Space-Adventure-Cobra-The-Awakening-trailer

Właściciel zdjęcia: Microids

Recenzja Space Adventure Cobra: The Awakening na Nintendo Switch 2

Znacie Space Adventure Cobra? Mówi wam coś może samo Cobra albo Space Cobra? Nikt nic? To chyba naturalne w 2025 roku, gdy adaptowana została manga/anime z lat 70’ i 80’ ubiegłego wieku. Na ten bardzo odważny krok zdecydowało się studio Magic Pockets przy wsparciu francuskiego wydawcy Microids. Wzięli oni historię zwykłego Johnsona, który staje się tytułowym Cobrą - poszukiwanym przez wszystkie gangi intergalaktycznym piratem ze spluwą zamiast ręki.

Choć od heroicznych wyczynów Cobry mijają lata, to zło nigdy mu nie zapomniało krzyżowania ich planów. Teraz ich wzrok kieruje się na Johnsona, którego zdradziła identyczna ręka. Jak do tego doszło? Tego dowiecie się w grze wydanej 26 sierpnia, bowiem odtwarza ona 12 odcinków anime.
20250831110931-01K3Y4JTM3ETJKB7FNGDSGR6ZB
A pisząc o odtworzeniu, mam na myśli ponadprzeciętną wierność materiałowi źródłowemu. Pomiędzy misjami, jak i w ich trakcie, zostaniemy uraczeni autentycznymi wstawkami ze wspomnianego serialu. Żywcem przeklejone anime to świetny pomysł, który na pewno zadowoli najwierniejszych fanów (...jeśli istnieją i grają!) i nigdy nie pozwoli im psioczyć na niedostatki ewentualnej nowej kreski (co zdarza się bardzo często). Pomimo delikatnej dysproporcji w stylu i jakości, to w niczym nie przeszkadza w przyswajaniu kolejnych treści tej historii o szpiegowskim zabarwieniu.

Jeśli zaś o samą grę chodzi to… nie jest tak źle. Będę dyplomatyczny na starcie, bo lekko plastelinowa i przejaskrawiona grafika budziła spore obawy po zobaczeniu pierwszych screenów. Ta jednak szybko oswoiła się z moimi oczami i choć nigdy nie urosła do czegoś, co nazwałbym szczególnie ładnym, to wylądowała równie daleko od pola z napisem paskudne. Trochę bieda, ale akceptowalna i do pogrania. Znacznie gorzej wyglądają tła wszystkich poziomów, bo tam jest wyjątkowo bez wyrazu. Czuję, że twórcy stali przed koniecznością ubrania w jakieś szaty całej opowieści z anime - tj. rozbudowania ich do rangi około 10 godzinnej gry - a tam wybrali ultra bezpieczne i zarazem bezpłciowe rozwiązanie. Za wtórne, za nijakie.
20250831110931-01K3Y4JPMXRAEGC2247N225H1G
Gameplayowo mamy tu do czynienia z klasycznym side-scrollerem akcji, który ma delikatne (!) pierwiastki metroidvanii. Pozwala on wrócić do wcześniejszych epizodów i pozyskać materiały wcześniej niedostępne przez brak jakiejś umiejętności. Taka nienachalna próba wydłużenia gry dla chętnych - nie zbrodnia!

Sama “run & gunowość” to już całkowicie odmienna para kaloszy. W tej materii jest poniżej przeciętnej, a źle i frustrująco puka niebezpiecznie od spodu. Sterowanie będzie dla wszystkich największym problemem tej gry. Wiedziałem to już po pierwszym kontakcie i nic mi tego przeświadczenia nie wykoleiło przez następne godziny. Twórcy dali się przytłoczyć mnogością technik, które chcieli zaimplementować, wykładając się już na etapie skoku i strzelania. W powietrzu nasza postać jest stanowczo zbyt wrażliwa i czasem stanowi delikatny problem z nawigowaniem lądowania. Skok ten uważam za sztuczny i nienaturalny, co może być tłumaczone futurystyczną otoczką. Jeśli jednak pójdziemy na taką wymówkę i zagryziemy zęby, to zostaniemy z równie mizernym strzelaniem. To nie zbrodnia celować i biegać jednocześnie, ale w klasykach (do którego każdy taki side-scroller nawiązuje) to wiązało się z sypaniem kul wyłącznie w 5 kierunkach (przód, tył, góra, skosy). Tu jednocześnie mierzysz wokół całej osi i biegniesz - wszystko lewym analogiem. Niezbyt intuicyjne. Oczywiście istnieje przycisk do zatrzymania biegu i skupieniu się wyłącznie na mierzeniu (trochę jak Cuphead), ale zabija to tempo i też nie uznaje tego za akceptowalny półśrodek. To nie jest gatunek, gdzie takie coś jest mi wyjątkowo potrzebne, a gra bardzo się stara, żeby tak było.
20250831110931-01K3Y4K1G0W81B228WD78HXQND
Cała zbudowana została wokół skakania po platformach i ciągłej walki z często wtórnymi przeciwnikami. Ci atakują z każdej możliwej płaszczyzny (co oczywiście ma Cię nakłonić do mierzenia), sprawiają czasami wrażenie gąbek na pociski, a dodatkowo narzucono im tematyczne osłony, które wymagają od nas X - gdzie może być to walka wręcz lub strzał z rewolweru. Szybko zaczęło to być męczące, co bardzo słabo współgra z dość przydługimi poziomami. W takiej grze, taka rozległość plansz, to najczęściej poczucie nudy. Trzeba wiedzieć, w jaki gatunek się idzie i jakie ma on ramy. To nie jest tak, że jak jestem fanem beat’em upów, to będę się świetnie bawił przy takim, który zapętla się na kilkanaście godzin tego samego. Więcej nie zawsze znaczy lepiej.
20250831110931-01K3Y4JY1ZNJNECPW000F3NXM5
Szkoda, bo gdyby nie słabiutkie sterowanie (które sprawia, że będziemy często ginąć) i dość bezbarwne poziomy, to taki Space Adventure Cobra skutecznie skierowałby wzrok ludzi na tamto anime. W takiej formie pozostanie średniakiem do szybkiego zapomnienia, który podjął się fajnej inicjatywy oglądania anime w trakcie przechodzenia gry. Jest tu nawet tryb rozgrywki wieloosobowej, ale nie jest związany z fabułą (nie mógł być) i stanowi on idealne podsumowanie wspomnianego braku odwagi przy projektowaniu gry - to żmudne i wtórne misje na identycznych terenach. Są tu ciekawsze momenty, ale zdecydowanie ich za mało na mój gust. To mogła być lepsza gra, gdyby tylko jej budowa była... prostsza.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie PLAION Polska


Plusy:

Thumb Up

Urywki anime robiące za tutejsze cutscenki - nikt nie zarzuci braku wierności materiałowi źródłowemu, a i miło się je ogląda

Thumb Up

Sposób prezentacji - jest voice acting, są okazjonalne wstawki przy wykonaniu ataku…


Minusy:

Thumb Down

…ale już tła poziomów pozostawiają sporo do życzenia, a sposób prowadzenia akcji też bywa żmudny

Thumb Down

Mało intuicyjne sterowanie

6 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek

Postaw mi kawę na buycoffee.to


Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz