Tym razem na warsztat trafia Pixel Cafe od studia Baltoro Games (odpowiedzialni między innymi za Urban Flow). Gra miała swoją premierę 30 listopada 2023 roku. To przytulny i spokojny visual novel będący symulatorem kawiarni.
Fabuła
Początek gry to bardzo ładna pikselowa animacja, gdzie dwie czerwonowłose dziewczyny trafiają do domu pewnej staruszki. Jedna z nich to główna bohaterka. Ma na imię Pixel i wspomina, że po śmierci babci oraz wielu kłótniach z matką, wynajęła dom tej pierwszej. Z czasem odczuła potrzebę zamieszkania w nim, więc podziękowała lokatorom i uciekła do miasta Karstok. Tam zaczęła pracę w lokalnej knajpie.
Mechanika gry
Początek naszej zabawy to pierwszy dzień w nowej pracy Pixel. Obsługujemy ekspres do kawy. W górnej części ekranu widzimy zarobione monety, nasze combo, pasek postępu danego poziomu, piękny różowy zegarek odmierzający czas do napełnienia mocy, a na środku oczywiście ladę, klientów oraz ich zamówienia.
Pierwsze zadanie jest dość proste. Nalać kawę, nie przelać jej, podać klientowi i zebrać pieniądze. Po chwili pojawia się możliwość robienia shakeów i prostych posiłków. Każdą maszynę obsługujemy innym przyciskiem. Bumper L to ekspres do kawy, R oraz ZR do automat do napojów, Jednym przyciskiem wyciągamy talerz, drugim nakładamy składniki posiłku na niego, itd.... Na szczęście na ekranie pojawiają się podpowiedzi gdybyśmy pogubili się w ferworze zamówień. Jeśli coś zrobimy źle, to niestety wrzucamy całość do kosza i musimy zaczynać cały proces od nowa. Co oczywiście kosztuje nas pewną kwotę gotówki oraz to co najcenniejsze w tej grze, czyli czas.
Na koniec dnia otrzymujemy dość standardowe statystyki odnośnie ilości obsłużonych klientów, przychodów oraz otrzymanych napiwków. Co jakiś czas otrzymujemy możliwość aktywowania bonusowego poziomu. Jeśli tego nie zrobimy, nic straconego - zawsze możemy do niego wrócić.
Realizując zamówienia, uzupełniamy również tzw. “specjal” (wspomniany, różowy zegarek), który sprawia, że sprzęty są bardziej wydajne, czas zwalnia, a my podajemy szybciej zamówienia. Przydatna opcja, gdy klienci walą drzwiami i oknami.
Każdy poziom ma określoną liczbę klientów jakich musimy obsłużyć w danym czasie. Każdy klient może mieć zupełnie inne zamówienie. Jeden będzie chciał tylko kawę, podczas gdy kolejni dwaj różnokolorowe drinki. Innym razem pojawi się osoba z apetytem na jednego gofra z awokado, a drugiego z masłem. Do tego dochodzi przemieszczanie się (lewo-prawo) pomiędzy różnymi ladami. Na każdej przygotowujemy inne dania. Musimy być bardzo czujni żeby zwracać uwagę czy robiąc drinki w jednym miejscu nie ominiemy klienta w innym. A jeśli zaczniemy robić kawę, to pamiętajmy o tym żeby wyłączyć w odpowiednim momencie ekspres i nie przelać napoju. Brak uwagi może nas kosztować pieniądze oraz zniechęcenie klientów. Na szczęście w górnej części widoku dostajemy małe kwadraciki symbolizujące miejsca przy lacie. Mrugają one gdy pojawi się tam klient lub coś nam się przypala. Dodatkowo, przy zamówieniu każdego klienta widoczny jest też pasek symbolizujący ile czasu zostało nam do realizacji danego zamówienia. To pomocne przy określaniu priorytetów co do realizacji kolejnych dań. Otrzymujemy również dostęp do kalendarza. To forma przeskakiwania pomiędzy kolejnymi poziomami. Każdy dzień to albo kolejna zmiana w pracy, bonusowy poziom albo jakaś cutscenka.
Z tego poziomu mamy też dostęp do „lady”, czyli możliwości rozwoju baru, w którym aktualnie pracujemy za odpowiednią kwotę. Możemy dokupić ladę, co umożliwi przygotowywanie kilku posiłków naraz. Możemy też wymienić ekspres na taki, który robi 2 kawy jednocześnie zamiast jednej. Możliwości jest sporo, ale jest też haczyk. Wszystkie sprzęty kupujemy do konkretnego baru w którym w danej chwili pracujemy. Gdy go zmienimy, wszystko zostaje w poprzednim.
W każdej chwili możemy też wrócić do domu, gdzie mamy możliwość przeczytać choćby ulotkę „YKEA” (brzmi jakby znajomo?). Jeśli postanowimy coś zmienić, wystarczy wybrać mebel w domu, następnie zdecydować się na jakieś ulepszenie i je zatwierdzić. Kupno wyposażenia (szafa, fotel, lodówka) zwiększa nam licznik zadowolenia Pixel. Te punkty z kolei wydajemy na ulepszenia naszej bohaterki. Może to być tempo przygotowywania dań, spowolnienie przelewania się napojów, ilość żyć czy zmniejszenie kosztów wyrzucenia źle przygotowanego posiłku. Co ciekawe, nawet po zakupie najlepszego wyposażenia, możemy potem ponownie wymienić go na inny, aby zdobyć kolejne punkty. I tak w kółko. W domu, do naszej dyspozycji zostaje oddany także salon, sypialnia, weranda oraz kuchnia. W kuchni możemy kupić napój z ciekawostką na temat miasta, a w sypialni sprawdzimy nasze osiągnięcia oraz galerię. Znajdzie się tutaj również odtwarzacz o którym za chwilę.
Gra posiada język polski, a dialogów jest tu całkiem sporo, nawet jeśli nie są istotne.
Audio i Grafika
Graficznie otrzymujemy bardzo ładny pixelart. Przestrzenie są bardzo bogato wypełnione różnymi elementami, zwłaszcza barowa lada, która z każdym poziomem staje się coraz pełniejsza. Animacje są płynne i przyjemne dla oka, choć zbyt wielu ich tu nie ma.
Udźwiękowienie jest po prostu rewelacyjne. Gitara w menu głównym sprawiła, że zatrzymałem się na chwilę, żeby na spokojnie się wsłuchać. Nasze mieszkanie oferuje też odtwarzacz muzyki. I to jest właśnie jedna z tych gier, gdzie ma to sens, bo oferowane utwory są po prostu bardzo dobre! Dodatkowo mogłem korzystać z “odtwarzacza” buszując po domu. Nie musiałem na sztywno siedzieć w jednym pomieszczeniu. Za soundtrack odpowiadał Arkadiusz Reikowski. To polski kompozytor muzyki do gier oraz filmów, który zdobył potężne ilości nagród oraz pracował przy takich produkcjach jak: Silent Hill 2 Remake, Two Worlds 2 czy My Brother Rabbit. To mówi samo za siebie.
Rozgrywka i podsumowanie
Fabuła gry jest spokojna i mówi o dorastaniu, relacjach z bliskimi i wchodzeniu w dorosłe życie na początku kariery zawodowej. Początkowo nie porwała mnie ona, ale z czasem robiłem się ciekaw, jak potoczą się losy mojej drogiej Pixel. Wątek mądrujących się, wiecznie nieobecnych rodziców, dziadków, którzy żyli w zupełnie innych czasach i byli inaczej ukształtowani niż my.
Miłe i uprzejme wypowiedzi głównej bohaterki kontrastujące z jej kąśliwymi myślami dostępnymi tylko dla nas. Janusze biznesu, których główna bohaterka spotka na kolejnych etapach swojej kariery. Jakie to dzisiejsze, prawda?. Historia została zaserwowana mi ze smakiem. Nie nachalnie i w prostacki sposób lecz subtelnie i delikatnie. Przyznam, że początkowo miałem pewien mętlik w głowie. Dowiadujemy się, że babcia nie żyje i przejmujemy jej dom, ale główna bohaterka w ramach dialogu wewnętrznego opowiada ile to babcia nagotowała dla nas do jedzenia. Poznajemy też różne ich dialogi z domu czy cmentarza, gdzie wspominamy dziadka. Nie byłem pewien czy źle zrozumiałem i babcia żyje czy to jednak tylko wspomnienia. Jednak jest to tylko i wyłącznie moja wina.
Jak wspomniałem, pomiędzy poziomami przeskakiwałem z pozycji kalendarza. Tam też miałem dostęp do stopniowo odkrywanej mapy miasta, domu i ulepszeń lady. To rozwiązanie bardzo mi się spodobało. Sprawiało wrażenie czegoś zupełnie innego, orzeźwiającego.
Jednym z najmocniejszych elementów Pixel Cafe, jest ładna 16-bitowa oprawa graficzna. Idealnie oddaje nastrój gry, a miasto Karstok okazuje się malowniczą mieściną. Nie każdy lubi piksele, ale te tutaj zostały połączone w bardzo ładne obrazy. Drugi element to muzyka. Oprawa audio zachwyciła mnie całą sobą. Obawiałem się trochę sterowania, gdyż jest bardzo rozbudowane (każdy talerz, ekspres, napój czy kawałek cytryny to inny przycisk). Jednak przy odrobinie ćwiczeń i wprawy okazuje się, że kierowanie poczynaniami Pixel jest bardzo przyjazne i byłem wstanie szybko przygotowywać kolejne zamówienia. Gdy już zacząłem “pichcić”, wpadałem w trans i nic innego nie miało dla mnie znaczenia.
W odróżnieniu od wielu innych produkcji tutaj w ustawieniach dostałem ponad 10 opcji do konfiguracji. Może i jest to mało istotne, jednak pokazuje, że twórcy postarali się, aby gracz mógł cokolwiek zmienić „pod siebie”. Nie każda gra może się tym pochwalić.
Po pograniu przez jakieś 2 godziny pojawiło się w mojej głowie pytanie. Czy ta gra jest powtarzalna? Odpowiedź brzmi: TAK! Czy to źle? NIE! I to jest w tej grze najciekawsze. W sumie w kółko robiłem to samo, ale mechanika spowodowała, że wpadałem we flow i szaleńczo robiłem kawę na zapas czy smażyłem rybę, żeby klient w momencie pojawienia się, miał już gotowy posiłek. Ważna kwestia. Odniosłem wrażenie, że w Pixel Cafe nie gra się dla super niesamowitej fabuły czy zdobywania kolejnych osiągnięć. To produkcja nastawiona na hipnotyzującą, prostą i intuicyjną rozgrywkę. Dalej nie potrafię określić co jest w niej takiego, że ciężko było mi się oderwać. To gra z syndromem “jeszcze jednego poziomu”.
Dziękujemy firmie Baltoro Games za dostarczenie gry do recenzji.