Lone Ruin

Właściciel zdjęcia: Cuddle Monster Games

Recenzja Lone Ruin na Nintendo Switch

Gdy pierwszy raz posmakowałem Risk of Rain 2, pomyślałem „kto w to w ogóle gra?’. Grasz, giniesz i tak w koło... masa grindowania i pocenia się bez celu. Później sięgnąłem po Dead Cells. Ojjj… jakie to było dobre. Mimo setek zgonów i rozpoczynania od nowa, odblokowując kolejne bronie czy umiejętności widziałem progres, który satysfakcjonował i napędzał do dalszego działania. Zapewne każdy z Was słyszał o Hadesie, czyli top rogalików (i nie mówię tu o pieczywie). Fenomenalna fabuła i rozbudowany gameplay świetnie maskujący powtarzalność rogue-like'ów. Gdy pierwszy raz zobaczyłem Lone Ruin od Cuddle Monster Games, pomyślałem „to będzie to!” 

W Lone Ruin wcielamy się w czarodziejkę przemierzającą magiczne ruiny miasta, które z kolei zostają najechane przez wrogie moce. Rozgrywka dzieje się tysiące lat po ataku. I to tyle! Autorzy zadbali zaledwie o krótką wprowadzającą cutscenke do historii, więc jak sami widzicie, gra nie stawia na fabułę, a raczej na gameplay. Czy mocny?


Zagreusie, czy to ty?


O najnowszym dziele Cuddle Monster Games można powiedzieć jedno – widać sporą inspirację Hadesem. Grę rozpoczynamy w małym pomieszczeniu z gościem, który zaoferuje nam umiejętności. Do wyboru mamy jedną spośród ośmiu, gdzie losowe trzy od razu startują z dodatkowym bonusem. Nie marnowałem czasu na wybór, bo wiedziałem, że zaraz wrócę na początek gry – nie myliłem się.
choose wisely
Po podjęciu decyzji przechodzimy do kolejnego „pomieszczenia”, a tam od razu jesteśmy rzuceni w wir walki. Początkowo gra stawia mały opór, przez co gracz ma czas na wdrożenie się w gameplay. Po każdym ukończonym pokoju stajemy przed wyborem (tak jak w Hadesie) jednej z dwóch bram, które oferują ulepszenia posiadanych czarów, nowe zaklęcia, sklep, czy umiejętności bierne. Całość składa się z zaledwie 21 poziomów, z czego 3 z nich to bossowie.


Oczarowany czarami


Jak już wspomniałem wcześniej, wachlarz zaklęć jest dosyć spory. Niezależnie od preferowanego przez Was stylu gry, znajdziecie dla siebie odpowiednie umiejętności. Jesteś bojowo nastawiony i nie boisz się konfrontacji twarzą w twarz? Znajdziesz tu broń białą. Jeśli tak jak ja wolisz utrzymać dystans od wroga, również znajdziesz interesujące Cię zaklęcie. Tytuł oferuje sporo ciekawych umiejętności – ciskasz błyskawicami między wrogami, czy rzucasz przed siebie kosmiczną kulą, która przyciąga wrogów do środka. Możesz też śmiało odgrodzić część fali najeźdźców za pomocą lodowej ściany. Co ciekawe, do wyboru również jest multum ulepszeń dla nich i umiejętności pasywnych, dzięki czemu każda nowa wędrówka wygląda inaczej.
aura

Krótka piłka


Gra oferuje dwa tryby gry, fabularny i przetrwania. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że strasznie szybko się nudzą, a to za sprawą braku jakiegokolwiek systemu progresji. Grając miałem nadzieję, że po każdej próbie coś się ruszy w przód, odblokuje jakieś nowe umiejętności... cokolwiek! Niestety, ale nie.

Przez to po ukończeniu gry (zajęło mi to jakieś 40 minut na medium) nie miałem chęci wracać do niej. Szkoda, bo potencjał był ogromny. Tryb przetrwania, jak to tryb przetrwania... nic innowacyjnego. Dostajemy 10 minut na przeżycie na arenie. Fale są coraz większe i bardziej wymagające. W obu trybach są liczone punkty, które finalnie lądują w tabeli wyników. Tam można rywalizować z innymi graczami o pozycję.
the gardener

Koncertowo płynne


Graficznie Lone Ruin wygląda naprawdę ładnie. Areny są generowane proceduralnie, czyli losowe tworzone w czasie gry, a wszystko widzimy w rzucie izometrycznym. Spora ilość przeciwników i efekty czarów nie wpływają na płynność. Tytuł działa bez zarzutu. Z kolei co do muzyki mam mieszane uczucia. Wprawdzie wpasowuje się w szybki gameplay, ale nadal wydaje się zbyt energiczna. Zaprojektowani przeciwnicy prezentują się ciekawie, lecz jest ich mało. Miejscami widząc jednych i tych samych wrogów miałem wrażenie, że stoję w miejscu.
boss inny

Gęba pełna rogala


Lone Ruin to ciekawy rogue-like, lecz z niewykorzystanym potencjałem. Różnorodność czarów mogłaby zachęcać, gdyby nie fakt, że zdecydowanie brakuje tu elementów rozwijania postaci, przez co gameplay wydaje się monotonny i nudny. Dodatkowo zaledwie 21 pomieszczeń potęguje to wrażenie. Tylko 2 tryby gry, w których głównym celem tak naprawdę jest konkurowanie w tabeli z innymi graczami, co jest słabym pomysłem. W kwestiach technicznych nie ma się do czego przyczepić – gra działa bardzo dobrze nawet w najbardziej wymagających starciach. Lone Ruin to tytuł na kilka krótkich posiedzeń, ale nic więcej. Szkoda, bo ten tytuł zapowiadał się fajnie, a chyba o nim zapomnę.

Dziękujemy Super Rare Games za dostarczenie gry do recenzji.


Plusy:

Thumb Up

Ciekawe i ładnie zaprojektowane umiejętności

Thumb Up

Nienaganna optymalizacja


Minusy:

Thumb Down

Brak systemu progresji

Thumb Down

Muzyka

Thumb Down

Zbyt krótka

Thumb Down

Małe zróżnicowanie przeciwników

6.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Krzysztof Cichy



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz