Oglądając grafiki i zwiastun tej produkcji, od razu skojarzył mi się jakże popularny serial Netflixa zatytułowany 1670. Kto z nas (zupełnym przypadkiem TERAZ) nie chciałby być najsłynniejszym Janem Pawłem i zarządzać swoją Adamczychą? Teraz mamy ku temu świetną okazję! Rising Lords to średniowieczna strategia turowa, która miesza ze sobą elementy z gier planszowych i karcianych. Gra miała swoją premierę 18 stycznia 2024 i jest przewidziana dla jednego gracza w trybie stacjonarnym oraz oferuje multiplayer dla 4 graczy.
Fabuła
Fabuła tej turowo-karcianej produkcji przeniesie nas do fikcyjnego królestwa Aubelin. Państwo to miało swojego króla. Był on mądry i prawowity, ale zszedł na złą ścieżkę. Obaliła go jego własna córka, która ustanowiła kierującą krajem radę możnowładców. Z czasem jednak oni również zaczęli patrzeć tylko i wyłącznie na swoje własne interesy, a kraj stał się niebezpiecznym oraz chaotycznym miejscem.
Naszym bohaterem jest młody Tankred. Jest on synem hrabiego Edmonda z domu Tannheimów. Musi on zacząć zarządzać ziemiami ojca po jego śmierci i chronić je przed różnego rodzaju niebezpieczeństwami.
Mechanika gry
Rising Lords łączy w sobie zabawę w produkowanie i gromadzenie zasobów, budownictwo, dyplomację oraz oczywiście walkę, gdzie korzystamy z kart umiejętności. Musimy pamiętać o przydzielaniu racji żywnościowych dla naszych poddanych, zbieraniu podatków, tworzeniu wojsk oraz usuwaniu różnego rodzaju niebezpieczeństw. Całość akcji obserwujemy z rzutu izometrycznego. I to zarówno podczas zarządzania swoimi ziemiami, jak i podczas walki. Abyśmy mogli zacząć zabawę w fabularnej kampanii, gra zmusza nas do przejścia samouczka i zapoznania się z najważniejszymi mechanikami. Wstęp fabularny jest przedstawiony w formie księgi z obrazkami (nie mylić z komiksem!). Następnie przechodzimy do nauki i zaczynamy (jeszcze) wraz z ojcem zarządzać naszą ziemią. Niestety w walce z buntownikami on ginie, a my przechodzimy do właściwej zabawy w kampanii fabularnej.
To co gra nam zaprezentuje podczas rozgrywki, to informacje w górnej część ekranu o posiadanych dobrach, czyli złocie, drewnie czy wełnie, ale także włóczniach, pancerzach czy koniach. Dolna część ekranu to kolejne wartości zasobów, możliwość zmiany dziesięciny i racji żywnościowych, minimapa oraz przycisk kończenia tury. Cyferek jest tu całkiem sporo.
W swojej turze możemy przesuwać chłopów z centrum miasta na pole lub do tartaku, aby w nich pracowali. Mamy też możliwość wznoszenia budowli, tworzenia wojska czy przemieszczania go do granic naszych włości. Gdy zrobimy wszystko, co chcemy, kończymy naszą turę, a pora roku się zmienia.
Jak wygląda walka? Na początek akceptujemy otrzymane karty oraz ustawiamy figurki naszych wojowników na mapie (na zmianę z przeciwnikiem). Dodatkowo do jednego z oddziałów przypisujemy generała.
Jak możemy się domyślić, nasi wojownicy posiadają swoje punkty inicjatywy, co przekłada się na kolejność ruchu. Przed wykonaniem akcji, kolejnym wojownikiem, możemy skorzystać z posiadanych kart. Zaliczamy do nich na przykład:
● Przejęcie inicjatywy — Jednostka sojusznicza dostaje +3 do inicjatywy,
● Wymuszony marsz — Łucznicy lub piechota mogą wykonać dodatkowy ruch,
● Ogień zaporowy — Ostrzelana jednostka pominie swoją kolejną turę.
W ramach danej armii możemy zdobyć 28 różnych umiejętności, które kupujemy za zdobyte punkty doświadczenia. Każda zdobyta umiejętność to, możliwość przypisania karty do armii.Nasi wojacy, podczas bitwy, poruszają się po różnym terenie. Oczywiście każde pole posiada jakieś taryfikatory dla konkretnych jednostek. Równiny zmieniają obrażenia konnicy, a las ich obronę. Wzgórze da natomiast bonus zadawanych obrażeń podczas kontrataku czy obrażeń ogólnie. Jest to coś dla urodzonych strategów.
Podczas bitwy, z boku ekranu widzimy morale. To bardzo istotny współczynnik, ponieważ brak morale równa się ucieczce naszej armii. Do zwiększania morale służą karty oraz oczywiście nasze sukcesy. Śmierć generała jest jednak druzgocąca, więc nie możemy do niej dopuścić. Inaczej mówiąc bitwę możemy wygrać wybijając armię wroga lub niszcząc jego morale.Gra posiada wiele mechanik, które rozbudowują całość (a może komplikują?). Przykładowo im więcej murów posiada nasze miasto, tym droższe jest wznoszenie kolejnych.
Poza trybem fabularnym dla jednego gracza produkcja oferuje „tryb scenariusza”. Czyli szybkiej rozgrywki, w ramach której decydujemy, jak dużo ma być dostępnych surowców, broni czy ogólnie rozumianego dobrobytu. Dostajemy też możliwość wyboru mapy. Rising Lords oferuje też zabawę w multiplayerze, gdzie tworzymy pokój lub dołączamy do już istniejącego z użyciem jego kodu.
Cena gry w e-shopie domyślnie została określona na 91,99 złotych. Jednak przez pierwsze 2 tygodnie kosztowała 78,19 złotych. W grze zostały zaimplementowane polskie napisy.
Audio i Grafika
Oprawa graficzna jest stylizowana na stare, średniowieczne ryciny. Wszystkie elementy wyglądają bardzo klimatycznie. Przyjemne dla oka jest również intro wprowadzające czy przerywniki podczas misji.
Warstwa audio jest równie dobra. Średniowieczne nuty przyjemnie pasują do całości i uzupełniają klimat gry.
Rozgrywka i podsumowanie
Rising Lords to gra strategiczna, co przekłada się na dużą ilość tekstów i opisów (chociażby kart umiejętności). Polski język zdecydowanie ułatwia zabawę. Duża ilość mechanik byłaby czymś ciekawym dla miłośników strategii, ale z mojej perspektywy nie jestem pewien czy to aż tak mocny element tej produkcji.
Dla MNIE minusem był strasznie przeładowany ekran. Rozumiem, że to gra strategiczna i te wszystkie informacje są istotne, jednak po prostu ciężko mi było klikać znaczniki zwiększania liczby jednostek podczas tworzenia armii czy zmiany dziesięciny. Nie wspomnę o problemach z czytaniem treści niektórych kart, które były tak małe, że do swoich okularów potrzebowałem dodatkowej lupy.Odczuwalne dobitnie było, że to gra pod myszkę i klawiaturę. Osoby lubujące się w strategiach, pewno nie będą miały z tym żadnego problemu, jednak jesteśmy w świecie Nintendo Switch. Mój kursor przesuwał się skokowo. I nawet jeżeli ten skok jest niewielki (po zmianie ustawień) i prawie niewyczuwalny, to w niektórych miejscach miałem trudności, żeby trafić w odpowiednie przyciski. W trybie handheldowym pomaga klikanie po ekranie konsoli, więc jak nie padną wam oczy od tekstu, to można się ratować - takie sterowanie nie gwarancja, więc dobrze, że nie pominęli. Grając na TV, byłem zmuszony do celowania niczym snajper.
Sam do końca nie wiem dlaczego, ale walki były dla mnie mało satysfakcjonujące. Zabrakło mi tu czegoś, co dawałoby, choć odrobinę jakichkolwiek emocji. I nie mam tu na myśli „wodotrysków” - w końcu to drewniane figurki. Mimo tych wspomnianych zależności zabrakło głębi. Tak jakby była ona tylko na papierze. Mam wrażenie, że finalnie zawsze wygrywa ten, kto ma po prostu więcej jednostek na placu.Teraz przyszedł moment na największą wadę tej produkcji. Jej stan techniczny. Gra momentami się boleśnie przycinała. Działo się to głównie na oknach ładowania oraz w momentach wybierania kolejnej jednostki, która miała wykonywać swój ruch. Tyle że nawet to nie było najgorsze.
Najczarniejszy scenariusz dział się, gdy próbowałem rozpocząć kampanię fabularną. W ciągu 10 minut gra zawiesiła mi się na amen 3 razy, musiałem ją resetować i zaczynać od nowa. Tak grać się po prostu nie dało! W teorii lepiej było w „trybie scenariusza”. Tutaj udało mi się rozegrać kilka tur w większym spokoju, jednak gra i tak odmówiła współpracy po jakimś czasie.
Niestety, Rising Lords to gra z bardzo ciekawym pomysłem, ale Ci, którzy ją stworzyli, chyba w nią nie grali na Switchu. Jakby ta wersja była pobocznym zadaniem w ich misji podbicia strategicznego świata. Wydana na siłę i wymagająca natychmiastowych poprawek. Sterowanie i mechaniczne rozwiązania zastosowane tutaj są po prostu męczące i działają bardzo topornie. Plusem jest bardzo dobry klimat, na który składa się oprawa wizualna oraz muzyka, jednak przy wspomnianych problemach, to niewiele zmienia. Gdyby Rising Lords się tak nie zawieszało, to gra mogłaby nabrać dla mnie znacznie lepszego kształtu, co podniosłoby wyraźnie moją ocenę. W stanie premierowym jest to rzecz trudna do akceptacji.
Dziękujemy firmie PR Hound za dostarczenie gry do recenzji.
Plusy:
Oprawa — Grafika i muzyka świetnie budują klimat
Język polski — Mamy napisy, które ułatwiają zrozumienie mechaniki
Minusy:
Lagi — Odczuwalne i bolesne
Krytyczne problemy techniczne — Wymagający restart zamrożony ekran