Niedawne premiery dwóch poprzednich odsłon Monument Valley miały prowadzić do tego dnia. 22 lipca na wszystkich platformach zadebiutowała trzecia część niezwykle cenionej gry logicznej, która swoje największe triumfy święciła na telefonach. Tam zgarnęła nagrody Game of the Year i rozkochała w sobie graczy.Monument Valley III, mimo upływających lat, pozostała w bardzo wygodnych dla siebie ramach. Nie szykuje rewolucji ani nie wymyśla koła na nowo. Przejmiemy kontrolę nad młodziutką Noor, która ma przejąć schedę po swojej coraz starszej mentorce, którą najprościej określić strażniczką światła. Tajemnice tego ostatniego przyjdzie nam poznać w zdawkowej historyjce, której głównym motorem napędowym będzie artyzm.
Każda zagadka to rzucenie wyzwania naszej wyobraźni. Próba pokazania innej perspektywy, pozwalając na mocne ingerencje z otoczeniem. Tu przesuń, tam obróć, a wszystko po to, by Noor znalazła ścieżkę do celu. Nowością będzie tu statek, który doda pierwiastki gry zręcznościowej, ale przede wszystkim pozwala twórcom na przedstawienie nieco szerszego spektrum wydarzeń - tj. postawienie na dwie wpływające na siebie części budynku, do których trzeba będzie dopłynąć statkiem od innej strony lub po prostu dwa osobne budynki.Niezmienny pozostaje styl artystyczny. Kojący, barwny i wyjątkowy. Każdy kolejny biom (zwykle składający się z kilku plansz/zagadek), to odmienna kolorystyka i ciekawy design, co idzie w parze z jakimś nowym patentem do rozgryzienia. Płynie się przez tę produkcję tak, jak to miało miejsce przy poprzednich częściach, co wiąże się jednocześnie z długością. To nigdy nie były długie gry, więc i tutaj wprawione oko zamknie całość w nieco ponad godzinę.
Piękna to będzie godzina… ale jedynie godzina. Nowe Monument Valley niestety nie zaprząta sobie głowy problemami poprzedników, godząc się ze swoją wyższością na telefonach komórkowych. Co jednak dziwi, mimo takich korzeni nie zaimplementowano w Switchowej wersji sterowania dotykowego. Tu się aż prosi o proste kliknięcia, kiedy nawet nasz kursor nawigowany jest po określonych punktach (przeskakuje zgrabnie tam, gdzie najpewniej chcesz nim wskazać - czyli wygodniej niż toporny wskaźnik z I i II), a nie całej szerokości ekranu. Nie rozumiałem tego w I & II, nie rozumiem tego dzisiaj.
EDIT:Tu mała zwrotka mojej opinii od autorów - Przejście na konsole sprawiło, że aktywne pola są zbyt małe, by można było komfortowo korzystać z touch controls. Doświadczenie na Switchu bywało frustrujące. Na ten moment nie ma planów aktualizacji tego aspektu, choć nie blokują sobie takiej możliwości w przyszłości, gdy gracze wyraźnie będą tego oczekiwać.Niezbędne więc pozostaje wysokie poczucie estetyki. Wtedy zabawa jest tu gwarantowana (na krótki czas, ale zawsze!), choć mam nieodparte wrażenie, że III jest łatwiejsza od swoich starszych braci. A łatwiejsza w kontekście tak krótkiej gry, to niekoniecznie pożądana cecha. Szczególnie że gra nie trafia do nas z DLC (to wyjdzie w późniejszym czasie, ale będzie darmowe - oryginalnie miało być na start), a efekt marki zadziałał tak, jak to ma w zwyczaju - trzeba za nią zapłacić 2x więcej, a na Switchu już wcześniej było drożej.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Mimram Media
Plusy:
Estetyka i artyzm
Pomysłowość i rzucenie wyzwania naszej wizji przestrzennej
Kursor skupia się na interaktywnych punktach, co jest zdecydowanie przystępniejsze…
Minusy:
…ale dalej próżno tu szukać niezbędnika w postaci sterowania dotykowego
Godzina zabawy i brak podstaw na powrót - a i poziom trudności poszedł lekko w dół