EGS SaltandSacrifice SkaStudios S1 2560x1440-f79c967515c4370c4ef35bb1dace63dd

Właściciel zdjęcia: Ska Studios

Recenzja Salt and Sacrifice na Nintendo Switch

Na mocy rosnącej popularności gier From Software, każdy chciał kawałek tortu dla siebie. Do dziś pojawia się tona różnorakich soulslike’ów, które próbują ugryźć temat na swój sposób - często łamiąc zęby na takiej decyzji. Jednym z takich tworów było Salt and Sanctuary, które trafiło na komputery osobiste w 2016 roku i dwa lata później na Nintendo Switch. 

Gra mocno czerpała z oryginału w kreacji świata, metodach progresji, czy nawet zapożyczając prezentacje ekwipunku. Również stawiała na wymagające pojedynki, a kluczową różnicą było przeniesienie całości w 2D.
2023110818241000 s
Małżeństwo stojące za Ska Studios osiągnęło sukces, a następnym krokiem musiała być kontynuacja. Salt and Sacrifice na pierwszy rzut oka wygląda bardzo podobnie, a debiut na Nintendo Switch (bardzo skromny i cichy) miał miejsce 7 listopada 2023 roku.


Dark Inquisitors


Znajomość pierwowzoru nie jest wymagana, by czerpać radość z gry. Na starcie tworzymy nową postać, wybierając między innymi jej wygląd, klasę oraz grzech. Ten ostatni jest nietypowy i podyktowany wątkiem fabularnym. Karą za nasze występki jest tropienie magów tego świata. Stajemy się naznaczonym inkwizytorem.
2023110820082500 s
Trzon tej gry jest już wszystkim doskonale znamy. Wchodzimy do mrocznej krainy, zbieramy dusze/sól, ulepszamy postać, dozbrajamy się w lepszy sprzęt, a przy ewentualnym zgonie należy wrócić do miejsca pochówku i odzyskać, co nasze. W tej materii rewolucji nie uświadczysz, aczkolwiek warto podkreślić, że nie ma tu jednego ciągnącego się świata, a hub stanowiący naszą bazę i wysyłający nas na kolejne obszerne tereny.


Gonitwa w grupie 


Do nich trafiamy za sprawą run przy specjalnej bramie. Te same runy są potrzebne do najważniejszej funkcji gry, którą jest… kooperacja. Za ich sprawą będziemy mogli się połączyć z pokojem przyjaciela.
2023110818375801 s
Trudno nie odnieść wrażenia, że to głównie ona przyświecała twórcom. Jest obecna w większości soulslike’ów, ale tu wydaje się czymś nieco więcej niż dodatkiem. Oczywiście można przejść całość w pojedynkę, ale szybko pokaże ona swoje słabsze oblicze.

Level design pozostawia trochę do życzenia, a świat jest zwyczajnie nudny. Często korzystający z jaskiń i terenów do bólu sztampowych. Dark-fantasy z niższej półki, które niekoniecznie próbuje być czymś więcej. Przeciwnicy są o wiele ciekawsi, bossowie wizualnie też dają radę, ale w trakcie projektu ich ataków często nadużywano tanich sztuczek i utrudniającego czerpanie radości spamu ataków. Zazwyczaj soulslike’i są wymagające, ale pozostają fair. Tu czułem się oszukany, kiedy mag przyzywał notorycznie pomocników. Częstotliwość godna sms-ów, że wygrałem jakiś samochód. Niekoniecznie uznaje to za fajny projekt.
2023110820053400 s
Sami Magowie stoją nieco obok tej opowieści, pojawiając się na ekranie na nasze żądanie, kiedy decydujemy się na daną misję. Świat swoją drogą, magowie swoją (bo inni bossowie też tu grasują). Zazwyczaj uciekają, niszcząc innych na swojej drodze, aż po skutecznej gonitwie wymieniają z nami uprzejmości. Dziwny zabieg, który w niczym nie pomaga.


Soulslike’owa desynchronizacja


W obu częściach tej serii mam problem z grafiką. Rozumiem ograniczony budżet, ale na nim też można stworzyć małe cudo. Oba Salty wyglądają jak mobilna produkcja, a dwójka dorzuca do tego nieco pokraczności. Szybko pozyskiwana lina z hakiem daje jakiś dziwny efekt huśtania się, a same sekcje platformowe, których z czasem coraz więcej, nie dają zbyt wiele frajdy.
2023110820012500 s
Ta rośnie wraz z kompanem u naszego boku, ale to akurat dobra wymówka dla absolutnie każdej produkcji. Próba zabawy w Salt and Sacrifice w pojedynkę, choć powinna być dopracowana, bywa często smutną tułaczką po setnym soulslike’u, który wykłada się w wielu ważnych punktach składowych. Po moim locie w przepaść moje dusze były do odzyskania na samym dnie, a nie na krawędzi, jak być powinno. Poise to nieśmieszny żart, bo nawet posiadanie najcięższej zbroi potrafi nas wybić z rytmu machania bronią. To jest elementarz, którego tu brakuje.
2023110818440800 s
Jakkolwiek na to nie spojrzeć, jest to spory regres względem pierwszej części. Cały czas tłumaczyłem to sobie zbyt dużym skupieniem na aspekt kooperacji, który, jak informują gracze, potrafi desynchonizować połączenie i rozłączyć obu przenosząc ich do bazy. Niezbyt przyjemne uczucie. Niestety, mogłem się bawić jedynie solo, choć próba namówienia kogoś mogłaby zakończyć też naszą znajomość.

Wszystkie klony Soulsów mają jedną cechę wspólną, którą bardzo szanuje. Ilekroć mam z jakimś kontakt, to wraca ochota na pogranie w produkcje From Software.

Dziękujemy firmie Stride PR za dostarczenie gry do recenzji.


Plusy:

Thumb Up

Design wrogów i bossów

Thumb Up

Powiedzmy, że kreacja postaci też daje radę

Thumb Up

Soulsowa podróż w nieznane zawsze budzi pozytywne odczucia


Minusy:

Thumb Down

Tanie chwyty w atakach wrogów

Thumb Down

Sporo tu elementów platformowych, a podróżowanie bywa pokraczne

Thumb Down

Poise nie działa

Thumb Down

Styl artystyczny do mnie nie przemawia

Thumb Down

Gonitwa za magami to dziwna decyzja

5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz