Jubilee to zręcznościowa platformówka, która z jednej strony jest niesamowicie wymagająca, a z drugiej cechuje się prostą i przejrzystą mechaniką zabawy. Gra miała swoją premierę na Switchu 9 lutego 2024 roku. W przypadku PCtów był to listopad 2021. Producentem Jubilee jest finalbossblues.
Po rozpoczęciu swojej przygody zostaniemy poinformowani, że główna bohaterka nie uregulowała swoich należności. Za to trafiła do starego więzienia, gdzie ma zgnić z innymi więźniami. I to wszystko, co przysługuje nam na starcie. Budzimy się w ciemnej i zimnej celi, gdzie planujemy swój ratunek. I w ten sposób zaczyna się nasza przygoda.
Mechanika gry
Cała idea Jubilee polega na prostym skakaniu po trudnych poziomach więzienia i próbie odzyskania wolności. Wszystko sprowadza się do wykonywania perfekcyjnych skoków w najeżonych platformami i niebezpieczeństwami poziomach. W związku z powyższym, samo sterowanie jest banalnie proste. Gałka to sterowanie, a dowolny z przycisków to skok. Nic więcej nie jest nam tutaj potrzebne.
Co ciekawe, w głąb więzienia prowadzą różne ścieżki. Łatwo się pogubić w tej plątaninie korytarzy. Na szczęście w menu dostępna jest minimapa, wskazująca również podstawowe statystyki. Rozgałęzienia jednak warto przeszukać, ponieważ znajdują się tam potrzebne gemy. Podczas podróży zbieramy kryształy, o których wspomniałem powyżej. Ciekawą mechaniką jest fakt, że one „nie należą do nas”, dopóki nie złożymy ich w depozycie w checkpointcie. Śmierć przed ich złożeniem oznacza utratę wszystkich zdobytych gemów. Ciekawa mechanika, zachęcająca do wystrzegania błędów.
Niczym we wszelakich soulslike'ach, dotknięcie checkopointu automatycznie respawnuje wszystkich przeciwników. Zabite mrówki odradzają się, stanowiąc ponownie realne zagrożenie dla naszego zdrowia. Nasza bohaterka nie posiada paska zdrowia, więc zetknięcie się z jakąkolwiek przeszkodą oznacza natychmiastowy zgon i powrót do ostatniego punktu zapisu. W grze nie doświadczymy drzewek rozwoju czy specjalnych umiejętności. Gra jest tak prosta, jak to możliwe. Tutaj chodzi tylko i wyłącznie o skakanie i umiejętne lądowanie na malutkich platformach. Mała ciekawostka. Gra pozwala odblokować drugiego bohatera. Całość kosztuje 40 złotych i nie posiada języka polskiego. Jednak teksty, które napotkamy, to krótkie informacje od innych współwięźniów wyjaśniających podstawowe mechaniki gry.
Audio i Grafika
Pixelowa oprawa jest ładna. To jedna z tych gier, w których jeśli gracz nie lubi pikseli, to ich nie polubi. Natomiast dla kogoś, kto jest zwolennikiem takiej otoczki, będzie to jak najbardziej trafiona produkcja.
Retro dźwięki w Jubilee już na poziomie menu głównego są bardzo żywe i przyjemne. Delikatnie podkręcają i tak już szybkie tempo gry. Udźwiękowienie to jedna z mocniejszych stron.
Rozgrywka i podsumowanie
Początkowo nie byłem przekonany do tej produkcji. Jubilee wydawała mi się mało atrakcyjna wizualnie, a także fabularnie. Jednak dość szybko zmieniłem zdanie, dostrzegając wszystkie inne, bardziej udane aspekty.
W moim powyższym stwierdzeniu jest sporo prawdy, bo fabuła nie jest porywająca, ale nie o to w tej grze chodzi. Główną jej ideą jest bardzo wysoki poziomu trudności, wymagający ode mnie piekielnej koordynacji ruchów mojej postaci. Nie zliczę, ile razy umierałem, napotykając najprostsze przeszkody - spiesz się powoli, mawiają. Kolejnym plusem, który uświadomiłem sobie po dłuższym czasie jest sterowanie. Moja bohaterka bardzo dobrze reagowała na wydawane przeze mnie komendy. W niektórych produkcjach zdarzyło mi się natrafić na sytuację, gdy delikatny ruch gałką powodował duże przemieszczenie mojej postaci i wpadnięcie na jakąś przeszkodę. Tutaj tego nie ma. Od początku mojej zabawy wszystko działało bardzo precyzyjnie i responsywnie.
Świat, po którym się poruszałem, posiadał mnóstwo ścieżek i odgałęzień. Tutaj nie ma jednej właściwej drogi, choć jeśli chcesz zdobyć wszystkie kryształy (a przynajmniej większość), musisz przebyć każdą z nich. Za minus można uznać fakt, że gra nie oferuje nic więcej. To najzwyczajniej w świecie prosta mechaniczna gra z piekielnym poziomem trudności. Zdaję sobie sprawę, że zapaleńcom to w zupełności wystarczy. Jeśli jednak ktoś kupi tę grę, żeby ją „przetestować”, to jest spora szansa, że szybko mu się znudzi.
Już czekam na wideo od pro-gamerów przechodzących kolejne etapy gry na speedrunie. Raczej nigdy to nie będę ja, ale chciałbym zobaczyć, jak ktoś tego dokonuje. Wydaje mi się, że mogłoby to być bardzo ekscytujące. W kilku słowach podsumowania. Jubilee to nieskomplikowana gra z prostą mechanika, którą opanuje każdy. Jej główną zaletą oraz ideą jest utrudnienie pokonywania kolejnych etapów poprzez zmuszanie gracza do coraz to trudniejszych akrobacji w świecie pełnym kolców, mrówek czy pił tarczowych. W momencie premiery, gra kosztowała 40 złotych i wydaje się to rozsądną ceną za grę z małą ilością contentu.
Dziękujemy firmie Red Art Games za dostarczenie gry do recenzji.