Nie miałem wcześniej zbytniej styczności z tytułowym Kirbym. Stąd też podchodziłem do tego tytułu z wielką rezerwą i niepewnością.
Jako ciekawostkę dodam, że Google podpowiedziało mi, iż John Kirby był adwokatem Nintendo. I to od jego nazwiska pochodzi nazwa naszej różowej kulki. Ponoć początkowo miał nazywać się Popopo. Chyba wszyscy przyznamy, że ostateczne imię zdecydowanie lepiej brzmi.
Fabuła
Nad naszym światem kłębi się groźna burza. Wysysa ona niespodziewanie nas i wszystko dookoła. Następnie budzimy się na plaży i odkrywamy zupełnie nowy świat. Zapomniany świat, gdzie budynki i ulice są porośnięte zielenią. Nasi przyjaciele Waddle Dee zostają uwięzieni. Kto ich uratuje jak nie my?
Mechanika gry
Na wstępie należy wspomnieć, że gra posiada dwa poziomy trudności:
Spring-Breeze Mode - Mamy tu dużo zdrowia i gra jest względnie łatwa.
Wild Mode - Ten tryb jest bardziej "wilder and note challenging" ale za to dostajemy więcej monet w trakcie podróży.
Celem gry, jak wspomniałem na początku, jest uwolnienie wszystkich Waddle Dee oraz zbieranie monetek.
Mechanika gry jest całkiem prosta. Poruszamy się, skaczemy oraz wssysamy obiekty, aby zdobyć ich moc. Wessanie wojownika, da nam miecz. Ta sama akcja z ognioplujką zrobi z nas żywy miotacz ognia. Wessanie koła zębatego zamieni nas w żagiel, dzięki któremu będziemy mogli pływać łódka. Wciągnięcie bałwana zrobi z nas Elsę. Wessanie auta daje nam możliwość jazdy i rozjeżdżania oponentów. A może wessiemy schody? Przechylają się one i miażdżą to co jest przed nimi. Dodatkowo dadzą nam możliwość wejścia w niedostępne, wysoko położone miejsca. Takich pomysłów jest bardzo, ale to bardzo dużo. Dodatkowo nasz Kirby przy skakaniu ma możliwość unoszenia się, aby dostać się w trudniej dostępne miejsca.
Poziomy
Naszymi przeciwnikami są Awoofy. Takie małe urocze pieski. Trafimy też na Jabhog-a, czyli fioletowego jeżyka. Co jakiś czas pojawia się mniejszy lub większy boss. Należy poznać jego ruchy, unikać ich i konsekwentnie skracać pasek zdrowia oponenta. Pierwszym większym wrogiem jest Gorimondo. Wielki goryl. Po jego pokonaniu dostajemy dostęp do drugiego obszaru. I tak przez z całą grę. Poziomy -> Boss -> Zwycięstwo -> Nowy obszar.
Gra jest tak zaprojektowana, że zawsze znajdziemy do wessania coś, co aktualnie będzie nam teraz potrzebne. Czyli nie ma opcji, że zamieniliśmy kształt pachołka na schody i teraz nie możemy rozbić jakiejś rury z wodą. Gra jest zabezpieczona przed błędem gracza.
Na straty paska zdrowia znajdujemy "żywność". A to mleko, wiśnie, lody, sushi. Znajdziemy je po prostu leżące na planszy, ukryte w skrzyniach lub w pozostałościach po spalonej trawie. Jeśli zginiemy, to tracimy 100 monet, ale grę kontynuujemy w tym samym miejscu.
Czasem możemy też dostrzec migoczące miejsca. Po wskoczeniu na nie widzimy coś w rodzaju sznura małych eksplozji ujawniającego (zazwyczaj) dodatkowe monety.
Ukryte przejścia są łatwe do odnalezienia. Jeśli ktoś się skupia na planszy, to zawsze dostrzeże miejsce, które odstaje od otoczenia. Czasem są wręcz bezczelnie oznaczone skrzynką z ikoną bomby. Po jej zniszczeniu wybucha element środowiska skrywający przejście. Zazwyczaj te miejsca ukrywają monety lub przejścia do realizacji celów dodatkowych (o których za sekundę).
Poziomy są dość różnorodne. A to przechodzimy długimi i wąskimi tunelami. Innym razem to mega obszerne centrum handlowe, które pokonywałem kilkukrotnie. Trafimy też na malownicze wybrzeże pełne palm, rozgwiazd, krystalicznie czystej wody. Są one kolorowe, fajnie przemyślane i pełne zawartości (przeciwników, znajdziek czy ukrytych monet). Nie trafił mi się moment, w którym bym się nudził, biegając z punktu A do B.
Po przejściu kilku poziomów dostajemy dostęp do planszy z bossem. Aby go odblokować, potrzebujemy jednak określonej ilości uwolnionych Waddle’ów.
Poziomy posiadają swoje dodatkowe cele, jak odnalezienie 5 czerwonych kwiatów czy wyskok na wodzie z pękniętej rury albo wystraszenie 3 mew pływających gdzieś po wodach poziomu. Gdy podchodzimy do poziomu po raz pierwszy, to nie wiemy, jakie są to cele. Odkrywamy je podczas rozgrywki. Przykład? Moim celem było podpalenie 4 latarni. Dopiero gdy zapaliłem pierwszą, cel został odkryty. A na tym etapie jedną latarnię już ominąłem. Zaowocowało to tym, iż przechodziłem poziom drugi raz. Innym razem możemy strzelać z dubeltówki do latających tarczy. Ich trafienie odblokowuje kolejne sekrety. Takich mini gier jest tu pełno. Tak więc bardzo szybko złapałem się na tym, że niektóre poziomy przechodziłem ponownie i ponownie, po to, aby mieć je wyczyszczone na 100%. Nie jest to wymagane czy konieczne, ale gra wciągnęła mnie na tyle, że miałem ochotę przechodzić te poziomy ponownie. Mało która gra potrafi tak zaangażować gracza
Miasteczko Waddle Dee
Pomiędzy poziomami znajdujemy się w małym miasteczku Waddle Dee. Wraz z postępem gry będzie ono rozbudowywane. I tutaj możemy wykorzystać monety, o których już kilkukrotnie wspomniałem. W zbrojowni możemy rozwijać konkretne moce właśnie za monety, zdobywane rzadkie kamienie (te zdobywamy w tajemniczych obszarach, o czym w kolejnym akapicie). Dodatkowo potrzebujemy do tego planów, które również odnajdujemy podczas rozgrywki. Innym budynkiem jest "Waddle Dee Delivery". Dowiadujemy się tam, że po świecie poukrywane są kody prezentowe. Gdy się do takiego zbliżymy, na naszym przyjacielu Elfilinie pojawia się opcja dialogowa. Mówi on nam, że widzi kod i podaje go. Po odnalezieniu takiego, wracamy do wspomnianego budynku i RĘCZNIE wpisujemy je podczas rozmowy z pracownikiem. Jeśli wszystko zrobimy dobrze przed naszym domkiem (kolejny budynek w mieście) pojawi się prezent. A może spróbować swoich sił w wydawaniu posiłków na czas w wiosce? Kolejna urocza minigra, która mnie wciągnęła.
Kończąc jeden poziom, odblokowujemy kolejny. Czasem poza kolejnym poziomem odblokowujemy "tajemniczy obszar", który może zawierać rzadkie przedmioty czy nagrody. Są to najzwyklejsze "czasówki". Przed rozpoczęciem mamy informacje o poziomie trudności (zaprezentowanym ikoną gwiazdek) oraz docelowym czasie do pokonania. Trzeba być uważnym, ponieważ niektóre obszary na mapie nie są widoczne i dopiero po nakierowaniu na nie pojawia się komunikat, aby je odkryć. Nagrodą mogą być przykładowo monety. Przyznam, że przy kilku naprawdę musiałem się napocić, aby podołać. A pojedyncze wyzwania niestety nadal nie zostały przeze mnie pokonane.
Podczas gry napotykamy też coś w rodzaju "Kinder niespodzianek". Znajdują się w nich figurki, które kolekcjonujemy. Mamy ich aż 79, więc dla fanów znajdziek będzie to dodatkowy atut.
Rozgrywka
Do gry można podejść w pojedynkę lub w co-opie. Wtedy drugi gracz jako nasz przyjaciel Bandana Waddle pomaga nam w rozgrywce.
A jak się gra? Niesamowicie dobrze. Czas przy tej pozycji mijał mi szybko, a rozgrywka dostarczyła wiele frajdy. Ta gra po prostu relaksuje. Wielokrotnie przechodziłem te same poziomy, aby coś jeszcze odkryć i nie był to czas nudny czy zmarnowany. Teoretycznie nie jest to gra skomplikowana. Nawet młodsi odbiorcy sobie w niej poradzą, skupiając się na aspektach platformowych. Starszy gracz, będzie chciał wyczyścić poziomy na 100%. Gwarantuję wam to. A to już wydłuży czas rozgrywki znacznie, ponieważ gra jest przepełniona dodatkami. Kody prezentowe, zbieranie figurek, rozbudowa miasta, ukryte obszary. Każdy znajdzie coś dla siebie. To naprawdę przemyślana i kompletna gra.
Jest ona zaraźliwie radosna. Człowiek aż uśmiecha się do telewizora.
Grafika
Grafika jest po prostu śliczna. Mamy tu do czynienia z pięknym 3D. Plansze są pełne, żywe i cieszą oko. Pomiędzy poziomami mamy czarujące minimalistyczne grafiki, które mnie urzekły. Jeśli chodzi o pracę kamery, to płynnie ustawia się ona w odpowiednim miejscu wraz z naszym przemieszczaniem, ale prawa gałka umożliwia nam delikatną manipulację jej ustawieniem.
Muzyka
Muzyka jest delikatna i przyjemna. Nie jest zbyt hałaśliwa i rozpraszająca. Dzięki temu jest idealnym dodatkiem do gry, a nie jej głównym elementem czy czymś co przeszkadza w przeżywaniu przygód naszego okrągłego herosa.
Plusy:
Piękny świat - Kolorowy, pełen postaci, platform i sekretów
Rozgrywka - Różnorodne zagadki i moce bohatera
Znajdźki - To wciąga niesamowicie. Kody, figurki, dodatkowe cele plansz
Przekonująca - Nigdy nie byłem fanem Kirbiego, ale od teraz jestem