Saturalia to jednoosobowa gra opisywana jako “przygodówka”, a wyprodukowała i wydała ją firma Santa Ragione. Firma ma na swoim koncie takie produkcje jak: Milky Way Prince czy The Vampire Star. Na naszym pstryczku, gra jest dostępna od 27 października. Kategoria wiekowo określona jako “Mature” (czyli poziom 4 z 5) wskazuje, że powinny grać w nią osoby w wieku od 17 lat wzwyż. Inaczej mówiąc, trafimy tutaj (zgodnie z oceną) na treści seksualne lub ostrą przemoc, a także przekleństwa. Dobra reklama na początek? Sprawdźmy.
Fabuła
Przygodna rozpoczyna się w 1989 w Sardyni. Otrzymujemy informację, że geolog Anita Giannini wynajmowała pokój w wiosce Gravoi. Zaszła ona w ciążę wskutek romansu z Damiano, który jest miejscowym kościelnym. Udaje się do wioski, aby przekazać mu, że planujesz zatrzymać dziecko.
Tam dowiadujemy się, że ludzie zaczynają znikać nocami. W wiosce, której się znajdujemy, zaczynają znikać ludzie, a naszym zadaniem jest przeprowadzenie śledztwa i wyjaśnienie tej tajemnicy.
Mechanika gry
Gra mocno inspirowana jest sardyńskim folklorem i klasycznymi włoskimi giallo horrorami, czyli krwawymi kryminałami, jakie były produkowane w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.
Do sterowania wykorzystujemy gałkę. Bumper L to zapałka. A prawy trigger i bumper to bieganie i interakcja. Druga gałka to rozglądanie się. Pod "B" dostępne jest czytanie wskazówek. Proste i jasne sterowanie. Do dyspozycji dostajemy czterech bohaterów. Mamy wspomnianą już Anitę, a także Paula, który wyjechał z wioski w dzieciństwie po tajemniczej śmierci rodziców. Sergio został wygnany z miasta po odkryciu jego romansu z innym mężczyzną. Teraz jednak wrócił, zająć się schorowanym ojcem. Jest jeszcze Claudia. Energiczna i buntownicza nastolatka, próbująca rozwiązać tajemnicę śmierci ciotki. Każda z postaci to inna umiejętność. Przykładowo Anita posiada kompas, pomagający orientować się jej w terenie. Paul korzysta z aparatu fotograficznego, żeby “zapisywać” wskazówki, a także na chwile oślepić potwora.
Każde z nich ma swoją własną historię do opowiedzenia. Niemniej wszyscy muszą zmierzyć się z mrocznym sekretem wioski. Jeśli jeden z nich zostanie złapany przez potwora, to przejmujemy kontrolę nad kolejnym bohaterem. Dostajemy wtedy szansę odnalezienia złapanego i uwolnienia go (jeśli posiadamy odpowiednie narzędzie). Gdy wszyscy zostaną złapani, układ miasta się zmienia. Na szczęście zachowujemy wskazówki oraz nasze osiągnięcia fabularne. Co więcej, po złapaniu postaci, jej wytrzymałość jest na stałe zmniejszana, co ogranicza nasze możliwości biegania. Ciekawym rozwiązaniem jest wykorzystanie rozsianych w miasteczku telefonów do zmiany sterowanej postaci. Gra nie posiada mapy. Musimy sami orientować się w terenie. Z pomocą przychodzą nam porozrzucane gdzieniegdzie drogowskazy. Początkowo grając Anitą, gdy znajdziemy w wiosce tablice z mapą, to możemy wybrać punkt docelowy, a nasza postać zapamięta, w którą stronę ma się udać. Dzięki temu, w trakcie wędrówki, naciskamy jeden przycisk, a nasz bohater wskazuje, w którą mamy się udać.
Dostaniemy też bardzo rozbudowany ekran wskazówek w formie “mapy myśli”. Pojawią się tam wszystkie zebrane informacje grupowane w odpowiednie wątki. Każda wskazówka to kilku zdaniowy opis lub cytat z wypowiedzi jakiejś postaci. Najważniejszy element gry to ucieczka przed mrocznym stworem grasującym po ulicach. Mamy możliwość chowania się przed nim, choćby w kubłach na śmieci. W grach tego typu ważnym aspektem są zbierane przedmioty. Tak jest i tym razem. Zbieramy zapałki do oświetlania ciemnych miejsc, klisze do aparatu do utrwalania śladów na zdjęciach czy monety. Należy pamiętać, że zasoby mogą się skończyć, więc racjonalne gospodarowanie nimi jest kluczem do przetrwania.
W skrócie, gra polega na eksploracji ulic wioski, w której się znajdujemy. Co ciekawe, z kolejnymi rozgrywkami, jej układ się zmienia. Dostaniemy też zagadki logiczne. Najważniejsze jest jednak przetrwanie i gospodarowanie ograniczonymi zasobami (ach te zapałki).
Audio i Grafika
Grafika jest ciekawie postrzępiona i wykorzystuje raptem kilka kolorów. Wszechobecna szarość, mroczny fiolet nieba czy pożółkłe otoczenie. Jest to bardzo mroczne i ten zabieg podbija niewątpliwe klimat. Lekko poklatkowa animacja, którą ujrzymy podczas rozgrywki oraz wąskie, klaustrofobiczne uliczki miasta budują napięcie i otaczający nas niepokój. Nigdy nie wiadomo czy widoczny w oddali cień to człowiek, potwór czy zwykły element otoczenia.
Audio jest ciekawie pomyślane. Nie usłyszymy tu głosów postaci. Swoje myśli czy dialogi są widoczne poprzez tekst. Towarzyszyć nam za to będą dziwne szepty, czy przygniatające klekotanie, gdy potwór jest blisko.
Rozgrywka
Na wstępie przyznam, że nie lubię horrorów. Tekst, na rozpoczęciu gry informujący, że zawiera ona przemoc, rasizm i homofobię trochę mnie zniechęciły. Dalej, dostałem mroczne szepty pradawnego języka na ekranie głównym gry. Aż przeszył mnie dziwny dreszcz. Jednak uważam, że każdej grze trzeba dać szansę. Saturnalia to gra przygodowa, utrzymana w klimacie detektywistycznego horroru z widokiem zza postaci (TPP).
Specyficzna oprawa graficzna i nasza kanciasta, drżąca postać nie męczą, a przykuwają oko. Bohaterowie wyróżniają się na tle otoczenia i dokładnie o to chodziło twórcom. Mamy czuć, że nie należymy do tego miejsca. Niewyraźne zarysy budynków, migoczące gdzieś w oddali potęgują niepokój.
Pierwsze spotkanie z rogatym stworem nie było może bardzo przerażające, ale na pewno niespokojne. Po tym zdarzeniu, co chwila oglądałem się za siebie w wąskich uliczkach na każdy usłyszany dźwięk.
Każdy z bohaterów posiada inną specjalność (kompas, aparat fotograficzny, telefon czy mniejszą posturę umożliwiającą poruszanie się po wiosce). Trzeba nauczyć się umiejętnie z tego korzystać. Każda śmierć naszego zespołu to zmiana układu miasteczka. Ponieważ całe miasteczko jest w pewnym sensie “jednokolorowe”, to zapamiętanie jego układu nie jest takie proste.
Początkowo, ekran wskazówek wydawał mi się zagmatwany. Jest bardzo rozbudowany, a ikony na jego ekranie mówią mało o zawartości danej wskazówki. Jednak z czasem udało mi się do niego przyzwyczaić i korzystać w pełni z jego możliwości.
Można powiedzieć, że gra jest dziwna. Dziwna oprawa graficzna, dziwne udźwiękowienie, dziwne miasteczko, dziwni bohaterowie. Jednak każdy z tych aspektów gry zamiast być minusem jest czymś oryginalnym. Spowoduje to, że zapamiętamy tę grę na długo. Pod kątem mechaniki użytej w grze nie można do niczego się przyczepić. Gra się płynnie, nic nie wybucha nam w twarz. Podczas swojej przygody nie natrafiłem absolutnie na żadne problemy.
Szkoda, że w grze nie ma języka polskiego. Tekstów dialogowych, opisów wskazówek, opisów misji i postaci jest tu całkiem sporo. Dla osób, nieznających dobrze angielskiego, mogą pojawić się pewne trudności.
Reasumując, surrealistyczna oprawa przypadnie do gustu wszystkim lubującym się w grach survival-horror. Fabuła stoi na całkiem fajnym poziomie, a mechanice ciężko coś zarzucić. Nawet jeśli coś nam nie odpowiada, to dopełnia to całość produkcji. Podczas grania w nią, nieustannie towarzyszył mi niepokój, a idąc przed siebie, co chwila się rozglądałem dookoła, obawiając się najgorszego.
Polecam ograć Saturnalnia każdemu fanowi gatunku. Jeśli jednak ktoś nie lubi takich gier, to uważam, że i tak powinien dać jej szanse i samemu się przekonać jak wygląda Gravoi od środka oraz przekonać się, co tam się stało.
Dziękujęmy firmie Santa Ragione za dostarczenie gry do recenzji.