Recenzja Rugrats: Adventures in Gameland na Nintendo Switch
Pamiętacie jeszcze Pełzaki? Jeśli pod ich raczkowanie przebiegało wasze dzieciństwo, to przykro mi poinformować, ale jesteście starzy. Rugrats święciło triumfy na stacji Nickelodeon, zanim wymyślili oni gąbkę w kanciastych portkach. Tyle że wasza starość przyda się w nakreślaniu bohatera dzisiejszego tekstu, który swoją prostotą uderza w tony platformówek z NESa. Idź kolejno przez kilka leveli, pokonaj przypisanych tam bossów i zbierz wystarczającą ilość monetek, żeby odblokować ostateczne starcie. Rugrats: Adventures in Gameland swoją premierę ma dzisiaj, tj. 10 września 2024 roku.
Tommy i spółka
Akcja serialu przebiega bardzo zgodnie z tą przedstawioną w grze. Rodzice szkrabów zostawiają ich pod opieką skłonnego do częstych drzemek dziadka, a gdy tylko on zmruży oczy, zaczyna się zabawa.
Gracz do dyspozycji dostaje cztery postaci o różnych predyspozycjach - Tommy, Chuckie oraz bliźniaki Lili i Phil. Zmiany w gameplayu są bardzo delikatne, często nieodczuwalne i zakładają wyższy/przedłużony skok, czy szybsze podnoszenie przedmiotów. Zależnie od wybranego poziomu trudności będziemy mogli się między nimi swobodnie przełączać. Na łatwym uzyskamy możliwość niezliczonych kontynuacji, na średnim porażka jakiegoś dzieciaka odbierze nam go na stałe (aż do klasycznego Game Over, co miłe), a trudny zakłada, że ogarniemy wszystko jednym z bohaterów.Na każdym levelu poukrywane są monetki, których odszukanie jest konieczne, aby ukończyć grę - wrota do leża znanego z animacji dinozaura/zabawki są zamknięte. Pozostałe odnogi domostwa/levele możemy dobierać do woli. To w domu państwa Pickles odbywa się cała akcja, a wyobraźnia dzieci tworzy z lodówki jakąś pokrytą lodem krainę, a z piaskownicy stolicę Egiptu.
Ma to swój urok pod kątem artystycznym, bo i twórcy z The MIX Games zrobili kawał świetnej roboty w wizualnym odwzorowaniu serialu. Gra wygląda świetnie i rzadko kiedy chciałem przełączać na dostępny tu tryb 8-bitowy. Wszystko wygląda jak odcinek serialu, a fani Tommy’ego i spółki na pewno to docenią. Aż szkoda, że przy tak fajnej prezentacji nie udało się dowieźć aktorów głosowych lub zatrudnić podobnych. Nie ma tu zbyt wielu cutscenek - w zasadzie opening i ending - ale smutno się czyta te pozbawione głosu napisy. Ubarwiłoby to znacząco produkt, choć pewnie nadszarpnęło budżet……bo poza garścią leveli nie ma tu absolutnie nic do roboty. W teorii żadna zbrodnia dla prostej platformówki, której akcje zakładają skok, siad tyłkiem na wroga i podniesienie tego jeszcze zipiącego przeciwnika w celu rzucenia, ale wypada podkreślić. Rugrats: Adventures in Gameland, to gra, którą powinniście skończyć w około godzinę. Przez tę krótką chwilę przejrzycie dość żmudny i nudny level design, który nie idzie absolutnie w parze z bardzo dobrą grafiką, oraz wybijające się na tym kiepskim tle walki z bossami. Będzie na tyle różnorodnie, na ile trzy akcje na krzyż pozwalają.
Po wszystkim zostanie ewentualna zabawa w kooperacji, która jest dość chaotycznym doświadczeniem. Segmenty każdej misji są zamknięte praktycznie na pojedynczym ekranie, a przejście go przez jednego gracza, oznacza teleportacje kompana. Znikoma to frajda dla wolniejszego, a i korzystanie z urodziwego zbliżenia sprawi, że będziecie sobie tylko ograniczać pole widzenia, a niekoniecznie nieść jakąkolwiek pomoc.Z perspektywy czasu nawet nie dziwi fakt, że gra niebawem zostanie rozdana za darmo na komputerowym Epic Games Store. Wypada ją traktować jako odskocznię do szybkiego zapomnienia. Ma pozytywne aspekty, ale jako całokształt żadnych szans na wybicie się do szerszego grona odbiorców. Jedynym ratunkiem na taki stan rzeczy, było właśnie szeroko pojęte rozdawnictwo. Zagrasz, zapomnisz. I to nawet jeśli jesteś wielkim fanem Rugrats. Pierwiastek nostalgii idący z prostotą gameplayu niewiele pomoże.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Stride PR
Plusy:
Oprawa graficzna idealnie odwzorowuje serial
Bossowie wybijają się na tle przeciętnych leveli
Poziomy trudności mają wyraźnie nakreślone i ciekawe zależności
Minusy:
Wyobraźnia dzieciaków zapewnia ciekawe podejście artystyczne, a brak wyobraźni projektantów ułoży gracza do snu - skacze się przez to wszystko wyjątkowo nudno
Kooperacja to festiwal teleportowania wolniejszego z duetu na nowy teren i więcej z niej przeszkód niż korzyści i funu