Labirynth of Galleria: The Moon Society to sequel wydanego w 2016 roku Labirynth of Refrain. Druga odsłona przeszła wiele zmian, zaczynając na rozgrywce, a kończąc na postaciach, a to przekłada się na lepsze doznania płynące z gry.
Przechadzka nie będzie prosta
Fabuła i kwestie dialogowe są ciekawie poprowadzone, bo bohaterzy często zadają pytania graczowi. Widać, że są ambitni, ale to może ich zaprowadzić w kozi róg. Prawie za każdym razem pada pytanie o prawidłowość ich poczynań.
Na pierwszy rzut oka to złożone problemy, ale wszystko jest przyćmione przez prostą główną bohaterkę - Eurekę. Reszta postaci jest ważna, ale Eureka w prawie każdej sytuacji skrada show i może się wydawać, że reszta postaci jest napisana gorzej od niej.
Eureka bez większych problemów odkrywa sekrety Dworu Galerii i historii, która za nimi stoi. Widać, że większość sytuacji jest opowiadana dzięki rozgrywce, choć dialogi są dobrze napisane. Jeśli graliście w poprzednią część, poczujecie się, jak w domu.
“Spacerek” po Labiryncie
To tradycyjny dungeon crawler i widać to od samego początku przygody. Eksploracja, szukanie przedmiotów i gubienie się po drodze to nieodłączne elementy rozgrywki. Powiewem świeżości jest system many. Po każdej zwycięskiej potyczce, ilość many się powiększa. To obosieczny miecz, choć w wielu przypadkach jest pomocny, to czasem może utrudnić rozgrywkę. Wraz ze zdobywaną maną wzrasta prawdopodobieństwo "wypadków", a potwory stają się silniejsze. Czasem w połowie potyczki mogą pojawić się dodatkowi przeciwnicy. Wtedy pojawia się pytanie, czy chcemy zaryzykować, żeby zebrać lepszy łup czy szybko zginąć po popełnieniu najmniejszego błędu. Wspomniany system sprawia, że rozgrywka jest złożona i gra nagradza taktyczne podejście. Wykonanie lokacji nie stoi na wysokim poziomie, ale Mana sprawia, że gracz z chęcia pozna kolejne zakamarki Dworu Galerii. Do każdej potyczki warto podejść inaczej i mieć na uwadze, że Mana to obosieczny miecz.
To nie bohaterzy, a “marionetki”
Walka to kolejna z ważnych mechanik, ale przeszkadzają w niej samouczki. Jest ich za dużo i często skupiają się na eksploracji i innych aspektach rozgrywki. Wierzę, że nie są potrzebne, choć te powiązane z potyczkami wyjaśniają wiele. Mamy dowolność w kreowaniu ekipy, której przyjdzie się zmierzyć z przeciwnościami losu w trakcie eksploracji labiryntu. Postaci są określone jako "marionetki", nadamy im statystyki, klasy i osobowość. Ich mocne i słabe strony są od nich zależne. Dzięki systemowi "Witch Pact" można mieć do 15 aktywnych postaci i wszystkie biorą udział w potyczkach. Tworzenie antagonistów nie jest darmowe, trzeba pchnąć fabułę do przodu, zdobyć odpowiedni przedmiot i wtedy można powiększyć grupę.
Budowanie drużyny i ustawienie odpowiedniej formacji jest satysfakcjonujące. To częściowo zasługa poziomu trudności produkcji, Labirynth of Galleria The Moon Society szanuje wybory gracza, jednocześnie wymagając znajomości mechanik. Tu zaczynają się schody... Większość z nich ma ogromny wpływ na przebieg walki i ciężko je zrozumieć.
Wiele twarzy Dworu
Warstwa wizualna stoi na wysokim poziomie, wszystko za sprawą narysowanych postaci w przerywnikach. Trójwymiarowość jest widoczna dopiero w trakcie eksploracji labiryntu. Labirynt jest tajemniczy i nie da się go w 100% poznać, ale taki zamysł graficzny daje wiele do myślenia. Projekty przeciwników są świetnie wykonane i żaden nie wygląda tak samo, więc widać, że skupiono się na ich różnorodności. Ścieżka dźwiękowa nie zapadnie w pamięć, ale aktorzy głosowi wykonali kawał dobrej roboty. Angielski dubbing wypada bardzo dobrze, można go nawet porównać do "gry" teatralnej. Takie połączenie daje wrażenie, że to straszna historia (z duchami) dla dzieci. Biorąc pod uwagę resztę, wygląda na to, że taki był zamysł autorów.
Czy warto zagrać w Labirynth of Galleria: The Moon Society na Nintendo Switch
Labirynth of Galleria: The Moon Society usatysfakcjonuje niejednego gracza ze względu na przedstawioną historię, świetną warstwę wizualną i ciekawy gameplay. Jeśli dungeon cralwery to nie wasza bajka, tytuł was do siebie nie przekona.
Dziękujemy firmie NIS America za dostarczenie gry do recenzji.