lnw

Właściciel zdjęcia: DigitalZeon

Recenzja Last Night of Winter na Nintendo Switch

Soulslike to termin już tak zakorzeniony w branży gier wideo, że co druga gra zdaje się kusić potencjalnych odbiorców takimi naleciałościami. Robią to duzi próbujący imitować From Software i mali starający się ugryźć temat na swój niezależny sposób. Tytułem wyciągniętym z drugiego worka jest opisywane dziś Last Night of Winter.

Odpowiedzialne za grę jest studio DigitalZeon. Tytuł ten swoje pierwsze kroki stawiał na komputerach osobistych, gdzie cieszy się pozytywnym odbiorem tamtejszych graczy - sprawiedliwość nakazuje podkreślić znikomą ilość ocen.
2024061218364000 s
W grze wcielimy się w umarłego, który pozbawiony pamięci budzi się zamknięty w więzieniu. Wszystko zdaje się mieć związek z klątwą, której rozwiązanie czeka w najwyższej z wież zwiedzanego miasta. Zanim jednak dotrzemy do następcy tronu, czekać nas będzie walka o akceptację królewskiej straży.

Premiera na Nintendo Switch ma miejsce 28 czerwca 2024, a cena została określona na (zaledwie) 40 złotych.


Ile soulslike’a w soulslike’u


Wielokrotnie soulslike jest mylony z poziomem trudności. Każda gra z nieco bardziej wymagającą walką próbuje oszukiwać sama siebie i, co gorsza, graczy, kategoryzując swoją grę w nieodpowiedni sposób. Soulsy mają swoje cechy szczególne. Pojedynki muszą być sprawiedliwe dla obu stron (tak gracza, jak i AI), jest nacisk na wytrzymałość, specyficzny system levelowania, kara za porażkę, ogniska leczące, lecz odradzające jednocześnie wszystkich wokół. Wszystko w dużym skrócie, bo zakładam, że każdy zna temat.
2024061218502800 s
Last Night of Winter próbuje dostosować się do tych reguł. Większość komponentów zdaje się być na miejscu. Kroczymy po tajemniczym świecie, wiemy o nim niewiele, walka wymusza na nas dodge/roll, a checkpointy w formie wodopoju mają wyżej wspomniane naleciałości. System rozwoju postaci wiąże się jednak z aplikowaniem pozyskanych przedmiotów, a kara za śmierć nie jest tak brutalna.

Samo istnienie tych cech nie jest jednak gwarancją sukcesu. Last Night of Winter, mimo oferowania różnych rodzajów oręża, ma dość ubogi system walki. Żmudnie oczekujący od nas prostego rolowania, nie stroniąc jednocześnie od bezmózgiego spamu ataków. Utraty HP nie są tak bolesne, więc od pierwszych chwil można swobodnie coś przyjąć na klatę. Dość powiedzieć, że pierwszego dużego bossa zmiotłem z planszy, idąc na najprostszą wymianę ciosów - kiepskie pierwsze wrażenie, jak na soulslike. Stamina powinna być nieco bardziej leniwa ze swoją regeneracją i nie pozwalać na podobne praktyki.
2024061219073800 s
Kontrowersyjne jest też odradzanie się przeciwników, bo ci potrafią wrócić, gdy tylko opuścimy dany obszar. Rzecz do poprawy. Świat Last Night of Winter składa się z mniejszych pomieszczeń. Jeśli chęć poznawcza zaprowadzi Cię do innego, to wracając, możesz spotkać pokonaną już wcześniej falę wrogów. Jedni byli, inni nie, nie do końca idzie wyczuć, jak to działa - losowo? Mam wrażenie, że totalne przybłędy nie wrócą, a Ci stanowiący jakąś zamkniętą arenę (zablokowanie nam wyjścia i konieczność walki) już tak. Świadomość ewentualnego powrotu nudnej fali zniechęca do eksploracji.

Do wymiany ciosów dorzucono sporo środowiskowych blokad - przeciągnięcie dźwigni trudno mi nazwać zagadką. Ot, trzeba będzie nadużywać rolki, zmieniając platformy, a niektóre rzeczy ułatwiać sobie nabytymi skillami. Normalnie takie rzeczy bym przyjął z niechęcią w soulslike’u, ale skoro ten ma fundamenty dość nudne (walka), to takie odświeżenie nabiera nieco sensu.
2024061219200300 s

Płaski teren


Sama gra próbuje zaintrygować swoją fabułą, a tutaj wiele zależy od naszego podejścia. Jeśli weźmiemy pod uwagę wielkość produkcji, to nawet można tę przygodę do odzyskania swoich wspomnień i złamania klątwy polubić. Nic skomplikowanego, ale przy mniejszym budżecie w pełni akceptowalny dodatek. Sam otaczający nas świat tylko z początku będzie owiany mgłą tajemnicy. Z każdą kolejną rozmową zacznie nabierać nieco koloru.

Niestety, sama kreacja otoczenia koloru nie nabierze nigdy. Tu już budżet pozostanie bezlitosny, a wszystko będzie bardzo płaskie. Pozbawione życia bardziej niż nasz kościany protagonista. Zwykle wchodząc w dany obszar, trzeba założyć, że assety będą kopiowane do bólu, a nam towarzyszyć będzie nieustanne poczucie deja vu.
2024061219115600 s
Last Night of Winter wygląda dokładnie tak, jak mogłeś się spodziewać, widząc tę grę za 40 zł, błąkając się po eShopie. Oszukany nikt nie będzie. Okazjonalne pierwiastki czegoś lepszego będą jednak torpedowane przez niedoskonałości soulslike’owych podstaw, które chcieli tu zaimplementować. To po prostu mała, momentami urocza próba, o której zapomnę… już.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Red Art Games


Plusy:

Thumb Up

Jak na indie warunki, to całkiem niezła próba wykreowania nowego świata i historii - nic wyjątkowego, ale nieśmiały kciuk w górę

Thumb Up

Cena


Minusy:

Thumb Down

Bardzo płaskie otoczenie

Thumb Down

Podstawy walki szybko nudzą i gubią się w swojej soulslike’owości

Thumb Down

Powracający wrogowie (bez użycia ogniska) mocno zniechęcają do eksploracji

5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz