Nie wszystkie gry są przepełnione akcją, a niektóre nawet niekoniecznie dają jakiś gameplay. Pine: A Story of Loss to minimalistyczna produkcja na około 90 minut, w której poznamy samotnego drwala. Pogrążony w tęsknocie po swojej żonie, będzie musiał radzić sobie z trudnymi emocjami, kontynuując swoją pracę na wsi.Pine stworzone zostało dla tego emocjonalnego doświadczenia. Jest to próba przekazania nam pewnego stanu w formie wspomnień i w postaci bezbarwnej prozy życia. Aby ten fabularny zabieg poskutkował, musiał on mocno zarazić sam gameplay. Wtórny, powtarzalny, w głównej mierze oparty na powtarzaniu prostych sekwencji z okazjonalnymi łamigłówkami. Będziesz tu poruszał analogiem i oglądał - tyle!
To gra o depresji, odrąbaniu socjalnego aspektu ze swojego życia i wewnętrznej walki z samym sobą. I pewnie stać będzie ona w wiecznym rozkroku, budząc nieustannie mieszane odczucia. Ci poszukujący w grach emocji powinni znaleźć tu coś dla siebie, a Ci nastawieni na gameplay muszą zachować bardzo bezpieczny dystans.Nie jestem przekonany, że ucieczka w AŻ TAKI gameplayowy banał była tu konieczna. Trudno tak stwierdzić, kiedy ta odmóżdżająca prostota bierze górę nad całą resztą. Ja już nie myśle nad drwalem, a przeklikuje do mety. Mnie nie interesuje jego stan, mnie zaczyna martwić mój. W zasadzie jedyny zabieg, który faktycznie tu skutkuje, to te wspomnienia o swojej ukochanej. To one często niosą ze sobą jakąś świeżość, nawet jeśli będzie to tylko zbieranie szyszek. I faktycznie wtedy możemy się utożsamić z bohaterem. Dają nam one ten promyk nadziei, tak jak budzą uśmiech na jego ustach.Niestety to nie sprawi, że Pine będę w stanie polecić komukolwiek. Szukający takich doznań będą czuli, czy dać temu szansę, ale i dla nich nie ma tu gwarancji satysfakcji. To po prostu mini-produkt niosący adekwatne zainteresowanie w trakcie. Nawet bym lekko kwestionował to premierowe 45,99 zł. Obniżka o 50% pomogłaby się łatwiej odnaleźć takiej ciekawostce. I wybaczcie szybsze dotarcie do mety, ale jest podyktowane grą. Nie będę pisał, że to mini recenzja, bo trudno o pełnoprawną czegoś, co powtarzalne sekwencje ugryzło jako zabieg opowiadania historii. Może i trafny, ale jednocześnie piekielnie nudny. Ładne i do zapomnienia.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Fellow Traveler
Plusy:
Wspomnienia to udany zabieg - niosą gameplayową świeżość i dają nadzieję tak protagoniście, jak i graczowi
Emocjonalny ciężar produkcji…
Minusy:
…który przykrywa swoimi banałami tutejsza gameplayowa wtórność
Niby tania, a i tak za droga na to, co w środku - 90 min i bez powodu na powrót