Manic Mechanics

Właściciel zdjęcia: 4J Studios

Recenzja Manic Mechanics na Nintendo Switch

Świat pędzi do przodu w zawrotnym tempie. Nie ma czasu na granie, scrollowanie Twittera, a już na pewno zabraknie go, żeby przeczytać ten tekst (choć postaram się streszczać). Każdy za czymś goni. Dziś nawet kucharze i spece od przeprowadzek mogą dorabiać jako mechanicy samochodowi.

Manic Mechanics to gra szkockiego studia 4J, która ma ściśle określony target odbiorców. Jeśli lubisz lokalną kooperację, w Overcooked usmażyłeś już wszystkie gwiazdki, a w Moving Out poczułeś się tak mocny, że sam co chwila zmieniasz miejsce zamieszkania - czas na nowe wyzwanie. Gra zadebiutowała na Nintendo Switch 13 lipca 2023 roku.


Znany schemat


Jeśli miałeś choćby chwilowy kontakt z wyżej wymienionymi hitami, to w tym warsztacie poczujesz się jak w domu. Do naszej dyspozycji dostajemy otwartą (choć niewielką) mapę wypełnioną misjami do wykonania. Fabularnie jesteśmy świeżakami w tym fachu i staramy się udowodnić swoją wartość lokalnym mistrzom.
ogien
Podróżujemy przez tereny przez nich zarządzane, doszkalając swoje umiejętności w pompowaniu opon, naprawianiu silników i lakierowaniu części. Tradycyjnie dla gatunku nasze poczynania są oceniane od jednej do trzech gwiazdek (tu koła zębate). Nie spotkałem się jednak z tym, by progres był jakkolwiek blokowany, wymuszając od nas poprawienie jakiegoś poziomu, ale do tego aspektu jeszcze wrócimy.

Z każdym rozdziałem historii dochodzą nam nowe czynności, a na naprawę czekają nowe maszyny. Wszystkie części wyjeżdżające z taśmy wymagają naszej ingerencji, zanim trafią do zdezelowanego auta. Z gameplayowego punktu widzenia wiąże się to z prostą minigrą. Im szybciej ją wykonamy, tym lepiej dla naszego końcowego sukcesu. Czasami puszczamy przycisk w odpowiednim momencie, innym razem po prostu go spamujemy.
farma
Jest prosto, bo tak ma być. Tu trudności leżą w zmieniającym swoje oblicze terenie lub licznych przeszkadzajkach, których dopuszczają się wspomniani mistrzowie, robiący za bossów poszczególnych epizodów. Szaleństwo i wymagania takich gier rodzą się organicznie, są efektem zamieszania, gdzie na pewno tkwi ich niewątpliwy urok.


Dyskusyjny poziom trudności


Overcooked, choć jest uznawany za króla gatunku, nigdy mnie nie zatrzymał na dłużej. Zawsze wolałem przeprowadzki (Moving Out), które gameplayowo były bardziej zręcznościowe, a co za tym idzie zabawniejsze. Obie jednak mają wiele cech wspólnych, a tą o której się pewnie mówi najmniej, jest poziom trudności. 

Pamiętam, że wielokrotnie musieliśmy (bo w te gry nie da się grać solo, prawda?) wracać do wcześniejszych poziomów, żeby osiągnąć lepszy wynik i odblokować kolejny obszar mapy. Wydłużało to obcowanie z tytułem, wymagało coraz więcej od gracza, a wyraźny progres, jaki poczyniliśmy w zgranym działaniu i orientacji w terenie, generował uśmiechy. Uśmiechy, których zabrakło w Manic Mechanics.
kraken
To nie jest zła gra. Ma wszystkie niezbędne cechy gatunku, ale rozpisane po linii najmniejszego oporu. Za rzadko twórcy dłubią w terenach, wymuszając od ekipy dostosowanie swojego poruszania. Jeśli tylko pojawiły się jakieś teleporty, to były tak prymitywne, że stawały się ułatwieniem, a nie przeszkadzajką. Czasem przebiegnie jakaś krowa, ale też trudno wejść jej w drogę. Częściej przejedzie Cię świeżo naprawiony samochód, który odjeżdża po taśmie produkcyjnej, niż cokolwiek przygotowanego przez twórców.

Dążę do tego, że poziom trudności w mechanikach jest bardzo niski. Komuś może się to podobać (na pewno młodszym odbiorcom), ale u mnie skończyło jako największy minus. Nie poprawiałem żadnego z wyników i dalej nie wiem, czy istnieje jakaś blokada progresu. Progi do osiągnięcia w każdej misji są tak wygładzone, że wszystko poniżej trzech gwiazdek będzie porażką. I to mimo faktu, że ja czuje się w te gry słabiutki.
bilard
Całość została ukończona w duecie w jedno 3h posiedzenie, a perfekcyjne wyniki w większości misji nie wymuszały i nie zachęcały do powrotu. Na odblokowanie czeka trochę postaci, ale mało która wymaga od nas czegoś więcej niż przejścia gry, czy interakcji na mapie (jak zatrąbienie na pięć krów). Oczywiście, lista osiągnięć do zdobycia jest znacznie dłuższa, ale naprawienie ileś set samochodów najwyraźniej zakłada powtarzanie większości zadań dla poprawienia mało atrakcyjnej punktacji, a nie końcowej oceny.


Przystanek na żądanie


Z tej opony za szybko schodzi powietrze. Fani gatunku i tak sprawdzą, ale pewnie rozsądniejsze będzie wstrzymanie się do promocji, niż wydanie około 100 złotych na premierę. Bawiłem się dobrze, trudno mieć tu większe zastrzeżenia od strony technicznej (choć loadingi na Switchu mogłyby być szybsze), ale największym przekleństwem tego warsztatu są atrakcyjniejsi krewni. W bezpośrednim starciu nie ma się czym bronić, robiąc za miły przystanek w oczekiwaniu na Moving Out 2, niżeli kogoś roszczącego sobie miejsce na szczycie u ich boku.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Reverb Communications


Plusy:

Thumb Up

Adaptuje wszystkie cechy niezbędne dla gatunku - przyjazna grafika, fajny lokalny coop (a i tryb online się znajdzie)

Thumb Up

Troche postaci do odblokowania i osiągnięć do zdobycia

Thumb Up

Przystępna dla każdej grupy wiekowej


Minusy:

Thumb Down

Stosunkowo krótka i zaskakująco prosta

Thumb Down

Loadingi na Switchu potrafią być nieco uciążliwe

7 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz