W Tajnej Służbie jej Królewskiej Mości
Dla tych, którzy pierwszy raz zetknęli się z marką, dobrze byłoby nakreślić, czym jest samo Spy x Family. Zapewne słyszeliście o najsłynniejszym agencie 007 – Jamsie Bondzie. Wyobraźcie sobie, że istnieje jego odpowiednik o kryptonimie Zmierzch. Ów legendarny szpieg został wcielony do operacji, w której, aby zadbać o pokój na świecie, musi zinfiltrować wysoko postawionego urzędnika państwowego. Brzmi lekko. Niestety, nie jest. Kiedy ta persona nigdy nie pokazuje się publicznie, jedynym sposobem na bezkrwawą infiltrację i zdobycie jego zaufania pozostaje… zapisanie swojego dziecka do tej samej elitarnej placówki edukacyjnej.
Agentowi nie pozostaje nic innego jak zagrać w tę grę i pod fałszywym imieniem - Loid Forger, szybko stworzyć rodzinę. Zbieg okoliczności powoduje, że udaje mu się zaadoptować kilkuletnią, uroczą sierotkę Anyę oraz ożenić z piękną i tajemniczą pracowniczką ratusza Yor. U domowników pojawia się nawet pies o imieniu Bond (imię nie jest tutaj fabularnym przypadkiem)! Z pozoru wyglądają jak idealna rodzinka z telewizyjnej reklamy.
I od tej szalonej menażerii będzie zależało powodzenie najważniejszej misji Zmierzchu. Jedno bez wątpienia już im się udało – urokiem i humorem podbić serducha na całym świecie. Nawet w Polsce fani za sprawą wydawnictwa Waneko mają możliwość czytać te przygody w rodzimym języku. Seria wciąż jest kontynuowana i nie wiemy, jak się ta szalona historia skończy. Czas jednak na elektroniczną przygodę i misję Anyi!
Kryptonim D.Z.I.E.N.N.I.K
Pozwoliłam sobie nakreślić wam podłoże fabularne serii, gdyż bez jej znajomości ciężko będzie połapać się, o co chodzi w samej grze. Wcielamy się we wspomianą wcześniej młodocianą telepatkę. W nudnej szkolnej rzeczywistości (nawet w placówkach prywatnych) młoda otrzymuje poważne zadanie domowe – stworzyć dziennik wspomnień. Musi w nim zapisywać wszystko, co jej się przydarzy - zarówno rodzinnie, jak i towarzysko.
Nasza podopieczna bierze to zadanie mocno do siebie, by dobrymi ocenami w szkole jednocześnie pomóc swojemu ojcu w wypełnieniu misji (bo tylko najlepsi uczniowie mogą wstąpić do elitarnej rady rodziców, w której jest główny obiekt), jak i zaskarbić sobie przyjaźń syna infiltrowanego polityka. Kto by nie chciał ziomkować się z osobą prowadzącą tak ciekawe i nietuzinkowe życie jak Anya?! Naszym głównym celem będzie towarzyszyć jej w codziennej rutynie i pomóc stworzyć najfajniejszą pracę domową.
Twórcy postawili na pomysł, który mocno przypominał mi swoimi zasadami słynne Pokemon Snap – będziemy robić zdjęcia. Oparto je o całkiem proste rozwiązanie, w którym będą kluczowe trzy zależności do wypełnienia: kąt wykonania, jakość oraz timing (wychwycenie odpowiedniego momentu). Oczywiście, żeby nie było tak prosto, ilość wykonanych zdjęć będzie zamknięta w określonych ramach, tak samo, jak i czas na ich zrobienie. Za każdą udaną fotografię zostaniemy nagrodzeni punktami rozwoju oraz punktami kreatywności.
Już na poziomie koncepcyjnym zostało to ładnie ograne, gdyż są one powiązane z bujną wyobraźnią kilkulatki. Niektóre z nich zahaczają o prawdziwą pracę jej rodziców (będziemy bić na czas złoli albo wykonywać tajną szpiegowską misję), a inne o rutynowe rodzinne życie (gotowanie polegające na cięciu warzywek, czy zabawa z pieskiem). Wszystko oczywiście z odpowiednim limitem czasowym i w trzech poziomach trudności do odblokowania. Trochę działa to na zasadzie gier w grze, których po tym tytule się nie spodziewałam (a jako fanka, chociażby serii Mario Party, czuję się całkowicie ukontentowana).
Licencja na…odpoczywanie?
Niestety, żebyście zbyt mocno się nie rozmarzyli o tutejszych możliwościach, muszę pohamować wasz entuzjazm – całość rozgrywki opiera się o sztywne i mocno schematyczne ramy. Mimo że mamy możliwość sterowania małolatą i swobodnego chodzenia po lokacjach, to w głównej mierze pozostają one puste. Będziemy mogli zagadywać wciąż te same osoby. Wszystko sprowadzi się do bycia biernym widzem w czytaniu dialogów, bez wielokrotnych ścieżek wyboru (oprócz możliwości wyboru lokacji w czasie pozaszkolnym).
Nie zmienia to tego, że Spy x Anya wciąż jest dobrą, relaksującą grą, a tym bardziej obowiązkowym fun festem dla fanów. Obawiam się jednak, że tylko oni będą w stanie w pełni docenić całą otoczkę i urok przeniesiony na ekrany konsol. Przez brak większego wprowadzenia w lore, jestem w stanie sobie wyobrazić, że w pełni nie będą mogli wczuć się w danych bohaterów, którzy staną się im obojętni, a sama monotonia dnia codziennego nie zachęci do poznania tutejszej historii.
Dziękujemy firmie CENEGA Polska za dostarczenie gry do recenzji.