzje mające znaczenie

Thumb Up

Kilka możliwych zakończeń

Thumb Up

Ciekawe przełożenie kłótni na klubowych bramkach - riposty mają swój urok


Minusy:

Thumb Down

Sterowanie jest toporne, a wszelkie urozmaicenia gameplayowe są zmuszone nam o tym przypomnieć

Thumb Down

Styl graficzny absolutnie do mnie nie przemawia i działa odpychająco

6 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz