Recenzja Macross -Shooting Insight- na Nintendo Switch
Ledwo człowiek wysiadł z helikoptera w Under Defeat, a już wepchnęli go w kolejnego shmupa. Tym razem na bazie japońskiego anime Macross. Nazwa ta jednocześnie jest przypisana do statków z możliwością zamiany w mecha - Transformers? - które stoją w centrum całej rozgrywki. Z racji swojej genezy i bycia space operą, Macross -Shooting Insight- będzie jednocześnie tym shmupem, w którym fabuła nie jest trzeciorzędnym tłem i faktycznie stara się wybrzmieć za sprawą obrazkowych cutscenek.Macross -Shooting Insight- wg wielu japońskich odbiorców oddaje w pełni ducha anime, o którym… absolutnie nie wiem nic, więc za to stwierdzenie ręki uciąć nie dam. Uznajmy, że tak jest. Dla zachodniego odbiorcy, do którego seria przebija się rzadko (a i na tę grę trzeba było sporo czekać względem japońskiego wydania), to po prostu garść postaci do wyboru i próba wkręcenia się w opowieść. Warto się w nią zagłębiać? Niekoniecznie. Wrzuci was w sam środek świata, oczekując pełnej znajomości. Niby będą odprawy przygotowujące nowego pilota oraz śledzenie jego pierwszych kroków, ale wciąż brakuje fundamentów, które pozwoliłyby się nam w pełni zainteresować - za to mały pstryczek.Jeśli jednak nie starasz się udawać, że fabuła w shmupie jest ważna (choć i tak doceniam tutejsze próby!), możesz w pełni te przerywniki wyłączyć i cieszyć się lotem w kosmosie. Sterowanie klasycznie dla gatunku będzie uproszczone, ograniczajac nas do strzału, wsparcia artyleryjskiego/specjala i uniku, który jest uzbrojony w i-framesy (moment, kiedy jesteś niewidzialny/nietykalny), co mocno ułatwia lawirowanie między kulami przeciwnika.
Co warto pochwalić przy Macross -Shooting Insight- to dość częste zmiany perspektywy. Gameplay będzie krzyżował kilka arcade’owych klasyków. Raz będziemy obserwować akcję z góry, innym razem od boku, a często też zostaniemy uraczeni momentami rodem z twin-stick shooterów. Nie chcę mówić, że to jakaś wielka rewolucja, ale mix dość rzadko spotykany. Oczywiście dało się to zrobić lepiej, dając nam pewną dozę dowolności do transformacji w mecha (w formie specjala), a nie sztywny podział na sekwencję, ale i tak miła odskocznia.Tyle że te wszystkie zmiany to wisienka na torcie, który wydziobały ptaki. Macross jest shmupem z wyjątkowo powolnym tempem i niesamowicie biednym otoczeniem. Może to naiwne, bo wpływ ma niewielki, ale lubię zmiany krajobrazu. Jakieś podświadome poczucie progresu. Nawet jeśli próżno tu mówić, że generuje to jakąś chęć poznawczą, co będzie dalej, to zawsze jakiś motor napędowy gry. Tu lecisz przez kosmos, potem kosmos, a na dokładkę dostaniesz kosmos. Spójne pewnie z materiałem źródłowym, ale fatalne wewnątrz gry. Na ostatniej prostej będzie delikatny powiew świeżości, ale to już musztarda po obiedzie- inna sprawa, że nie lubię musztardy. Efekt tego taki, że ziewanie jest nieuniknione, a poczucie powielania motywów w grze, która trwa 1h (twin stick shooterowe niszczenie sond kosmicznych), to trochę smutny żart.Macross -Shooting Insight- będzie więc głównie skierowany dla fanów anime, chcących wcielić się w jednego ze znanych sobie pilotów. Dla wszystkich postronnych widzów nie będzie tu nic, co mogłoby ich skusić i pozwolić docenić samą grę. W swoim sercu jest to bowiem bardzo bezpieczny i przeciętny shmup, który, nawet jeśli robi coś dobrze, to ciężko będzie się mu przebić. W Japonii niby shmupy wiecznie żywe, ale jak na tak bogatą serię (ona liczy ogrom odsłon) jest to bardzo kiepskie przywitanie z zachodnim odbiorcą.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie PR Hound
Plusy:
Częste zmiany perspektywy
Fabuła, nawet jeśli marna, to jej istnienie w shmupie doceniam, a anime forma przedstawienia jest ok