Kukoos: Lost Pets to gra od brazylijskiego studia Petit Fabrik wydana przez Modus games. Produkcja pełna kolorów i humoru z domieszką błędów (oczywiście, że jak zjedziecie na dół, to okazuje się, że recenzuje to ten, co się wszystkiego czepia) i paru glitchy. Niemniej gra potrafi sprawić wiele radości, jak i frustracji…
Zacznijmy od początku
Taki wstęp na początku raczej już wiele nam mówi o grze i mniej więcej wiemy, czego można się spodziewać. Na ten moment w tym właściwym świecie Kukoos, odbywa się szczęśliwy dzień zwierzaczka. Kukoos - bliżej nieokreślone stworzenia mają swoje zwierzątka, które - jak można sugerować po tutorialu, dają nam później dodatkowe perki jak np przedłużony skok.
Nie chciałbym spoilerować za dużo, ale w jakiś sposób muszę o tej grze Wam troszkę opowiedzieć. Po pierwszej cutscence można skojarzyć grę z takim teleturniejem Wipeout. Tam ludzie biegali po różnych przeszkodach i trzeba było uważać, żeby nie spaść do wody/błota itp. Produkcją, która mi najbardziej przychodzi na myśl z gier to Fall Guys. Nawet podobna kolorystyka, ale niech was to nie zmyli. Koniec końców gra niewiele ma z tym wspólnego. W grze - owszem, musimy przechodzić przez różne światy-poziomy rozwiązując trochę zagadek i łamigłówek, które bardzo fajnie urozmaicają rozgrywkę.
Nie chciałbym spoilerować za dużo, ale w jakiś sposób muszę o tej grze Wam troszkę opowiedzieć. Po pierwszej cutscence można skojarzyć grę z takim teleturniejem Wipeout. Tam ludzie biegali po różnych przeszkodach i trzeba było uważać, żeby nie spaść do wody/błota itp. Produkcją, która mi najbardziej przychodzi na myśl z gier to Fall Guys. Nawet podobna kolorystyka, ale niech was to nie zmyli. Koniec końców gra niewiele ma z tym wspólnego. W grze - owszem, musimy przechodzić przez różne światy-poziomy rozwiązując trochę zagadek i łamigłówek, które bardzo fajnie urozmaicają rozgrywkę.
A dlaczego musimy chodzić po tych światach, zapytacie? Już mówię. Podczas festynu ze zwierzątkami została zaprezentowana jakaś super nowa obroża dla tych stworzeń. Okazuje się jednak, że obroża coś im przestawia w głowie i wszystkie nastawiają się wrogo przeciwko Kukoos. Tutaj wchodzimy my, cali na biało, musimy zapukać do wszystkich drzwi i wyczyścić światy ze złych kreatur. Możemy to zrobić, rozwiązując wyżej wymienione łamigłówki i zagadki.
Tych jest dużo i są bardzo kreatywne. Trzeba przyznać, że to duży plus tej gry. Zagadki są mega przyjemne. Jedyny minus jakiego mogłem się doszukać w kwestii światów, to to, iż często nowe mechaniki są opisywane dopiero przy drugim ich wystąpieniu.
Gra, która cieszy oko
Cały klimat gry jest bardzo bajkowy. Przypomina mi to trochę gry z serii Rabbids. Bardzo miła otoczka, dużo fajnych kolorów. Trzeba przyznać, że dobrze się na to patrzy. Poza pojedynczymi glitchami, których naprawde nie było dużo i były w pojedynczych momentach to nie można się do niczego przyczepić. Jeśli chodzi o cutscenki, to te są zrobione z humorem. Oglądając te przerywniki, nawet myślałem chwile, że fajnie by było, wrzucić polski dubbing, bo mógłby się sprawdzić i byłoby to całkiem fajne urozmaicenie dla młodszej części odbiorców. Ta nie powinna mieć problemu z wejściem do gry, ponieważ ma polską wersję językową. Muszę przyznać, że niesamowicie się zdziwiłem przeglądając języki, gdy nagle po którymś już kliknięciu pojawia się “Polski”. Myślę, że to dość ważny argument dla waszych pociech, aby nie musiały się niczego domyślać.
A jak już o młodszych odbiorcach mowa, to spokojnie, produkcja jest dostosowana pod nich. Przy zagadkach trzeba ruszyć głową, ale jeśli dziecko nie da rady, to dorosły nie powinien mieć z tym problemu. W grze nie ma przemocy, wszystkie stwory pokonujemy poprzez turlanie się w nich. Zero rozlewu krwi, wszystko utrzymane w bajkowych realiach także zdecydowanie polecam grę dla waszych pociech (choć wy też na pewno będziecie się dobrze bawić).
A jeżeli chcecie zagrać w grę, nie psując progresu swojej pociesze, lub nie chcecie, żeby wasze dziecko psuło wam progres, to w grze dostępne są 3 sloty zapisu. Także, czy wy, czy ktokolwiek inny będzie chciał pograć lub po prostu wypróbować grę to warto udostępnić slot. Dlaczego? Ponieważ Kukoos wraz z kolejnymi levelami podnosi poziom zręczności i skomplikowania. Dla nowego użytkownika może to nie być zbyt atrakcyjne, ponieważ wiele razy musiałby wznawiać rozgrywkę od nowa lub od ostatniego checkpointu, a to bywa uciążliwe.
Nie ze względu na frustracje. Tej w grze jest dość mało. Natomiast czasy ładowania są bardzo długie jak na dzisiejsze standardy i potrafią zniechęcić, gdy któryś raz z rzędu coś wam nie wychodzi.
Zapomniałem jeszcze wspomnieć, że w grze mamy kilka postaci do wyboru i jeszcze kilka do odkrycia, dzięki czemu każdy może znaleźć coś dla siebie.
Prosty schemat i duża satysfakcja
Prosty schemat odnosi się do tego, jak zbudowana jest gra. Po przejściu przez kolejne drzwi mamy ok. 6-8 poziomów. Każdy z nich zajmuje ok. 8-15 minut co pozwala na krótką i satysfakcjonującą sesję. Ostateczny poziom posiada bossa, którego trzeba pokonać z pomocą gadżetu, który używaliśmy przez wszystkie poprzednie levele.
Jeśli lubicie wyzwania, to the Kukoos również Wam je zafunduje. Po każdym poziomie mamy podsumowanie ile znaleźliśmy kwiatków, ile pokonaliśmy stworków i ile pieniążków zebraliśmy. Roślinek do zdobycia na mapie zazwyczaj jest ok. 3-4 i są idealnym motywem dla ludzi, którzy kochają tak zwane znajdźki. Czasem trzeba wykonać dodatkową zagadkę, żeby je zdobyć, czasem skręcić w inną uliczkę niż powinniśmy. Mało tego, jeśli to was nie satysfakcjonuje, to na koniec poziomów macie podany czas trwania. Ta informacja powinna zadowolić speedrunnerów. Krótko mówiąc, każdy znajdzie coś dla siebie.
Małe mankamenty
Tak jak już mówiłem, poza drobnymi glitchami graficznymi i błędami gra jest pełna kolorów i naprawdę cieszy oko. Ale coś, o czym jeszcze warto wspomnieć to dźwięk i muzyka. Ta jeszcze bardziej wprowadza nas w bajkowy klimat, aż człowiek chce się w tym bardziej zanurzyć.
Największy problem, jaki możemy tutaj spotkać, to spadki w liczbie klatek na sekundę. W trybie handheldowym gra na pewno nie trzyma stabilnych 30 fpsów. Często są wahania, ale nie takie, żeby nie dało się grać. Natomiast co mnie rozczarowało to to, że w trybie stacjonarnym gra również nie trzyma stabilnego klatkarzu. Spadki zdarzają się zdecydowanie rzadziej, ale nadal są, co delikatnie kłuje w oczy.
Nie wiem na ile to moje dziwne łażenie wszędzie i wskakiwanie jak dzban mogło to popsuć, ale gra ma kilka fragmentów, gdzie wejście obok ruchomego elementu może skończyć się utknięciem i potrzebą zrestartowania rozgrywki od ostatniego punktu kontrolnego. Te na szczęście są rozmieszczone dość gęsto i nie powinno być problemu z dojściem do danego momentu po wczytaniu rozgrywki.
Czy warto zagrać w The Kukoos: Lost Pets na Nintendo Switch?
The Kukoos: Lost Pets zdecydowanie przypadło mi do gustu. Prosta gra plaftofmowo - logiczna, która nie wymaga ode mnie kilku godzin, żeby w ogóle wiedzieć, o co w niej chodzi. Jest to produkcja, przy której zarówno wy, jak i dzieci, a także osoby siedzące obok i kibicujące będą się dobrze bawić. Gra z humorem, fajnymi łamigłówkami, bez przemocy i z ciekawym level designem, nic tylko próbować.