Zrzut ekranu 2024-05-22 211809

Właściciel zdjęcia: Nightdive Studios

Recenzja PO'ed: Definitive Edition na Nintendo Switch

Nightdive Studios przyzwyczaiło do pewnej jakości. Przywracają oni stare i często zapomniane gry, dodając im nowoczesne funkcje, ale nie burząc przesadnie tego, co kiedyś pokochali gracze. Niedawno mogliśmy zagrać w ich Dark Forces, wcześniej była trylogia Turoków, Shadow Man i pośrednio dwie odsłony świetnego Quake’a. Mają moje wsparcie zawsze, a takie inicjatywy niezwykle szanuje.

I skoro zaczynam od pochlebnych akcentów w ich kierunku, to można wyczuć zbliżające się “ale”. Niektóre klasyki po prostu zostały zapomniane przez swoją znikomą jakość i w tej otchłani niepamięci należało je zostawić. PO'ed: Definitive Edition pojawiło się na eShop 16 maja 2024 roku.
2024051622350000 s

Zapomniane 3DO 


PO'ed to gra z 1995 roku. Jest FPSem, które dziś dumnie wielu nazywa boomer shooterami. Za stworzenie i wydanie odpowiadało studio Any Channel, a gra rok po debiucie na 3DO od Panasonica, doczekała się portu na PlayStation.

Całość “opowiada” historię kucharza, który ląduje na obcej planecie. Szczątkowa fabuła będzie jedynie wymówką do szerzenia wszelkiego zniszczenia i próby wyjścia z kolejnych pokręconych plansz.


Widzisz i nie grzmisz 


I ja rozumiem, że ta gra pełni żartobliwą funkcję. Luźno traktuje siebie i robi wszystko, żeby nikomu nie przyszło do głowy traktować jej poważnie. Sam zarys fabuły powinien wam to podpowiedzieć, a rzut okiem na screeny rozwiać wszelkie wątpliwości. Po planszach będą biegać pokraczne, często obleśne stworki, które przy odpowiednim poczuciu humoru mogą bawić. Widzę to, nawet doceniam odwagę, ale nie ukrywam, że obeszło się bez salwy śmiechu w moim przypadku. Ot, pocieszna pierdółka.
2024051622390100 s
Twórcy zapatrzeni w wielkich jak Doom czy Dark Forces chcieli pożyczyć ich formułę, ale nadać osobliwy charakter. Zamiast ciasnych korytarzy, zaoferować nieco bogatsze tereny. I gdy tylko spróbowali wychylić się poza pewne ramy, wyłożyli się niemiłosiernie. Trudno inaczej określić tak żenujący level design. Przemierzane tereny są zwyczajnie nijakie. Pozbawione jakiegoś konkretnego stylu i pomysłu. Jakby ktoś zwymiotował na ekran i uznał to za sztukę. Prawdopodobnie nigdy w swoim życiu nie widziałem tak męczących plansz. Gubienie się w nich i szukanie ścieżki wyjścia to najgorsze, co przytrafiło mi się w growym 2024 roku. To po prostu się nie nadaje do niczego.

W tym momencie dobrze by było uratować ten dramatyczny stan rzeczy muzyką… ale jej nie ma. Zwyczajnie słyszysz tylko odgłosy wrogów, pocisków, a cisza może cię najwyżej nakręcić do wcześniejszego wyjścia z programu.

Bronie mają się lepiej. Niewiele, ale lepiej. Niektóre zdecydowanie zgrabniej radzą sobie w tym humorystycznym poletku. Niestety, te lepsze i ciekawsze cierpią na niedostatki amunicji, więc szybko wrócimy do podstawowych narzędzi zagłady. Tasak jest miły, bardzo nietypowy, ale i on potrafi znudzić. Tu jednak będę dość łaskawy i patrząc na całą resztę, to arsenał może przytrzymać was na nieco dłużej. Jetpack też zaliczam do pozytywów rzucających szczyptę soli na tę gorzką potrawę.
2024051622502500 s
Oczywiście samo Nightdive dowiozło w kwestiach technicznych. Nie robili rewolucji, ale celować można żyroskopem, a fpsy trzymają stabilny poziom. Niby żaden wyczyn przy starej grze, ale każdy switchowiec wie, że bywa z tym różnie. Można to śmiało nazwać bardzo dobrym remasterem… bardzo słabej gry. PO'ed zdecydowanie nie jest dla wszystkich. Ja tego klimatu nie czuję, a chyba tylko chorobliwa sympatia do niego mogłaby uratować udrękę.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie UberStrategist


Plusy:

Thumb Up

Nietypowy arsenał broni i jetpack

Thumb Up

Sam port Nightdive jest bardzo dobry - od dodatków w postaci żyroskopu, po techniczne aspekty


Minusy:

Thumb Down

Najgorszy level design jaki widziałem w swoim życiu

Thumb Down

Specyficzny humor i styl, który w ogóle do mnie nie przemawia

5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz