Recenzja Monument Valley I & II na Nintendo Switch
Monument Valley to hit z telefonów komórkowych. Gra, która mocno wybija się w tamtejszym zalewie spamu reklamowego i mikrotranzakcji. Dzieło ustwo games zyskało szeroki rozgłos, a jej bardzo spóźniony debiut podyktowany jest zbliżającą się trzecią odsłoną. Od kompletnego zapomnienia konsoli Nintendo, aż po równoczesną premierę nowej części.O Monument Valley nie napiszę pewnie nic, czego zainteresowani mogliby nie przeczytać absolutnie wszędzie przez te 11 lat od premiery. Wielu mogło mieć z nią już styczność, bo i zachowuje przystępną cenę kilkunastu złotych i niewiele większą na komputerach osobistych, gdzie zawiera wszystkie dodatki. Switch również może się pochwalić tym ostatnim, jednak na chwilę obecną pozostaje najdroższą wersją - każda z części kosztuje na eShop 40zł.
Ten zgrzyt cenowy może być o tyle przykry, że Monument Valley nigdy nie przytłaczało contentem. Każda z opisywanych tu odsłon zajmie wam około godziny, a podstaw do powtórki nie ma absolutnie żadnych. Jest to typowa gra na raz.Oddajmy jednak im to, co należne. Gra wciąż broni się swoją fenomenalną estetyką i pomysłowością. W obu częściach zostaniemy zabrani w podróż po wielkich i tajemniczych budowlach, które przetestują naszą spostrzegawczość i orientację przestrzenną. Każdy level odda nam do dyspozycji postać podróżniczki oraz kilka elementów interaktywnych. Obracać będziemy platformami, przesuwać windy i uczestniczyć w uczcie dla oczu i festiwalu iluzji. Będziemy musieli się dostosować, że nie wszystko będzie takie, jakim się wydawało na starcie. To esencja tej gry i tam tkwi radość z niej czerpana.W szczątkowy sposób prezentowana będzie również opowieść. W jedynce będzie to historia o odkupieniu, które jest pokłosiem zazdrości wobec zaawansowanej cywilizacji tworzącej te monumenty, a w dwójce fabuła skupi się na macierzyństwie. W żadnym z wypadków nie będzie to motor napędowy gry, ale dodatek spójny i umiejący zainteresować między wierszami.
Pytanie ilu znajdzie się chętnych, którzy mogliby nigdy nie grać w Monument Valley i są gotowi zapłacić wyższą cenę? Wygody płynącej ze Switcha nie ma tu praktycznie żadnej, a można nawet zapomnieć o takich dodatkach jak sterowanie dotykowe. Kursor z pomocą analogów porusza się dość topornie i często tęskniłem za możliwością przyspieszenia ruchów protagonistki. Rozumiem, że to ma być doświadczenie niespieszne i celebracja wizualnego aspektu produkcji, ale podchodząc do tego, jak do klasycznej gry puzzle, taka opcja byłaby mile widziana.Warto się zainteresować tylko w przypadku wysokiego poczucia estetyki i jeśli nie mieliście z grą styczności wcześniej. To nie jest najlepsza gra logiczna, ale może być najładniejszą z nich - pod kątem artyzmu, a nie wodotrysków graficznych rzecz jasna.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Mimram Media
Plusy:
Estetyka i artyzm zachwycają również dziś
Pomysłowość i rzucenie wyzwania naszej wizji przestrzennej
Historie, choć nie starają się wysuwać na pierwszy plan, są zgrabnie napisane
Minusy:
Wersja ze Switcha jest najdroższa
Każda z części to zabawa jedynie na godzinę+
Kilka mniejszych braków - sterowanie dotykowe, przyspieszenie ruchów